Co się jeszcze wydarzy?
Jednak nie zmienią w całej Polsce roku szkolnego po to, by dzieci mogły zobaczyć mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Tylko w tych czterech miastach, gdzie będą mecze… Nie wycofuję się jednak z tego, co napisałem wczoraj. Jak nie szkoły, to wymyślą coś innego. W Warszawie będzie mecz – trzeba zabrać dzieciarnię i uciec z kraju na te dni, kiedy tu będzie szaleństwo.
W ostatnim wydaniu PRESS lista nominacji do tytułu dziennikarz roku. Mój ulubieniec, red. Feusette zdobył pięć nominacji. Taki Gadomski – 4, KP – 2. Aby zdobyć nominacje trzeba pokazać, że poglądy są ważniejsze od obiektywizmu. Dziennikarz Roku staje się powoli takim samym tytułem, jak Laur Konsumenta.
Otwieram Gazetę Prawną – i na drugiej stronie mój wzrok przykuwa FRUGO. Jest na sprzedaż! Redakcja pisze: „jedna z kultowych marek lat 90.tych XX wieku na polskim rynku spożywczym”. Miód na moje serce! To była moja pierwsza decyzja po przejściu z Coca-Coli do Gerbera. Chciałem zrobić napój, który miałby zdrową charakterystykę jak Bobo Frut, ale taki sam ładunek emocjonalny jak Coca-Cola. Oskarżano mnie, że małpuję Snaple (wtedy popularny napój w Stanach). Ale Snaple jest cały sztuczny, udział owoców nie przekraczał kilka procent. Reszta to barwniki i aromaty. Pierwsze FRUGO były napojami owocowymi, była tam tylko woda i owoce (ponad 50%). Oskarżano mnie zresztą o kilka innych rzeczy – na przykład w trakcie kampanii obdarowywania konsumentów działkami na księżycu oskarżano nas o propagowanie narkotyków (bo „działka”). Ale największy cios padł ze strony nowego właściciela Gerbera – firmy farmaceutycznej Novartis. Prezes powiedział mi – to pięknie, że wam tak wzrosła sprzedaż i że zbudowaliście masę krytyczną dla odżywek Gerbera dla ogólnokrajowej dystrybucji. Ale produkt, który trzeba reklamować – jest z założenia produktem słabym. Dobry produkt się sam sprzedaje. Na przykład lekarstwa. Wystarczy odpowiednio zmotywować kilku opiniotwórczych lekarzy i już jest sukces rynkowy. Ale docierać do każdego potencjalnego klienta? To marnotrawstwo środków.
Może ktoś to FRUGO kupi i go przywróci? Brakuje mi go. Ale ponieważ nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ja się za niego już nie wezmę.
Tylko krowa nie zmienia poglądów. Ale jak TA SAMA komisja MON najpierw uznaje, że piloci Jaka-40 lądowali w Smoleńsku zgodnie z przepisami, a pół roku później – że nie > to nie jest to temat do żartów. To są ci sami faceci, którzy analizowali sytuację po katastrofie samolotu Casa. To oni decydują o sposobie doboru i treningu załóg, o stosowaniu procedur. Jak można, wbrew oczywistym faktom, uznawać tamto lądowanie za zgodne z regułami? Bo się udało? Bo polscy piloci pokazali swój kunszt? Coraz bardziej potwierdza się moja powierzchowna obserwacja, że całe to towarzystwo trzeba rozpędzić. Zaczynając od szefa tego resortu.
Kolejny wywiad szefa rady nadzorczej banku PKO BP. Red. Chomątowska z Rzepy pyta: „Będą duże zmiany we władzach PKO BP, konkurs na szefa tej instytucji właśnie rusza?” Cezary Banasiński odpowiada: „Skutecznie i sprawnie działające zarządy nie mają się czego obawiać. Zwłaszcza jeśli kwartał po kwartale wypracowują coraz lepsze zyski”.
