Wyrok przed Sylwestrem?
Instytut Pamięci Narodowej zawiesił śledztwo w sprawie fabrykowania przez SB dokumentów przeciwko Lechowi Wałęsie. Instytut nie może dotrzeć do świadków w Norwegii, a przecież (tu cytat): „tylko norweski prokurator może przesłuchać świadków z tego kraju”. Wydaje mi się, że wyjaśnienie działań mających zdyskredytować Wałęsę przed komitetem noblowskim (czego odpryski ciągle pojawiają się w polskiej prasie „patriotycznej”) jest ważniejsze niż na przykład szukanie dowodów na to, że pod Gibraltarem dokonano zamachu na gen. Sikorskiego. Tym bardziej, że żyją jeszcze ci którzy to zlecili, wykonali i byli adresatami tej akcji. Ale zaciekawił mnie tutaj inny wątek – te same środowiska akceptują brak postępów śledztwa :”bo polski prokurator nie może przesłuchać obywatel innego państwa”, a jednocześnie kwestionują sposób prowadzenia śledztwa w Smoleńsku bo „obywateli rosyjskich powinni przesłuchiwać polscy, a nie rosyjscy prokuratorzy”.
Pokrętna to logika. Podobnie jak tezy posła Brudzińskiego, który uzasadnia dlaczego PIS pod wodzą Kaczyńskiego wróci do władzy. A wróci do władzy, ponieważ Tusk doprowadził do największej w ostatnim dwudziestoleciu degrengolady finansów publicznych. Zero samokrytyki, że do takiej sytuacji doprowadziły w dużej mierze rządy PIS, które zmarnowały okres prosperity. Ale czego można spodziewać się po partii, która dostając dziesiątki milionów z budżetu państwa – wszystko przejadła i dzisiaj ma pustą kasę, wystawiając żebraczą rękę po kolejne miliony. A są one potrzebne, aby przygotować się do kolejnych wyborów. Poseł Brudziński mówi: „o paniach i panach z PJN myślę ze współczuciem, bo za kilka miesięcy nie będzie ich w parlamencie”. A ja myślę ze współczuciem o pośle Brudzińskim, któremu wydaje się że szczytem marzeń każdego człowieka musi być legitymacja poselska. Trzeba człowieka zrozumieć – nie ma żadnych kwalifikacji, jego partia nie będzie w koalicji więc nie załapie się na stanowiska w państwowej firmie, poza Sejmem czeka go towarzyska i finansowa bryndza. Dlatego świat poza polityka wydaje mu się straszny i skrajnie nieprzyjazny. Co się z Panem stanie, panie Brudziński, jak Pański prezes poprowadzi waszą partię do kolejnej klęski? Niech Pan się martwi o siebie, a nie o swoich kolegów i koleżanki!
Jerzy Pawlicki w Wyborczej krytykuje fakt, że na obchodach Dniach Obrońców Wolności w Litwie reprezentować nas będzie wicemarszałek Sejmu. Zakończmy swary z Litwą! – apeluje. Ja wiem, żem pieniacz – ale na Boga, to my mamy je zakończyć !? Byliśmy z Litwinami wtedy, kiedy decydowała się ich niepodległość, kiedy po ulicach Wilna jeździły rosyjskie czołgi. Dzisiaj Litwa bardziej niż Rosji boi się polskiej mniejszości i swojej wspólnej z nami historii. Pisze Pawlicki – „wyobraźmy sobie, co byśmy czuli gdyby kanclerz Niemiec odmówiła przyjazdu na 70. Rocznicę wybuchu II wojny z powodu sporu o niemieckojęzyczne tablice na Opolszczyźnie…”. Dlaczego mamy to sobie wyobrażać?! Na Opolszczyźnie są niemieckojęzyczne tablice. Mimo tego, że to Niemcy na nas napadły i na rocznicy wybuchu wojny pojawiają się jako skruszeni agresorzy, a nie towarzysze broni! Tym bardziej widać nielojalność Litwinów i trzeba dać im szansę na przemyślenie sytuacji.
