Ciekawe, co nam wymyślą?
Rano droga do radia wyjątkowo szybka. Dlaczego jest ewidentnie mniej aut na trasie z Podkowy do Warszawy? Jeszcze nie ma ferii szkolnych, czyżby decydowała cena benzyny? Nic dziwnego, że Orlen postanowił przybastować z podwyżkami!
Czytam gazety i zastanawiam się, do jakich tematów mogę być wywołany do tablicy. Okazuje się, że takich tematów jest dwa – propozycje zmian w OFE oraz koncepcja nowego ładu korporacyjnego.
PSL wykazało inicjatywę ustawodawczą w zasadzie zbieżną z intencjami rządu, ale – jak donosi prasa – spotkała się ona ze sprzeciwem Platformy. Już bez mikrofonów tłumaczę kolegom w panelu, że ta inicjatywa ogranicza się do jednego elementu inicjatywy rządowej – alokacji składki. Ale nie ma tam nic, przynajmniej tak wynika z lakonicznych komunikatów prasowych, o innych elementach, takich jak dziedziczenie II filaru czy zasad inwestowania tego filaru przez OFE.
Mnie bardziej zainteresowała inicjatywa Centrum im. Smitha aby wprowadzić powszechną emeryturę gwarantowaną, na poziomie 900 złotych. Powiedziałem już kiedyś, że nie ma tak głupiego pomysłu – którego ktoś prędzej czy później nie będzie chciał wprowadzić w życie. Środowisko Krytyki Politycznej reklamuje swój autorski pomysł wprowadzenia Powszechnego Świadczenia Gwarantowanego. Fakt, że pomysł ten twórczo rozwija akurat centrum im. Adama Smitha – jest dla mnie źródłem olbrzymiego zdziwienia. A nie powinno, jak się popatrzy na to, co się dzieje z głosicielami idei liberalnych w gospodarce.
Ja się nie znam na emeryturach. Ale mój gwałtowny sprzeciw budzi pomysł stworzenia świadczenia, które dla wielu ludzi będzie wyglądało jak jałmużna z rąk państwa. Emerytura nie jest żadną jałmużną, jest ona wypracowana całym naszym życiem. To państwo żyje dzięki moim (twoim, jego, ich) pieniądzom, a nie my żyjemy z łaski budżetu państwa.
To kolejny dowód na to, że – jak mówią Amerykanie – nie zepsuło się, to nie naprawiaj. Pomysł emerytury gwarantowanej nie załatwia niczego – ani bieżących problemów budżetu, ani przyszłych problemów budżetu, ani problemów przyszłych emerytów. Nie załatwia też problemu KRUS, wręcz przeciwnie – rozszerza KRUS na całe społeczeństwo! To po jaką cholerę poważni ludzie poświęcają temu uwagę?
Drugi dzisiejszy temat, to kwestia nadzoru korporacyjnego państwa nad gospodarką. Wygląda na to, że zbliża się kompromis w ramach rządu i że powstanie „apolityczny” komitet nominacyjny. Takie same intencje towarzyszyły powstawaniu Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, i wszyscy widzimy do czego to doprowadziło. Ja chciałbym uwierzyć, więcej – ja wierzę, że autor tych pomysłów ma dobre intencje. Ale to trochę tak jak z systemem Ptolemeusza. On opierał się na całkowicie błędnym przekonaniu, że świat kręci się wokół ziemi. Mimo tego błędu, dzięki bardzo skomplikowanym obliczeniom można było przewidywać ruchy planet, zaciemnienia słońca itd. Ale po co komplikować obliczenia, kiedy można zapomnieć o Ptolemeuszu i za Kopernikiem przyznać, że to ziemia kręci się wokół słońca.
Trzeba na trwałe odciąć państwo od wpływania na kadry w gospodarce. A można to zrobić tylko konsekwentnie prywatyzując.
Dałem się wczoraj przekonać do wypowiedzi dla powstającego w TVP filmu o premierostwie JKB. Mówiąc o jego priorytetach w pierwszych dniach urzędowania i o tym, że mógł się skupić na pracy, a nie na rozdzielaniu łupów dla swojej ekipy – wspomniałem, że nie było ani ekipy, ani łupów. I wtedy do mnie dotarło, że w 1991 roku, PRZED prywatyzacją, kiedy praktycznie cała gospodarka była państwowa – premier nie miał mechanizmów wpływania na obsadę zarządów (wtedy to zresztą nie były zarządy – ale dyrekcje). Rząd mógł narzucić radom pracowniczym zmiany kadrowe tylko w ściśle określonych sytuacjach, głównie kiedy firmy nie dawały rady obciążeniom podatkowym.
Jak wiele się zmieniło – dzisiaj fakt, że po wyborach nowy premier samodzielnie lub za pośrednictwem swoich ministrów może wymienić (i wymienia!) kadrę większości firm – stał się oczywistą oczywistością. Traktujemy to jako coś normalnego, co nawet nie wypada – bez wpadania w populizm – krytykować. Otóż to nie jest sytuacja ani normalna, ani właściwa!
Zupełnie na marginesie głównych nurtów dyskusji o gospodarce – przemknęła informacja, że prezydent podpisał budżet na 2011 rok. Oczywiście prezydent musiał podpisać ten budżet, a jego parametry – oparte na dość realistycznej ocenie wzrostu gospodarczego i inflacji – nie budzą niepokoju. Mój niepokój, niepokój podejrzliwego i doświadczonego człowieka, budzi coś innego – zapowiedź, że JUŻ w 2012 roku deficyt sektora finansów publicznych będzie o połowę niższy niż w 2010. Dlaczego w 2012? Bo można będzie nam dokręcić śruby już PO jesiennych wyborach.
Czarno widzę, co nam wtedy wymyślą!
30 grudnia 1989 r. Rada Ministrów podjęła uchwałę nr 185, dotyczącą mieszkań wyższych urzędników. Skróciła ona PRLowską listę uprawnionych do mieszkań służbowych, ale wciąż istniała możliwość zachowania po wieki wieków mieszkania służbowego. Umowa najmu mogła być zawarta na czas zajmowania stanowiska lub pełnienia funkcji, jeśli urzędnik zachował prawo do innego mieszkania. Jeśli oddał dotychczasowe mieszkanie to umowa na czas nie określony. Zmienił to rząd JKB nowelizując uchwałę nr 185. Według nowych zasad (przyjętych w lutym 1991 r. ) urzędnikom wolno było przydzielić mieszkanie na czas określony. Musieli je opuścić miesiąc po złożeniu urzędu.Nareszcie miano nie przydzielać mieszkań b
Dodaj komentarz