Warto się nachylić nad tą wymianą zdań. Odsłona pierwsza – niby dobrze, że szef rady nadzorczej sugeruje utrzymanie ciągłości zarządzania. Że niby bankowi nie grozi kadrowa rewolucja. Odsłona druga – ogłoszono konkurs, można się było spodziewać że wystartuje do niego kilku znanych bankowców. Po takiej wypowiedzi już wiadomo, że nie ma co startować – wynik jest znany, a cały ten konkurs jest tylko dlatego, że obowiązuje taka idiotyczna ustawa. Odsłona trzecia – skąd ta śmiała teza, że skuteczne i sprawne zarządy nie mają się czego obawiać? Ja już nie mówię, że powinni się obawiać walk koterii na dworze Platformy, ale co będzie jak zmieni się rząd? Przecież przyjdzie premier, który ma własnych, zaufanych fachowców; który ma własne długi polityczne do spłacenia. Pan to wie i ja to wiem. Więc po co się, panie przewodniczący, wygłupiać?
Na drugiej stronie Prawnej po raz kolejny zainteresował mnie tekst Stanisława Koczota. Jakoś wcześniej nie pamiętam jego tekstów, a tak naprawdę zwróciłem na niego uwagę, bo na zdjęciu przypomina bohatera serialu „CSI Miami”. Dzisiejszy tekst zawiera się pod lidem: „Unia się nas czepia. Chociażby o konkrety w sprawie integracji energetycznej Europy. Albo o nasz deficyt. Żąda wyjaśnień, jakby słowa ministra finansów, że jakoś sobie poradzimy, nie wystarczyły”.
Różne były oczekiwanie związane z naszym wejściem do Unii. Naturalna była chęć przynależności do klubu Europejczyków. Trochę na wyrost oczekiwania, że to automatem zapewni nam wzrost dobrobytu. Dla mnie najważniejszy był brak zaufania do naszych rodzimych polityków. Unia – w moim przeświadczeniu – nie pomaga ani nie przeszkadza, kiedy chce się coś zrobić w kraju. Ale jak zaczynamy robić coś naprawdę złego, to jak rodzice dziecka z zapałkami – Unia zabiera nam zapałki z rąk. Taka ostatnia instancja, ratująca nas przed Boże się pożal pomysłami. Od wyborów do wyborów, a często nawet krócej.
A więc niech się teraz rząd wytłumaczy, co oprócz awantury w sprawie OFE zrobi w sprawie finansów publicznych? A my wszyscy nie pozwólmy im zwlec z tą odpowiedzią do po jesiennych wyborach.
Rano krótka wizyta w wyborczej.biz. Na chwilę przed nagraniem, już z mikrofonami i wymalowani, siedzimy za stołem. Dominika dla rozluźnienia atmosfery pyta – czy już się rozczarowałem do Platformy. Instynktownie chcę odpowiedzieć – ale zamiast tego parskam śmiechem. Ja teraz coś szczerze powiem, a to się nagra i przypadkiem znajdzie w sieci?
Czym różnią się moje pieniacze dywagacje na tym blogu od ewentualnego nagrania przed audycją? Trzeba mieć odwagę głoszenia swoich poglądów.
A więc tak, rozczarowałem się. A ponieważ nie widzę alternatywy, to na dzień dzisiejszy sądzę że po prostu oddam pusty głos. Ale kto wie, co się jeszcze wydarzy w ciągu tych kilku miesięcy!
Mój podziw dla Ciebie jest wielowątkowy i wcale nie za dokonania zaprzeszłe i obecne tylko za nieludzką koordynację czasem i energią, która powoduje, że z bolącym zębem na lotnisku w drodze na biznesowe rozmowy czytasz przekaźniki, piszesz bloga i jeszcze odpisujesz przypadkowemu czytelnikowi. Nie będę dalej prawił komplementów gdyż spłoniesz i co ja będę czytał?.
Dodaj komentarz