Dzisiejsza Rzepa
Znowu zacznę od czepiania się gazet. W dzisiejszej Rzepie – jak zawsze Krauze ze swoim rysunkiem. Uwielbiam cartoons, od czasu jak mam bloga to mam też zrozumienie, że nie zawsze można mieć coś świeżego do powiedzenia. Ale Krauze ze swoim młotkowym podejściem do polityki przypomina mi taką gazetę „Karuzela”. To był w dawnej Polsce klon radzieckiego „Krokodyla”. Atakowano zachodnich imperialistów i na osłodę – niegrzecznych kelnerów. Krauze niestety wpisuje się w ten sam nurt – ani tam finezji (z dobrych żydowskich kawałów najbardziej śmieją się sami Żydzi, ale kawały muszą być dobre), ani nawet cienia obiektywizmu. Tzn. przez sześć dni walimy w Platformę, to siódmego walnijmy w … no nie w PIS, to byłaby przesada, ale na przykład w SLD. Nie, siódmego dnia też w Platformę… Po kilku miesiącach takiej propagandy już nawet się nie zżymam. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że nie można ich poprzeć. Ale na mój głos i tak nie mogli liczyć…
Igor Janke pisze tekst o młodym, energicznym, zdolnym, przywódczym polityku. Któż to taki wspaniały pojawił się na polskiej scenie politycznej? Kiedyś takimi epitetami określano prawdziwych patriotów i katolików (Giertych) oraz naturalnego przedstawiciela Polski socjalnej i solidarnej (Lepper). Teraz takim ideałem polityka jest Napieralski. Czyżby Kaczyński pokochał nagle post-komunę? Nie, ale każdy głos na Napieralskiego to nie jest głos oddany na Komorowskiego. No, może nie każdy – ale prawie. Sondaże pokazują, że 75% wyborców Napieralskiego w drugiej kolejności jest gotowe zagłosować na Platformę. No to trzeba chwalić. Młody, przystojny, fajna żona, najlepsza strona internetowa. I pomijać milczeniem kompromitujące z punktu widzenia PIS wypowiedzi. Afera Rywina? Według Napieralskiego nie było żadnej afery. No, on wie najlepiej. W końcu to jego doradcą jest Czarzasty. Śmierć Blidy? Cóż, baba już leży na cmentarzu, a czas telewizyjny jest tu i teraz. To co, ten młody człowiek ma wierzyć w życie pozagrobowe czy pilnować interesów swojej formacji?
I Wildstein wyjątkowo nie na temat polityki. Trybunał europejski uznał za dyskryminację doprowadzenie do sytuacji, że uczeń nie chodzący na religię ma ślad tego na świadectwie, bo nie ma alternatywnych lekcji etyki. Red. Wildstein (moja tolerancja dla inności wystawiana jest na cholerną próbę – dlaczego pozostając stronniczy, nie zostają logiczni i uczciwi intelektualnie!!!) zauważa, że nauka religii nie jest przecież niczym innym jak nauką etyki religijnej; i że religia jest starsza i głębsza niż etyka. Problem nie w tym – i mam to mówić ja, moje dzieci chodzą do szkoły katolickiej? Kto uczy religii w szkołach? Katechetami są księża i zakonnice. Co jest sprawdzane? Znajomość biblii? Bynajmniej, nasz kościół katolicki nie zachęca przecież do lektury biblii w zamian oferując mocno jej uproszczone wersje – katechizmy. Ale stopień z religii uzależniony jest także od praktyki religijnej, a więc nie można mówić o równości praw. Jak powstawały zapisy ustawy mówiło się, że przecież świadectwo nie będzie dawało odpowiedzi na pytanie czy dziecko jest katolickie czy nie. Teraz jedyną metodą jest posłanie dziecka na religię i uczenie go hipokryzji, bo a nuż się kiedyś przyda.
Panie red. Wildstein. Módlmy się wspólnie, aby kiedyś w naszym kraju nie zaczęła rządzić większość innej religii – np. islamu. I wtedy okaże się, że akceptując brak lekcji etyki będziemy musieli zmuszać nasze dzieci do nauki w szkołach koranicznych, aby potem nie mieli problemów. Swoboda wyznawania religii nie może być przymusem jej wyznawania, bo zabraknie nam argumentów jak przyjdą talibowie.
A póki nie przyjdą – zwyczajna przyzwoitość nie pozwala na robienie czarnego z białego. Chyba, że wszyscy już oślepliśmy…
Dodaj komentarz