Co znaczy: "abstra"?
Potwierdza się, że nie da się przejść przez Marriotta bez spotkania znajomego. Tym razem prof. M., były wiceminister spraw zagranicznych. Plotka niosła, że jest zadeklarowanym homo i że usynowił swojego partnera. Teraz z błyskiem w oku opowiada, że jest na emeryturze, ale że to najszczęśliwszy okres w jego życiu – bo ma dwie małe córeczki! Albo plotka była fałszywa, albo ludzie się zmieniają…
Nie zmienia się za to Kaczyński. Jeszcze przed weekendem czytam jego wywiad dla Newsweeka. Przerażające, facet aspirujący do najwyższego stanowiska w państwie przyznaje, że przez całą kampanię był na lekach odurzających i nie mógł podejmować decyzji. Teraz może?
Ciekawe, że w procesie autoryzacji prawie nie zmienił swojego języka. Powtarza słowo: „abstrahując”… Na góralskiej wsi przemawia prelegent z komitetu powiatowego partii. „Abstrahując od przemian własnościowych w Polsce…”; „abstrahując od tradycji kulturowej Podhala…; „abstrahując od chwilowych trudności z zaopatrzeniem…”. Z sali podnosi się góral, podchodzi do prelegenta i z całej siły wali go w pysk. Przewodniczący zebrania z wyrzutem: „Jasicku, ale czemuś tak potraktował naszego gościa”. A na to Jasicek: „niech no tylko się dowiem, co znaczy ta abstra, to kruca fiks, żywy stąd nie wyjdzie!”.
Osoby wymienione przez pana prezesa z imienia i nazwiska, upokorzone do żywego – w przerażeniu zamarły. Pan prezes ma prawo do krytyki, bo kampania jakby nie było została przegrana. A w tyle głowy nadzieja – może prezesowi przejdzie? Może źle pójdzie w kampanii samorządowej i otrzeźwieje? Teraz trzeba nisko pochylić głowę, to może da żyć? W końcu przyjął teraz na swoje łono synów marnotrawnych z Polski Plus?
Ludzi, którzy przełkną każde upokorzenie, aby przeżyć – nie tylko się nie szanuje. Ich się także boi, bo przecież oni muszą czekać na ten moment, kiedy będzie można bezkarnie wbić nóż w plecy.
Nie ma dobrych wyborów, ale wszystko to wynik wyborów dokonanych wcześniej. Z rezultatami naszych wyborów życiowych żyjemy wszyscy…
Pan prezes Kaczyński nie poda ręki Komorowskiemu… A co, jeśli wygra wybory parlamentarne i będzie miał szansę zostać premierem? Nominacje wręcza prezydent. Czy Kaczyński będzie na tyle konsekwentny, że zrezygnuje z premierostwa dla dochowania swoim zasadom i obietnicom? Czy też – Paryż wart będzie tej mszy?
W „Polska the Times” duży wywiad z prezydent Warszawy. Jak na tekst w kampanii wyborczej – przerażająco szczery! Pani Prezydent zapowiada nam korki jeszcze przez dwa lata (to chyba miało brzmieć optymistycznie). Czytam to jadąc do pracy i stojąc w korku na Wawelskiej, początek Trasy Łazienkowskiej. Zawsze były tu trzy pasy w jednym kierunku. Jeden został zabrany pod autobusy. Drugi jest stale zablokowany przez pojedyncze auta skręcające w lewo i nie mające szans na przecięcie trzech pasów w drugim kierunku. Co za idiota zezwala w tym miejscu na skręt w lewo, przez co pozostaje tylko jeden pas do jazdy na wprost? A, przepraszam – pani prezydent miasta zatrudniająca inżyniera Galasa.
Pani prezydent wymienia swoje sukcesy – stworzenie z miasta przyjaznego miejsca do życia; oddanie miasta w ręce ludzi; stworzenie przestrzeni dla rozwoju kultury. Chyba mówimy o innym mieście? Nie, tu chodzi o Warszawę – ale w przyszłości, podczas kolejnej kadencji pani prezydent. A na razie udało się doprowadzić do przejezdności ulicę Puławską i wymienić ślimaki na trasie Łazienkowskiej.
Fakt, kadencja wielkich sukcesów… Miałem okazję powiedzieć to osobiście pani prezydent w ostatnią sobotę, na balu debiutantów Kawalerów Maltańskich. Ale Z. sponsorowała ten bal, a pani prezydent była patronem honorowym. Z kunktatorstwa zmilczałem…
Bal jak bal, ale w pamięci utkwiła mi scena z męskiej toalety. Stoi trzech facetów we frakach przy pisuarze. Niewygodnie się w tym siusia, więc nagle jeden z nas sika sobie na lakierki i reaguje, jak na faceta we fraku przystoi: „o ja pierdolę, kurwa mać!”.
Fakt, arystokracja nam się spauperyzowała. Rośnie nam nowa. W Rzepie duży tekst o Karkosiku, który pierwszego mercedesa kupił sobie trzydzieści lat temu, po pierwszym miesiącu prowadzenia restauracji. Do tekstu dołączona notka biograficzna. Ja przyzwyczajony jestem, że w notce podaje się wykształcenie i doświadczenie zawodowe, kilka słów o innych sukcesach i ewentualnie o sytuacji rodzinnej. Tutaj na czoło wysuwa się informacja: „mieszka w XVIII-wiecznym pałacu w Kikole (woj. kujawsko-pomorskie)”.
Czuję niedosyt – nie podano jakim jeździ autem, jaki ma zegarek i kogo posuwa.
Spotkałem się z krytyką, że moje notki są zbyt długie, aby je można było przeczytać. Czytelnik mój pan! Mają być krótsze, będą krótsze!
Dodaj komentarz