Niggers
Często wydaje mi się, że dziennikarze nie rozumieją liczb. Przykładowo i w radio i w prasie pojawiła się niedawno informacja o tym, że Skarb Państwa wymienia z końcem roku euro na złotówki (aby podnieść wartość naszej waluty). Podawano przy tym powszechnie, że państwo posiada 5 mln euro – oczywiście chodziło o 5 miliardów.
Ale moja opinia była niesłuszna i zbytnio generalizująca. Są dziennikarze – jak choćby niezawodny KP – który zadaje mi pytanie dzisiaj: jak to możliwe, że fundusze wydały w 2010 roku na akcje 17 mld, skoro same dostały tylko około 20 miliardów (dokładnie – 22.4 miliarda złotych)? To oczywiście wymaga szerszej analizy, ale najprostsza odpowiedź jest następująca – cokolwiek złego by nie powiedzieć o funduszach, to ich praca nie polega wyłącznie na dzieleniu pieniędzy, jakie dostają od nas za pośrednictwem ZUS, na dwie kupki: obligacje i akcje. Oni te akcje także czasem sprzedają, generując nadwyżki które można znowu alokować na giełdzie. Dostępne na rynku dane (choćby dzisiejsza Rzeczypospolita) pokazują, że w ostatnich dziesięciu latach OFE zainwestowały 58.2 miliarda złotych. Czy tyle wynosi wartość ich obecnego portfela? Nie, tę szacuje się na ponad 80 miliardów. Podtrzymuję więc tezę, że możemy jeszcze gorzko żałować, że tego gracza zabrakło.
Ponieważ giełda stanowi dla mnie konkurencję, więc ja akurat płakać nie będę. Ale jeśli złożyliście swoje nadwyżki w funduszach inwestycyjnych, jeśli macie kredyty ze zmienną stopą procentową, jeśli macie kredyty w innych walutach – to zauważycie namacalnie o czym mówię.
Skoro już zostałem wyzwany do tablicy, to łamiąc zasadę jeden dzień-jeden wpis wspomnę o poprawności politycznej. Pan Alan Gribben, profesor języka angielskiego wydał ostatnio powieść Marka Twaina „Przygody Hucka Finna” w którym ponad 200 razy występuje słowo: „nigger” (czarnuch). Tego słowa nie powinno się dzisiaj używać – więc pan profesor poprawił Twaina i użył słowa: „niewolnik”. Nota bene, pisząca o tym gazeta z polsko-angielskim tytułem „Polska The Times” do tego stopnia brzydzi się tego słowa, że pisze go niepoprawnie: „niger”. Mówimy oczywiście o wydaniu książki w języku oryginału, a nie w tłumaczeniu. Ciekawe, jakie książki i jakie słowa zostaną wykastrowane dalej – bo tego chyba się nie da zatrzymać.
Ja co prawda jestem przykładem tego, co może spotkać człowieka który poznaje języka angielski między innymi na podstawie lektury Marka Twaina. Poznałem co naprawdę znaczy to słowo w roku 1981. Wracałem wtedy do Polski z praktyki w Kanadzie i zatrzymałem się na trzy dni w Nowym Jorku. To było jeszcze przed Giulanim, więc było tam ciut niebezpiecznie. Przy wyjściu z Empire State Building, o godzinie 15:00 w niedzielę zostałem poproszony przez jakiegoś wysokiego Murzyna abym oddał mu zawartość portfela zawieszonego na piersi. Miałem tam swój paszport i wszystkie zarobione na praktyce pieniądze. Byłem gotowy umrzeć, ale tego nie oddać. Zacząłem głośno krzyczeć „pomocy” i próbowałem uciec. Ale wtedy okazało się, że za mną stoi dwóch kompanów napastnika, który wyjął nóż i krótko powiedział: zamknij się albo wal się. Oczywiście się nie zamknąłem, więc facet pchnął mnie nożem. Sparowałem uderzenie w stronę muru, ostrze przecięło mi dłoń, ale jemu siłą własnego pchnięcia zdarło naskórek z ręki. Puścił nóż i coś krzycząc klęknął, a ja rozpocząłem bieg ulicami miasta. Dwaj pozostali napastnicy biegli obok mnie, próbując walnąć mnie w twarz (ciosy przyjmowałem głównie na ramiona). W pewnym momencie zerwali mi portfel, ja miałem sznurek a oni portfel, po moim desperackim ciosie ja miałem portfel, a oni sznurek. I tak już zostało. Przebiegłem kilka przecznic i wpadłem do apteki, gdzie miły personel zabandażował mi dłoń. Spytany, co się stało – odpowiedziałem, że napadli mnie „niggers”. Podniosłem oczy i zobaczyłem, że dłoń bandażuje mi para – mężczyzna i kobieta – czarni jak heban. Grzeczności się skończyły, zostałem poproszony o opuszczenie apteki. Dobrze, że pytanie padło już po udzieleniu mi pierwszej pomocyJ
To jest w ogóle ciekawe słowo, to „nigger”. Tak, jak w Polsce mówi się o wulgarnym języku, że są słowa na „k”, tak w Ameryce mówi się o słowie na „N”. Rada Miasta Nowy Jork w 2007 roku zakazała używania tego słowa (politycy na całym świecie mają głupie pomysły) co w praktyce oznacza, że na przykład o nagrodę Gramma nie mogą się ubiegać utwory zawierające to słowo! To zaś w praktyce oznacza dyskryminację…. Murzynów! Bo kto dzisiaj używa tego słowa? Tylko Murzyni wobec siebie! A więc część murzyńskiego rapu jest wykluczona z ubiegania się o nagrodę w ramach troski o… dobre samopoczucie Murzynów. I tak trzymać!
Pozdrawiam!
Czytam, czytam i oczom nie wierzę. Tezy proste, argumenty niewyszukane, konkluzje oczywiste a teksty leją miód na zdrewniałe serce. Na tle bełkotu polityczno-medialnego takie oczywistości pozwalają wierzyć, że ja i świat ma się dobrze tylko rządzący poszli się ruchać z rozumem. Pozdrawiam
Dodaj komentarz