Spotkanie w Bukareszcie
Spotkanie z G. w Bukareszcie. Ciekawiło mnie, skąd u byłego polityka taki majątek. Okazało się, ze G. przed wejściem Rumunii do Unii wspólnie z grupą przemysłowców postanowił wesprzeć rząd aby Rumunia zdążyła spełnić kryteria. A więc jego przygoda z polityką była chwilowa. Ciekawy jestem jego wspomnień z tego okresu. Okazuje się, że ogromne poczucie bezsilności i niemocy. Ciekawe dlaczego wszyscy ambitni ludzie, którzy idą do polityki aby coś zmienić na lepsze – natykają się na mur biurokracji, niechęci do zmian, indolencji. W rezultacie zostają tam tylko ci, którym to w zasadzie nie przeszkadza.
Dlaczego uczestniczymy w wyborach kierując się zasadą mniejszego zła? Dlaczego nieufnie patrzymy na ludzi, którzy coś w życiu osiągnęli, a pełnym zaufaniem obdarzamy tych, którzy za powód do dumy uznają brak jakiegokolwiek dorobku??
Każdy ma to, na co zasłużył. Mieszkańcy Białorusi mieszkają w kołchozie, bo głosują na kołchoźnika. Mieszkańcy Ukrainy żyją w kraju rządzonym przez złodziejskie elity, bo głosują na złodziei. Ci, którym to przeszkadza – w większości sobie poradzi w życiu. A pozostali będą narzekać na los, na historię, na jakiś mitycznych „onych”.
Droga na lotnisko w Bukareszcie. Piękne, zbudowane kiedyś z zacięciem wille przy szerokich bulwarach. Teraz pieczołowicie restaurowane. A jednocześnie jakaś atmosfera brudu i nie dokończenia psuje ten obraz.
Hotel Hilton w pięknej recesyjne kamienicy. Nigdy na niego nie narzekałem, ale jednak rzeczywiście wymaga renowacji (mówił mi o takiej potrzebie G., który jest jego właścicielem). O 3 w nocy włącza się alarm. Wyskakuję z łóżka, czy to pożar? Po chwili okazuje się, że to w moim pokoju. I to nie alarm, tylko rozwala się klimatyzacja. Przychodzi (po 15 minutach) ktoś z obsługi i wyłącza klimatyzator. Cisza, ale cały pomysł spokojnej nocy legł w gruzach.
Coś nie mam szczęścia do hoteliJ
Dodaj komentarz