Historia
Piątek, jak dawno już mi się nie zdarzało, od rana do wieczora pełen bardzo dynamicznych i ważnych spotkań. W takiej sytuacji jadąc do domu nie powinienem słuchać radia Tok FM. Robię ten błąd i po wiadomościach nie przełączam od razu radia. Dwóch filozofów (to określenie zawodu a nie epitet) z Uniwersytetu Warszawskiego komentuje bieżącą sytuację. Jeden z nich nagle ni z gruszki ni z pietruszki mówi o wielkim fałszu polskiej szkoły. Fałsz ten polega na tym, że okres powojenny przedstawiany jest jako okres wielkiej zapaści cywilizacyjnej. A przecież budowano wtedy szkoły i szpitale.
Dodam, że budowano wtedy także statki kosmiczne. Na świecie, także w Polsce, pojawiły się telewizory i samoloty. Wynaleziono pralki i lodówki. Gdyby nie władza ludowa, nie mielibyśmy tego.
Co musiano by zrobić w Polsce, aby pięknoduch z Uniwersytetu Warszawskiego uznał, że może jednak coś przespaliśmy? Nie lubię przesady, w żadną stronę. Dlatego śmieszyło mnie, kiedy na spotkaniu z Polonią w Kalifornii musiałem wysłuchać ataku na Konsula Generalnego (asystenta Parysa, a więc zakon PC) bo skończył „komunistyczną uczelnię”, a więc Uniwersytet Warszawski właśnie… ale, holender, może ten zapiekły facet z hrabstwa Martinez koło San Francisco – miał jednak rację?
Wieczorem czytam dzieciom skróconą wersję historii Polski i sam łapię się na dwóch nowych dla mnie przemyśleniach. Pierwsza dotyczy odległości w czasie. Mój dziadek mógł znać Ordona, tego którego Mickiewicz uśmiercił na przedpolach Woli. Samego Mickiewicza zresztą też. Mój ojciec był dorosłym , ba – dojrzałym człowiekiem, kiedy pojawiły się telewizory kolorowe, pralki automatyczne, odrzutowe samoloty pasażerskie, kuchenki mikrofalowe. Umarł w 1987 roku, a więc nie tylko nie dożył do upadku muru berlińskiego, ale także do komórek i laptopów. Czy ktoś pamięta czasy sprzed komórek i sprzed laptopów?
Czy człowiek zdążył się zmienić tak bardzo, aby nadążyć za techniką?
Czytam dzieciom, trochę skracając, historię Jakuba Szeli. „Żywią i bronią”. Poza Kościuszką, kiedy to właśnie ta grupa społeczna broniła nas? Kołatało mi się to w głowie, kiedy o mało co przez tę grupę społeczną nie zrezygnowaliśmy z członkowstwa w Unii. Udało nam się to dzięki wielkiemu przekupstwu. Zamiast na infrastrukturę i cywilizacyjny skok, przejadamy miliardy na utrzymanie obecnej, nie efektywnej struktury polskiej wsi.
Zbliżają się wybory samorządowe… znowu pieniądze na rozwój naszych miast i powiatów znajdą się w ręku przedstawicieli wsi. Ciekawe, czy to znowu marszałek Struzik będzie decydował o tym, jak wygląda moje miasteczko?
Dodaj komentarz