Czyste sumienie?
Przemieszczając się po mieście słucham – z przerwami – wypowiedzi Rosoła przed komisją śledczą. Ten chłopak robi to, co 20 lat temu ja robiłem w jednym z tych rządowych budynków. Czy mam całkowicie czyste sumienie? Z formalnego punktu widzenia – tak. Mimo poszukiwań, nigdy nie tylko sam nie znalazłem się na celowniku tajnych czy jawnych służb, ale także nigdy nie wystawiłem żadnego premiera na minę. Przez długich osiem lat, to całkiem spore osiągnięcie….
Ale bycie tam w oczywisty sposób zmuszało do działań, z których nie chciałbym się tłumaczyć przed komisją śledczą. Umówienie do lekarza przyjaciela premiera. Dlaczego szef nie odesłał go do kolejki w osiedlowej przychodni, jak zgodnie z wszystkimi zasadami powinien był zrobić? Czy potrafiłbym powiedzieć o tym szefowi w takiej sytuacji? Nie tylko nie potrafiłbym, ale też nie chciał tego zrobić. Pilnowałem jedynie, aby nie zmuszać szefa do wydawania w tej sprawie poleceń, do zostawiania śladów…
Po zmianie ustrojowej w Polsce jedna z gazet na pierwszej stronie opublikowała duży tekst o nierównym dostępie do służby zdrowia. Byłem tam podany jako przykład negatywny – szef administracji premiera popiera w ministerstwie zdrowia wniosek o sfinansowanie zagranicznego leczenia wzroku dla jakiegoś emeryta. Podsunięto to premierowi, który – na szczęście był porządnym człowiekiem – zanim wyrobił sobie zdanie, zapytał mnie o wyjaśnienie.
Kilka lat wcześniej odbywał się w Warszawie festiwal wagnerowski. Jednym z koncertów dyrygował Satanowski. Wagner zawsze jest niemiłosiernie długi (chyba 4 godziny tym razem!), a Satanowski ślepł i dyrygował z pamięci, bo nie widział nut. Po koncercie zostałem poproszony, aby sprawdzić czy można mu pomóc. Można było…. W dokumentach został ślad mojego zainteresowania. Premier M. nie miał o to do mnie pretensji…
Dodaj komentarz