Czy możemy mieć pretensje?
Nie ma dzisiaj w Rzeczypospolitej tekstu pana red. Feusette’a – i siadam nad kartką papieru zdezorientowany, o czym dzisiaj pisać. Trzeba mieć zrozumienie dla męki twórczej, Z. nie spała całą noc bo przez przypadek zamiast pisać o polityce (czego podobno nienawidzi) w tym tygodniu ma pisać o celebrytce i ma poczucie obciachu.
Twórczość wymaga poświęceń. Wikary, któremu w parafialnym teatrzyku zaproponowano rolę eunucha odmawia: „rok temu miałem grać młodzieńca i musiałem zgolić wąsy. Wasze oczekiwania w tym roku idą zbyt daleko!”.
Przeglądam Wyborczą, Puls Biznesu, Polska the Times. I nic, zero inspiracji! Ale pozostaje niezastąpiona Rzeczypospolita.
Czytam tekst mec. Jacka Kondrackiego pod tytułem „Przedsiębiorca i wymiar sprawiedliwości”. Czytam i decyduję – odszczekuję wszystkie (no, prawie wszystkie) złe słowa jakie napisałem na temat prokuratorów. To nie jest tak, że jak prawnik do niczego się nie nadaje, to zostaje prokuratorem. Może też zostać adwokatem, jak pan mec. Kondracki.
Zaczyna się już ciekawie, autor pisze: „nie posiadam żadnej wiedzy o sprawie, więc nie mogę odnieść się do meritum”. Po takim wstępie udowadnia, że prokuratura – mimo że jak przyznaje autor nie zna się na tym – ma prawo oceniać decyzje ekonomiczne z punktu widzenia – cytuję – „karni stycznej ostrożności wymaganej w danych warunkach”. Co to znaczy? To znaczy, że prokurator ocenia czy przedsiębiorca zajmujący się sprawami majątkowymi danego podmiotu zachowuje się zgodnie z treścią nakazu lub zakazu wynikającego wprost z przepisów prawa.
Autor łaskawie zauważa, że prokuratorzy często nie mają pojęcia o „zawiłościach ekonomicznych”, ale to przecież żaden problem – przecież korzystają z pomocy (cytat) „biegłych dysponujących profesjonalną wiedzą z zakresu zarządzania majątkiem przedsiębiorstwa w warunkach rozwiniętej gospodarki wolnorynkowej”.
O to właśnie chodzi, panie mecenasie, że biegli ci dysponują profesjonalną wiedzą o rozwiniętej gospodarce wolnorynkowej, jaką zdobyli z podręczników krytyki ekonomii politycznej kapitalizmu. Potem tylko wystarczy złożyć w sądzie ślubowanie i można oceniać, jak Krauze, Kluska czy przysłowiowy Kowalski prowadzi swój biznes.
Skąd oni się biorą!?
Broniłem wczoraj bezwiednie Waldemara Kuczyńskiego przed red. Feusette’em, dzisiaj zmieniam front. Synteza tekstu Kuczyńskiego w dzisiejszej Rzeczypospolitej: „mieliśmy rację w latach 80., chcąc pełnej wolności i suwerenności Polski. Ale i generał miał rację, bo w tamtym czasie państwo wskutek konfliktu mogło się zmienić tylko na gorsze”.
Ja sam byłem częścią tamtego systemu i dlatego nie jestem obiektywny. Ale instynktownie czuję, że otwartość dla przeciwników politycznych w tym przypadku powinna kończyć się na braku zemsty. Generał Jaruzelski nie siedzi w więzieniu, nikt mu nie zabiera służbowego mieszkania, emerytury, ochrony. Ale czy naprawdę musi być zapraszany na salony i traktowany jako autorytet, od którego najwyższe władze Polski mogą się czegoś nauczyć?
Jest jakaś symbolika w tym, że w posiedzeniu rady przy prezydencie uczestniczy Jaruzelski, a nie ma Kaczyńskiego. I żeby było jasne – winnym tej sytuacji nie jest bynajmniej Komorowski. Lub nie tylko on sam jest winny.
Wybaczamy i prosimy o wybaczenie… czy wszystko można i trzeba kiedyś wybaczyć? Pracownik litewskiego MSW w miejscowej prasie nazwał mitem zagładę Żydów. Według niego nie ma żadnego dokumentu z podpisem Hitlera dotyczącym ich zagłady. W wielu krajach takie stwierdzenie, to przestępstwo. Okazuje się, że na Litwie tak nie jest. Dlaczego?
Mój ojciec po tym, jak uciekł z rosyjskiego internowania po kampanii wrześniowej – wylądował na Litwie. Przechowywał u siebie grupę Żydów i dlatego musiał się opłacać miejscowemu nacjonaliście. Aż któregoś dnia łapówki przestały wystarczać, kto nie zdążył uciec (ojcu się udało, uciekł do Warszawy) tego rozstrzelali.
Na Litwie zamordowano mniej Żydów niż w Polsce. Ale pod jednym względem Niemcy wraz ze swoimi wojennymi sojusznikami – Litwinami, nas przebili – zabili ich na Litwie prawie wszystkich. Przybliżyli się do idealnego modelu państwa jednorodnego narodowo. Tylko im polska mniejszość przeszkadza.
Ale czy my, w okopach św. Trójcy broniący pojęcia jednego narodu i jednej wiary – możemy mieć o to do nich pretensje?
Dodaj komentarz