• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Dziennik Pieniacza

Opinie niepoprawne politycznie. Fakty którymi nie powinienem się dzielić. Doświadczenia o których lepiej nie pamiętać. A czasem nic z tego, tylko ble ble.

Kategorie postów

  • Nowa Kategoria (1)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Nauka to potęgi klucz?

Dzisiaj szybki wypad do Ostrołęki. Dobra, szeroka droga aż za Wyszków. Na miejscu świetna stacja benzynowa z super czystymi toaletami i bardzo dobra, z oryginalnym wystrojem restauracja na tej stacji. Potem wizyta w zakładzie, którego właściciel skończył tylko szkołę zawodową. Ma świetną firmę, dobrych ludzi. Doskonale wie, co w biznesie jest najważniejsze. Ciągle się uczy i rozwija.

Naprawdę, trzeba wyjechać z Warszawy aby znowu uwierzyć, że coś pozytywnego jednak się dzieje i że to wszystko co robimy, ma sens. Ważne, aby tym ludziom nie przeszkadzać.

Pamiętam, jak nienawidziłem i jednocześnie bałem się Warszawy. Tempa i chamstwa na ulicach, bezwzględnego wyścigu szczurów. A kiedy sam stanąłem do walki, jak szybko stałem się Warszawiakiem. Człowiekiem, dla którego problemem jest zakup garderoby w centrum handlowym.  Jakby nie było ważniejszych problemów.

W konfrontacji z przedsiębiorcą, który sam zbudował swój biznes – zawsze uczę się pokory. Harvard, praca w zarządach światowych korporacji – a z drugiej strony samouk. Któremu jednak więcej się udało zbudować, i który zrobił to sam. Jak wielu moich kolegów ma tendencje do zapominania o tym. Ot, choćby Jacuś, według własnego przekonania najważniejsza osoba w polskim private equity. Każdy jest durniem, a więc zamiast wspierać przedsiębiorców – należy wykupywać ich biznesy, odsuwać ich od zarządzania i ściągać takich mądrali, jak osoba z moim doświadczeniem  zawodowym (ale już nie życiowym).

Pamiętam, jak przysłuchiwałem się na Harvardzie wykładowi jednego z profesorów. Rozejrzał się po sali i zadał retoryczne pytanie: „wszyscy z obecnych są magistrami, mają MBA?”. Retoryczne, bo aby dostać się na Harvard Business School trzeba to po prostu mieć. „Tak, tak!” padło dumne potwierdzenie. „Aha, a więc wszyscy jesteście nieudacznikami (looserami)”.  Dalej wyjaśnił, że aby osiągnąć naprawdę sukces w życiu, nie można się ciągle uczyć. Trzeba kiedyś, raczej szybciej niż później, zacząć coś robić. Padły nazwiska największych, najbardziej spektakularnych sukcesów – zaczynając od Bila Gatesa, który nie skończył studiów, bo zaczął budować własną firemkę. Microsoft, którego kapitalizacja jest większa od poziomu dochodu narodowego wielu europejskich krajów.

Coś w tym jest, choć zabrzmi to cholernie niepedagogicznie. Dobre wykształcenie potrzebne jest dla personelu, liderzy muszę mieć wizję i charakter. Nauczą się po drodze.

Jest taka dobra anegdota żydowska. Mosze chce się zatrudnić w synagodze w Bielsku Podlaskim jako kantor. Rebe odrzuca jego kandydaturę, bo nie umie pisać ani czytać. Ponieważ Mosze nie ma, poza umiejętnością śpiewu, żadnej innej kwalifikacji – z rozpaczy wsiada na statek i emigruje do Ameryki. Tam zajmuje się handlem ulicznym, potem tworzy sklep, ze sklepu robi się sieć sklepów i wreszcie staje się miliarderem w branży detalicznej. W pewnym momencie finalizuje przejęcie konkurenta za wielką kwotę i ma złożyć podpis na dokumencie. Ku zdziwieniu prawników i bankowców – stawia trzy krzyżyki. „Proszę wybaczyć, sir” – odzywa się główny doradca prawny – „ale zastanawiam się, co mógłby pan osiągnąć, gdyby w swoim czasie nauczył się pan pisać i czytać”. „Nie ma się nad czym zastanawiać” – odpowiada Mosze – „gdybym umiał pisać i czytać, zostałbym kantorem synagogi w Bielsku Podlaskim”.

Ale – dodaję na użytek młodzieży która przypadkiem może tu zajrzeć – nie należy z tych rozważań wyciągać zbyt daleko idących wniosków!

 

22 lipca 2010   Komentarze (5)
Nick
31 stycznia 2014 o 14:59
Fajna witryna internetowa www.
links of london jewellery
04 sierpnia 2010 o 10:26
nie należy z tych rozważań wyciągać zbyt daleko idących wniosków!
rebel
22 lipca 2010 o 22:47
She, ja Ci chyba maila napiszę :> a nawet na pewno :P
A co do notki - można jedno z drugim pogodzić, chociaż to chyba właśnie jest najtrudniejsze. A Wawy nie polubię, fakt, że nie byłam tam z... 8 lat... ale nie. Dziękuję.
curious
22 lipca 2010 o 18:27
Z nałogami to jest tak, że trzeba albo walczyć albo się z nimi pogodzić... ja też zawsze patrzę z niepokojem, czy jesteś :)
she
22 lipca 2010 o 18:09
To już jakiś nałóg cholera jest... bo wchodzę w "ulubione" i ze strachem myślę, że może nie być nowej notki. Ale przeważnie jest! A tą nauką... to właśnie tak jest. Chociaż dziś już trudniej bez szkoły się przebić. Ja na przykład gdybym oprócz szkoły nie miała wsparcia w postaci doświadczenia mojej mamy w zawodzie, który wykonuję, nie wiedziałabym od czego zacząć i w ogóle jak sobie poradzić.

Dodaj komentarz

Curious | Blogi