Cóż, trzeba się przyznać - jestem złym...
Wczoraj w drodze do domu słucham ekscytacji dziennikarzy, że już zaraz, za chwilkę, zrezygnuje Mubarak. Oczywiście każdy może być prorokiem po fakcie, ale jakoś nie byłem przekonany że to nastąpi. Facet nie dlatego rządzi tym krajem od trzydziestu lat, że jest idiotą i do tego osamotnionym.
To kolejny satrapa, którego miałem okazję zobaczyć z bliska. Lista osób, którym uścisnąłem dłoń – zawsze robi wrażenie na moich amerykańskich kolegach. Wielu z nich (satrapów, nie kolegów) zniknęło już w otmętach historii, niektórzy dość dramatycznie (jak choćby Saddam Husajn czy Nicolae Ceausescu), ale część trzyma się dobrze. Niektórzy zrobili na mnie, starym cyniku, spore wrażenie – jak choćby Fidel Castro. Innych trudno było nie zapamiętać, jak choćby Kadafi ze swoim cyrkiem. Wśród nich Mubarak jest postacią mdłą, nie odciskającą się w pamięci. A to oznacza, że nie rządzi tym krajem ze względu na swoją (nieistniejącą) charyzmę, ale reprezentuje interesy armii i oligarchii. To jak teraz może ustąpić ulicy? On sobie gdzieś wyjedzie w ciepłe i bezpieczne miejsce (zresztą niekoniecznie ciepłe, podobno oferowały mu się już Niemcy), a co z resztą? Zostawi ich na łasce tłumu?
A’propos tłumu i ulicy. Rok temu sądy uniewinniły prezesów stoczni szczecińskiej, wczoraj to samo stało się z zarządem stoczni gdyńskiej. Obydwaj prezesi, kiedyś ulubieńcy rynków – Piotrowski i Szlanta - mają powody do satysfakcji. Tylko stoczni już nie ma. W trójmiejskim przypadku prokurator doparzył się przestępstwa w fakcie, że dokapitalizując gdyńską spółkę za pośrednictwem swojej firmy, menedżerowie ubezpieczyli kredyt na stoczniowych akcjach. Te pieniądze z kredytu oczywiście ostatecznie wpłynęły do stoczni, a sama transakcja jest standardem powszechnie stosowanym na całym świecie. Aby to zrozumieć, nie trzeba mieć doktoratu z Harvardu – ale intelekt na poziomie absolwenta dobrej szkoły średniej. Jak się okazuje, to za wysokie progi dla prokuratury i dla ich biegłych.
Sprawa niby zakończona, ale dlaczego nikt nie weźmie się za tych polityków, na których zamówienie całą sprawę zaczęto? Dlaczego nikt nie poniesie odpowiedzialności, ja już nie mówię o krzywdzie niewinnie oskarżanych osób – ale za bankructwo stoczni, utratę miejsc pracy, wielosetmilionowe straty?
Żeby nie było, że jestem stronniczy – idioci i szkodnicy występują nie tylko w gospodarce państwowej. Dzisiejszy Puls Biznesu przynosi alarmujące informacje o HOOP. W tę firmę zainwestowali EI i zastosowali to samo, co w Orbis Travel i Wemie. Efekt – lider rynkowy na stabilnie rosnącym rynku przyniósł podobno 40 milionów złotych straty. Cóż, jak za marketing i sprzedaż bierze się grupa byłych nieudanych polityków i analityków finansowych (obie grupy zawodowe charakteryzują się arogancją i niekompetencją w realnym świecie) – to efekt jest przewidywalny.
Nie ma to jak odrobina złośliwej satysfakcji w drodze do pracy. Cóż, trzeba się przyznać do małostkowości. Jestem ewidentnie złym człowiekiem – cieszy mnie, jak wychodzi na moje J
Wczoraj szedłem spać z głębokim przekonaniem, że jestem zdecydowanie złym człowiekiem. Wieczorem dość niespodziewanie odwiedził mnie T. Po partyjce snookera chwila poważnej rozmowy. Uderza mnie konstatacja, że T. nie potrafi zarządzać procesem swojego życia. Dokończenie studiów na przykład w Stanach wymaga ponad roku przygotowań. Aby to mogło nastąpić za rok, trzeba więc zacząć teraz, jeśli już nie jest za późno. T. wyraźnie zamierza zająć się tym wtedy, kiedy „będzie czas”, a więc kolejny rok w plecy. Mam wrażenie deja vu, już mieliśmy taką rozmowę.
Medicover wymówił mu właśnie udział w mojej polisie rodzinnej, bo skończył 25 lat. Zwracam mu delikatnie (chyba delikatnie?) uwagę na fakt, że niedługo będzie po prostu za stary aby zaczynać na rynku pracy. On zupełnie szczerze (powinienem chyba docenić go za szczerość) komentuje, że praca jest jak wykłady z zarządzania – długie, kończą się późno, monotonne i nudne.
Już przy wyjściu T. nawiązuje do temu wymiany auta. Na gorąco komentuję, że mam problem z jego priorytetami i że wolałbym aby miał lepsze pomysły na wydanie moich pieniędzy. A jako minimum, żeby ta wymiana była związana z osiągnięciem jakiegoś etapu w jego życiu, na przykład zrobienie licencjatu, rozpoczęcie dobrego stażu lub pracy, dostanie się na dobry MBA. T. jest ogromnie rozczarowany, bo przecież mu to obiecałem. A to czego oczekuję przecież może potrwać i cały rok! Wychodzi bez pożegnania, obrażony.
Mam poczucie winy, i to nawet nie dlatego że nie zrealizowałem bez dyskusji jego marzenia, ale że generalnie robię mu olbrzymią krzywdę pozbawiając go motywacji. Dla niego rozpoczęcie życia na swoim będzie olbrzymią degradacją materialną, nie mówiąc już o jakości życia. Bo praca jest nudna, monotonna i późno się kończy… Chyba już za późno, aby coś zmienić?
Z takimi niewesołymi myślami jadę do pracy. Ostatni dzień przed urlopem – nie będzie mnie tu dwa tygodnie. Przepraszam za przerwę. Życzę wszystkim dużo słońca. Niech kraj przygotowuje się do najważniejszego wydarzenia tego stulecia – Euro 2012. Rośnie, co widzę z okna biura, nasz stadion. Dla jednych jest to stadion Narodowy, dla drugich (w tym PZPN) stadion dziesięciolecia. Dziesięciolecia czego?
Ale najważniejsze, że stadion powstaje zgodnie z najlepszymi standardami. Jako młody człowiek pętałem się po różnych zakamarkach radzieckiej Azji. W najmniejszym przysiółku zawsze można było znaleźć na stacji kolejowej ZODWS – poczekalnię dla posłów do parlamentu. U nas też, na stadionie pan Prezydent RP będzie miał do swojej wyłącznej dyspozycji lożę – a jakże – prezydencką. Takie czasy, kiedyś królowie mieli loże w operze narodowej, teraz na stadionie dziesięciolecia… dziesięciolecia Platformy Obywatelskiej!
Przez następne dwa tygodnie tylko maile z pracy, zero wchodzenia do Internetu - trzeba odpocząć od Smoleńska, OFE, wpadek prezydenta, chamstwa kolejnych posłów i posłanek, sondaży wyborczych… czego i Wam wszystkim życzę!
Poza tym, już sam fakt posiadania sumienia, i dostrzeżeniu w sobie zła, czyni Cię człowiekiem dobrym
Dodaj komentarz