Na co można liczyć?
Jak ja nie lubię tej pory roku! Ciemno, mglisto, na drogach ślisko. Koledzy, którzy stracili pracę zaczynają panikować na koniec roku i zgłaszają się po pożyczki. Sam nie wiem, kto jest bardziej zażenowany – oni prosząc, czy ja dokonując przelewów. Jestem konserwatystą, więc zamiast (a może – obok) maili wysyłam setki kartek, które trzeba przynajmniej podpisać. A czasem coś osobistego dopisać – to praca syzyfowa, bo i tak tego nikt nie odczyta. Spółka Mercedes Benz nie jest w stanie wywiązać się z naszej umowy i osoby odpowiedzialne chowają się przede mną w mysich dziurach. Mogę ich stamtąd wyciągnąć sądem, ale gdzie będę serwisował swoje auta w przyszłości? Trzeba więc chyba przełknąć kolejny raz, kiedy ktoś robi mnie w konia…
Po prostu – fatalna pora roku! Ludzie pytają, jak długo jeszcze będzie śnieżyć. Odpowiadam – niedługo. Boże Narodzenie już na pewno będzie bez śniegu!
Jadę do pracy i czytam wypowiedź prezydent Warszawy, że wzorem niektórych miast skandynawskich – zamiast odśnieżać ulice, będziemy posypywać w Warszawie śnieg specjalnym ekologicznym żwirkiem. Fakt, poza kołem polarnym małe miasta skandynawskie nie odśnieżają. Nieliczni mieszkańcy jeżdżą oponami z kolcami (w Polsce zakazane), a przez centrum tych miast nie jeżdżą Tiry. Ale cóż, wybory samorządowe dopiero za cztery lata…
Wzory skandynawskie to generalnie niebezpieczny kierunek. Szef Wikileaks jest oskarżany o gwałt w Szwecji, ponieważ w czasie stosunku pękła mu prezerwatywa. Trzeba było używać polskiej… Wańkowicz w przedwojennej Polsce był autorem hasła „cukier krzepi”, które warszawska ulica uzupełniła o „ale wódka lepiej”. Jego hasła reklamowego polskich prezerwatyw – „prędzej serce ci pęknie!” – nie trzeba było uzupełniać.
Trzeba zapamiętać – nie wolno uprawiać seksu w Szwecji! Co ma zrobić facet w trakcie, kiedy panienka dojdzie wcześniej i w tym momencie powie: „nie”. Wszystko, co potem – to gwałt.
Przychodzi facet do domu i widzi swoją żonę w łóżku z obcym facetem. Zrezygnowany siada na skraju łóżka i mówi:
„Kochanie, czemu mi to robisz? Przecież daję ci wszystko co chcesz. Haruję jak głupi osioł, abyś miała dom, stroje, wyjazdy… przepraszam pana, ale czy mógłby pan na chwilę przerwać, kiedy rozmawiam z żoną?”
Koniec roku to także rozwody i rozstania. Przychodzi mój przyjaciel, którego żona – o 23 lata młodsza – właśnie wystąpiła o rozwód. I podała mnie na świadka! Facet pełnił wiele bardzo ważnych funkcji w firmach kontrolowanych przez skarb państwa. A więc jak przestał, na wszelki wypadek przepisał wszystko na żonę. Jak przestał pracować, nagle zaczął spędzać więcej czasu w domu – i tego już żona nie wytrzymała. Ona chce być ustawiona na życie, on ma już swoje lata i się nie odkuje. Więc będzie długa i brzydka walka o majątek.
Jestem złośliwy i nie mogę się powstrzymać, aby nie przypomnieć jego zachowania jak ja się rozwodziłem. Bardzo długo mi tłumaczył, co takiego źle robiłem wobec mojej byłej z końcowym przesłaniem – ona potrzebowała silnej ręki. Jakby to mój kolega był na moim miejscu, to nie byłoby problemu bo on wie jak postępować z kobietami!
Dzisiaj się skarży, że dopiero jak dłużej był w domu, to zobaczył że był stale zdradzany i że mu donoszono gdzie, kiedy i z kim.
To Z. jest moim kolegą od dziesięcioleci, a nie ona. Skąd więc pomysł, abym był jej świadkiem? Według Z. ponieważ ona jest przekonana, że zawsze chciałem ją przelecieć! Mam niezłą reputację zdaje się…
Gazeta Polska zajmuje się reputacją pani prezydentowej. Smutna historia… Pamiętam, jak przy okazji aspiracji Sikorskiego do prezydentury mówiło się półgębkiem, że nie ma szans na wybór bo ma żonę Żydówkę. Ale przecież Komorowska udzielała się w KIK-u, była prawą ręką wysoce arystokratycznej Dzieduszyckiej z fundacji Przymierze Rodzin. Jak to możliwe, że tego nikt nie wyłapał wcześniej?
