Koziej i Kluzik
Nie znam gen. Kozieja, ale czytając jego teksty i słuchając go w telewizji wyrobiłem sobie opinię. Opinię negatywną. Sfrustrowany i przemądrzały facet, krytyczny wobec wszelkich najważniejszych inicjatyw politycznych w MON… trochę jak ja, ale ja nie kandyduję do funkcji szefa BBN. Byłem zaskoczony, dlaczego osoba o takim charakterze zostaje wybrana na drugi dzień po śmierci Szczygły. Dzisiaj widać już gołym okiem, że to był poważny błąd.
Rzadko się zgadzam z PIS, ale tym razem mają rację – dyskusja na temat naszej obecności w Afganistanie w końcówce kampanii wyborczej to nie jest dobry pomysł. A jeśli do tego doda się wypociny gen. Kozieja – to zaproszenie do kłopotów. W polskich warunkach wszystko rozejdzie się po kościach. To tylko prywatna opinia Kozieja, rozpisał się biedaczek i od razu zawiesił to w Internecie – słychać ze strony PO.
Szef wojsk w Afganistanie wracając z Waszyngtonu do Kabulu był zbyt rozluźniony i pozwolił sobie na komentarze dotyczące strategii USA i osób tę strategię tworzących. Tekst jeszcze się nie ukazał w Rolling Stones, a Obama już wezwał go do kraju. Po kilkuminutowej rozmowie powiedział dziennikarzom, że to świetny żołnierz, wielki patriota zasłużony dla kraju – ale wykazał się brakiem rozsądku niezbędnego na jego stanowisku. I go wywalił.
O tym, że generał Koziej nie ma kwalifikacji na to stanowisko, wiadomo było wcześniej. Nie chcę rzucać bezpodstawnych oskarżeń, ale na mój nos musi po prostu być dobrym myśliwym.
Był kiedyś taki szef Biura Ochrony Rządu który nazywał się gen. Darżynkiewicz. Doszedł do tego stanowiska, bo nikt tak jak on nie organizował polowań. Najważniejsze osoby w państwie powierzały mu swoje bezpieczeństwo, mimo że gołym okiem widać było że idiota. Dlaczego sądzę że idiota? Nie chcę być gołosłowny, więc to zilustruję na przykładach.
Gen. Darżynkiewicz lubił wyjazdy zagraniczne. Nie rozumiał, że jego rolą jest zorganizowanie ochrony, a nie spełnianie się w roli ochrony osobistej. Stąd zorganizować musieli to inni, a on komicznie „chronił”. Był wzrostu siedzącego psa (ja wiem, chyba nie więcej niż 160 cm), dość korpulentny. Taka komiczna postać stawała np. przed Jaruzelskim na Monte Casino i wodziła groźnym wzrokiem dookoła na zasadzie: podejdź no tu ktoś tylko, to przywalę. Plus tego był taki, że stojący za nim i przemawiający Jaruzelski był zasłonięty swoim „ochroniarzem” tylko do pasa…
Był z premierem Messnerem w Egipcie. Weszliśmy jakimś wąskim korytarzem w piramidzie, i tu się okazało że generał ma klaustrofobię. W połowie korytarza wpadł w panikę i zarządził odwrót. Zaczął wrzeszczeć do osobistego ochroniarza premiera: „Bogusławie! Natychmiast wyprowadź premiera! Rozkazuję, natychmiast!”. Zrobiła się panika. Musiałem ją spacyfikować stając w środku i prosząc wszystkich za mną, aby się cofnęli (zabierając ze sobą generała), a tych przede mną – aby kontynuowali marsz.
Już na lotnisku w Warszawie wysiadamy z samolotu. Ze zdziwieniem widzę, że borowcy wynoszą całe skrzynki jakiś owoców i ładują do samochodów. Wiceszef BOR-u uśmiechając się promiennie do generała mówi jednocześnie: oo, nasz Dyzma znowu przywiózł dostawę na Polną (w tamtych czasach ekskluzywny bazar). Na moje zdziwione spojrzenie dodaje: proszę się nie przejmować, on nie słyszy na jedno ucho z tej strony. Rzeczywiście, facet cieszył się zasłużonym szacunkiem podwładnych i współpracowników.
Jakimś cudem gen. Darżynkiewicz miał zostać pierwszym polskim ambasadorem na Litwie. Zapytałem Mazowieckiego, czy ktoś to z nim uzgadniał. To była prośba Jaruzelskiego (wtedy prezydenta). Mazowiecki starał się być grzeczny wobec prezydenta, ale trzeba było jednak uniknąć kompromitacji…
List, jaki Darżynkiewicz wysłał do Mazowieckiego powinien znaleźć się w annałach. Opisywał on radość Litwinów na wieść, że z Polski przysłany do nich będzie Darżynkiewicz i powszechny płacz, wręcz żałobę narodową na wieść, że jednak nie. „Decyzja zapadła” – pisał dalej generał – „chyba że jeszcze można ją zmienić? Jeśli nie można, to tylko ze szkodą dla Polski. Ale proszę zwrócić uwagę, że szykując się do tego stanowiska nabyłem garnitur, ciemne buty i szereg koszul, co stanowiło spory wydatek. Oczekuję zrekompensowania mi tych znacznych obciążeń”.
Myśliwi to jednak silna, nawzajem się wspierająca mafia.
Jadąc wczoraj do domu słucham wywiadu Kluzikowej w Tok FM. Jest takie miejsce w Mazar-i-Sharif (w Afganistanie) gdzie przed meczetem (wg legendy miejscem pochówku zięcia Mahometa) siadają na ziemi ptaki. Wszystkie ptaki, które siadają w ramach wyraźnie zarysowanego kwadratu – stają się białe. Niesamowite jest to, że widać jak one stają się białe! Ciemny ptak ma jeszcze ciemne pół skrzydła, albo ciemną czapeczkę – ale reszta bieleje… Otóż Kluzikowa w PIS już staje się biała, czasem tylko widać ciemniejsze piórko.
Co Kaczyński sądzi o Afganistanie? Nie wolno na ten temat teraz rozmawiać. Zgadzam się, że termin zły… ale jednak coś powiedzieć trzeba. Co sądzi o In vitro? Ha, ha Komorowski teraz mówi że jest za, ale kiedyś mówił że nie… a więc jego obecna opinia jest pod wybory i niewiarygodna. A Kaczyńskiego? Tu Kluzikowa mówi o swojej opinii, wyraźnie innej niż Kaczyńskiego. Parytet? Komorowski zmienił zdanie… ale je przedstawił – mówi dziennikarz. To zmiana na potrzeby kampanii - mówi Kluzikowa – a więc niewiarygodna. To mówi szefowa kampanii Kaczyńskiego, który na potrzeby tej kampanii zmienił wszystko!
Ostatnie pytanie – czy będzie pani szefową kancelarii? Czy będzie tam pracował Macierewicz? „Pozwólcie nam najpierw wygrać wybory, a potem się przekonacie”…. Oj, przekonamy się, przekonamy…
Wyjeżdżam na dwa tygodnie do swojego letniego domu… na szczęście po sąsiedzku w Maladze będzie działał punkt wyborczy. Mimo wszystko wziąłem papier z gminy i będę głosował. Wy też głosujcie!
Dodaj komentarz