Szef komisji spraw zagranicznych Sejmu Litwy Emanuelis Zingeris już to zauważa. W dzisiejsze Rzeczypospolitej mówi: „Litwa to nie Chiny. To państwo braterskiej dla Polski. Od 500 lat”. No to pokażcie, żeście bracia.
Ciekawy aspekt niedawnej wizyty w USA prezydenta Komorowskiego pokazał dzisiaj Igor Janke. Do opinii publicznej przedostała się metafora polskiego prezydenta, że jak mężczyźni idą na polowanie, to dobrze mieć świadomość że ich kobiety są bezpieczne. Ta metafora wzbudziła lekkie zażenowanie – bo w dobie poprawności politycznej nie deprecjonuje się roli kobiet. Możemy, i zresztą mamy, w głębokim poważaniu poprawność polityczną – ale jak chcemy się pokazać na salonach, to musimy dbać o to by nas te salony zrozumiały. Red. Janke przytacza cytat z wykładu, jakiego nasz prezydent udzielił waszyngtońskim elitom, m.in. przybliżając im zasady liberum veto (w kontekście aktualnych rozwiązań w Unii Europejskiej). Komorowski musiał zdawać sobie sprawę, że brnie w hermetycznie polskie rozważania – bo tekst pełen jest wtrętów typu „ nie wiem jak to pani tłumaczka przetłumaczy na angielski”. Jak są takie wątpliwości, to lepiej tego nie mówić. I nie tłumaczyć, że na pewnym etapie nastąpi ”faza bigosowania”, po czym następuje wyjaśnienie co to jest bigos, jak się go wytwarza i na czym polegało jego ugniatanie w szesnastowiecznej Polsce.
Polski prezydent z sarmackim wąsem, w narodowym kontuszu, z jowialnymi metaforami – przynajmniej nie udaje kogoś, kim nie jest.
Mimo, że oglądamy te same filmy i czytamy (jeśli czytamy) te same książki – rozmowa Europejczyka i Amerykanina to rozmowa przybysza z Marsa z przybyszem z Wenus. Polska prasa relacjonuje amerykańskie reakcje na próbę zabójstwa Gabrielli Giffords w Arizonie. Niebotyczne zdziwienie – problemem numer jeden dla amerykańskiej opinii publicznej nie jest łatwość dostępu do broni. Tylko komentarz, że nikt z widzów nie miał przy sobie broni, więc aby obezwładnić napastnika trzeba było czekać, aż zacznie przeładowywać magazynek. Strzał do polityka jest przecież, to oczywista oczywistość, możliwy tylko jak jest dostęp do broni. A ten dostęp jest możliwy tylko w Ameryce.
Hm, znam jeden kraj gdzie jest więcej broni na mieszkańca, niż w Stanach. Na dodatek – to nie pistoleciki typu Glock, ale karabiny. Ten kraj to Szwajcaria. Nie przypominam sobie masakry w tym kraju.
Znam też kraj, gdzie niedawno doszło do zabójstwa na tle politycznym i gdzie użyto broni. Ryszard C. strzelał w Łodzi z broni bez uprawnień, w kraju gdzie broń ma wyłącznie policja, gangsterzy, politycy i myśliwi. Jarosław Kaczyński nie ma konta w banku, ale ma „pistolecik”. Taka zabawka dla polityków, której jednak nie można oddać w ręce normalnych obywateli.
Bo obywatele to przecież idioci. Rzeczypospolita w tym właśnie duchu pisze dzisiaj tekst: „Poparzony chłopiec, winnych nie ma”. Zbrodniarzem w tym przypadku jest sklep Netto i Global Pollena, producent środka do udrażniania rur Kret. Adrian przyszedł z rodzicami do sklepu Netto, gdzie zdjął z półki Kreta. Zbrodnia Netto? Umieściła w sklepie samoobsługowym Kreta na półce, do której można się dostać bez drabiny. Następnie odkręcił zakrętkę i wsadził do ust granulki. Jak to możliwe, że zakrętka jest możliwa do odkręcenia? Producent nie ma wyobraźni. Produkuje tego Kreta odkąd pamiętam (a więc jakieś 40-lat) i nie wie, że jak się odkręca, to ktoś to w końcu odkręci?