Komentuje to w dzisiejszej Rzeczypospolitej red. Mazurek. To ciekawy i warty odnotowania tekst. Bo krytykując publikację i nie dopatrując się związku między postawą Bronisława Komorowskiego a tym że jego teściowa chciała wyemigrować do Izraela – nie atakuje „Gazety Polskiej” ale… Wyborczą! Sic! Bo Gazeta Wyborcza na pewno takiego związku się doszuka, tak przynajmniej sądzi red. Mazurek. Jak ktoś chce uderzyć psa, kij się zawsze znajdzie…
Kolejny znajomy, który potrzebuje wsparcia z końcem roku (nie potrafię odmówić, muszę popracować nad asertywnością) przytacza anegdotę na temat przegranego kandydata na prezydenta, Sikorskiego. Chwalący się swoim oxfordzkim sznytem odwiedza swojego znajomego w jego domu, przychodząc chwilę przed lekko spóźnionym gospodarzem. Zaraz po powitaniu z piękną, filigranową panią domu zadaje pytanie: „gdzie mogę uścisnąć swojego przyjaciela?”. Ona, zażenowana powtarza, że mąż zaraz się zjawi – ale gościowi chodziło o coś bardziej przyziemnego, o toaletę. Facet chyba za długo był ministrem obrony i przesiąkł koszarowym sznytem, ewidentnie silniejszym od oxfordzkiego…
Przez prasę przetacza się dyskusja na temat ruchu autonomii Górnego Śląska. Zbieram myśli na ten temat, ale generalnie wydaje mi się, że w demokratycznym państwie jest miejsce dla takich ruchów. Gazeta przytacza fotkę z ich demonstracji – na czele duży plakat z nazwami Górnego Śląska w gwarze, po angielsku i po czesku. Zabawne, że nazwa niemiecka pojawia się tylko wobec Dolnego Śląska. Poligloci, ale nad angielskim powinni popracować. Górny Śląsk to Upper Silesia, a nie Silesia Superior.
To trochę tak, jak komputer tłumaczy na polski angielską frazę: „Spirit is strong, but flesh is weak” (duch mocny, ale ciało słabe) na zdanie: „wódka jest mocna, ale zakąska słaba”.
Jak mocna musiała być wódka, kiedy podejmowano decyzję o budowie na Powązkach symbolicznego grobu Lecha Kaczyńskiego. Ja rozumiem, gdyby spoczął gdzieś na dnie oceanu, albo rozpłynął się w zbiorowej mogile gdzieś w nieznanym miejscu – ale przecież on spoczywa na Wawelu! Za daleko, aby się pomodlić? Czy do tego trzeba pomnika bliżej? Może ktoś z kościoła (radio Maryja na przykład?) wytłumaczy panu Jarosławowi, że może się pomodlić przed ołtarzem. Nasza wiara dopuszcza tylko czczenie błogosławionych, oddawanie czci politykom jest świętokradztwem.
Mój dzisiejszy gość A. ma wyniesionego na ołtarze wujka o tym samym nazwisku. Procesując się ze skarbem państwa o majątek zabrany matce odkrył, że kilka nieruchomości zostało prawem kaduka przejętych przez Kościół. Ponieważ na jednej z tych działek jest jego rodzinna kaplica grobowa, postanowił napisać do abp Michalika z grzeczną prośbą o spotkanie. Chciałby zrzec się roszczeń w zamian za prawa do złożenia w przyszłości swoich szczątków w tej kaplicy właśnie. Zamiast zaproszenia na rozmowę, dostaje odpowiedź podpisaną przez sekretarza arcybiskupa, że kuria będzie respektowała prawomocne wyroki sądów. Po takiej odpowiedzi A. decyduje się skorzystać z porady hierarchy.
Jak tylko wygra pierwszą sprawę ze skarbem państwa – na pewno mi odda. Cóż, chyba nie mam co liczyć na zwrot….
A fakt że żona moja kolegi jest od niego om 23 lata młodsza, to najmniejszy z jego problemów :)
Moja mama była młodsza od taty o 24 lata, a moja małżonka jest ode mnie młodsza o 14 lat - i absolutnie nic z tego nie wynika! Pozdrawiam
Zaczynam się bać, że w każdym mieście naszego kraju zaczną powstawać symboliczne groby Lecha. Jak daleko to szaleństwo może jeszcze zajść...
Jeśli chodzi o ten rodzaj pożyczek to ja mam co dwa dni takiego przy domofonie co mi obiecuje,że to ostatni raz tylko żeby go poratować dwoma złotymi. Zawsze mam propozycje, że poratuję i 20 stoma ale poproszę o odśnieżenie albo o przycięcie trawnika lub pograbienie (pora roku determinuje mój zasób prac). Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby zreflektował aczkolwiek zawsze mówi, że zaraz przyjdzie bierze dwa złote, całuje rączki i znika. Te dwa złote to też rodzaj pożyczki :)Rozumiem, że przelewy opiewaja na większe kwoty ale generalnie niesmak. No i jeszcze poczytają o sobie na blogu uhahha, może mój też?
Gdyby to odemnie zależało w zimie wybory powinny być co dwa tygodnie miałabym pewność, że będzie posprzątane, odśnieżone jak rano wybiorę sie w drogę.
Dodaj komentarz