Litwa i Sheraton
Spotkałem K., dyplomatę na Litwie. Chciałem z nim zjeść spokojnie lunch w hotelu Sheraton, ale znowu musiałem się spienić. W tzw. „polskiej" zakładce menu znajduje się tatar z jajkiem przepiórczym. Małe to to, ale niech tam - trudno, może być. Przynoszą mi tatara z małym, smażonym jajkiem. Proszę, aby mi dali to tak, jak się powinno podawać - z płynnym żółtkiem. Nie mogą - boją się salmonelli. Ja też się boję, ale przecież jestem w pięciogwiazdkowym hotelu a nie w wagonie Warsu. Niech myją te jajka, to nie będzie salmonelli! Ale okazuje się, że to nie do zrobienia. W moim interesie oczywiście! Skoro tego nie chcę, to mój problem... i pan kelner odchodzi z moim tatarem, po czym zostajemy z K. sami w olbrzymiej, pustej sali. Nic dziwnego, że pusta... Sytuacja idiotyczna, proszę go żeby jadł a ja sam planuję wizytę w McDonalds aby zdążyć do biura na planowane spotkanie.
Z jednej strony to ogłupienie hoteli sieciowych, z drugiej - jakiś problem z Sheratonem. Leciałem ostatnio do Amsterdamu i postanowiłem polecieć dzień wcześniej. Zatrzymałem się w lotniskowym Sheratonie z dwoma prostymi marzeniami - zjeść dobrego steka z piwem w restauracji hotelowej, a potem - korzystając z okazji, że spotkanie jest dopiero o 12-tej - dobrze się wyspać.
W pokoju hotelowym wyczytałem w spisie hotelowych usług gdzie można zjeść kolację. Zjechałem na pierwsze piętro, znajduję restaurację i siadam przy stoliku. Podejrzanie pusto, ale teraz generalnie mały ruch, lotnisko zawiane śniegiem.... PO kwadransie jednak się zaniepokoiłem. Zacząłem szukać kogoś z obsługi i w końcu na pierwszym od wejścia stoliku znalazłem kartkę z informacją, że ze względu na mały ruch restauracja jest otwarta tylko w porze śniadań. Zapraszają do baru na parterze.
Zjeżdżam na parter, gdzie w barze wydzielono kilka stolików - nazwijmy to restauracyjnych. Siadam, biorę do ręki kartę i chcę zamawiać. Zjawia się jakiś śniady kelner i zaczyna od tego, że kuchnię zamykają za pół godziny. Czy to znaczy, że nie mogę zamówić? Teoretycznie mogę, ale może lepiej zjadłbym snacka w części barowej? Ja chcę steka! To tylko tutaj, ale - przypomina mi sfrustrowany i zmęczony kelner - kuchnię zamykają za pół godziny... Szukam kierownika tego interesu, aby dowiedzieć się co mam zrobić. Ależ oczywiście - będzie stek! Uff! Ale prowadza mnie do tego samego kelnera, który zaczyna od tekstu: skoro pan się tak upiera.... Postanowiłem się nie upierać i nie ryzykować, co mi wymyślą. Zjadłem w pokoju ohydnego hamburgera z zimnymi frytkami...
Jako że dużo podróżuję, w większości hoteli mam jakieś tam przywileje. Mam też złota kartę Starwood's (w którym jest Sheraton) i dlatego dostałem pokój na piętrze dla posiadaczy złotych kart. Rano, już o 7:30 budzi mnie jakiś przeraźliwy dźwięk - za ścianą ktoś wierci w metalu. I tak do godziny 10:00. Dzwonię na recepcję - tam dowiaduję się, że oczywiście dla mojej wygody - hotel poprawia standard piętra dla gości ze złotymi kartami i w godzinach między 7:30 a wieczorem należy spodziewać się hałasu. To po jaką cholerę zakwaterowano mnie na tym podobno lepszym piętrze!?
Tutaj dbają o moje zdrowie, tam chcą mi poprawić standard - i za jakieś olbrzymie pieniądze w jednym i drugim miejscu czuję się oszukany.
K. opowiada o pracy na Litwie. Nie potrafimy zrozumieć, jak po kilkuset latach wspólnej historii, w wyniku może rzeczywiście jakiś błędów w okresie międzywojennym - Litwini tak bardzo nie lubią, pogardzają i nie wierzą Polakom. A jednocześnie jak bardzo są blisko Rosjanom. To jednak ludzie radzieccy - mentalnie i kulturowo. Weszli do Unii, bo wystawa Unii jest ładniejsza od rosyjskiej - ale nawet stosunek do pisowni polskich nazwisk pokazuje, że daleko są od europejskich standardów.
Dodaj komentarz