Proponuję zakazać handlu, bo to przecież potencjalnie skrajnie niebezpieczne! Można przy kasie w obecności rodziców nałożyć sobie na głowę torbę plastikową i się udusić. Wziąć i połknąć baterię, zwłaszcza paluszka. Wyjąć z tabletki do zmywarki taką fajną kulkę ze środka i też połknąć. Tragedia gotowa! Przecież nie można ludzi zostawić z tym samych sobie. Zlikwidować sklepy samoobsługowe, ograniczyć ilość produktów, wrócić do epoki kamienia łupanego. Bo przecież zawsze znajdzie się jakiś kretyn. Fakt, że znajdują się wśród tych, którzy pilnują przestrzegania prawa i prawo to tworzą jest najlepszym dowodem na to, że trzeba coś z tym zrobić.
Czy nie za mocne słowa o pilnujących przestrzegania prawa? A jakie mają być? W stałej rubryce mojego bloga - co mnie dziwi? - znajduje się kolejny dowód, że coś jest na rzeczy. Prokuratura Apelacyjna w Rzeszowie podtrzymała stanowisko niższej prokuratury, która umorzyła śledztwo w sprawie kibiców Resovii Rzeszów, którzy przyszli na mecz ze Stalą Rzeszów z transparentem: „Śmierć garbatym nosom” i z przekreśloną figurką Żyda w jarmułce”. Według prokuratury transparent nie miał obrażać Żydów, a „jedynie” kibiców Stali, a kibice nie mieli świadomości że trzymają antysemickie transparenty. Pewno myśleli, że to reklama chirurgii plastycznej!
Można zapytać, że skoro to jest powszechna praktyka polskich organów sprawiedliwości (tego samego dnia prokuratura w Strzelcach Opolskich uznała, że domalowanie swastyki na plakatach wyborczych przedstawiciela mniejszości niemieckiej nie jest niczym zdrożnym) – to skąd moje zdziwienie? Otóż prokurator Łukasz Harpula, wiceszef rzeszowskiej prokuratury w uzasadnieniu podał przykład hasła, które w sposób oczywiście oczywisty byłoby przez rzeszowskich kibiców zrozumiane jako antysemickie. To hasło to: „Jude von”. Ja jestem ze Śląska, jak „Jude” to „raus”, ale w prokuratura lepiej wie jak się pisze w jidysz. Ale skąd przypuszczenie, że kibic nie rozumie hasła „Śmierć garbatym nosom” i rysunku, ale za to musi zrozumieć „Jude von”. Niezbadane są wyroki opatrzności. Jak na następnym meczu pojawi się hasło „Jude von”, to sprawa będzie umorzona, bo po pierwsze niepoprawnie napisana, a po drugie – w obcym języku.
Czyli jak chcemy napisać bezkarnie co sądzimy o panu prokuratorze Harpule, to trzeba to zrobić w takiej mniej więcej formie: „Pablic attornej Charpula is kretino”. Ani to poprawnie, ani po polsku. Niby nic nie znaczy, a i tak wszyscy wiedzą o co chodzi.
Przyszła kolej na odpowiedź na pytanie, co mnie dzisiaj nie dziwi. Otóż nie dziwi mnie sytuacja, w jakiej znalazł się napój energetyczny Tiger. Jak donosi dzisiaj Dziennik, przegrał Michalczewski, bo sąd w Gdańsku zakazał Maspeksowi produkcji i sprzedaży tego napoju. Gazeta nie zauważyła, że 5 stycznia sąd w Krakowie zakazał produkcji i sprzedaży tego napoju firmie Foodcare. To sprawa prosta, wiadomo kto jest właścicielem – sporna jest ewentualnie sprawa odszkodowań (jeśli nie była przedmiotem umowy licencyjnej) za promocję tego produktu. Ale jej rozstrzygnięcie przekracza możliwości polskiego wymiaru sprawiedliwości. Aby sprawę jeszcze skomplikować, przegrywająca strona będzie składała wnioski we wszystkich możliwych sądach w kraju. Maspeks jest w Wadowicach, Foodcare pod Krakowem. Skąd więc Gdańsk? Bo w Gdańsku są sklepy, w których produkt ten jest sprzedawany. A więc można tam złożyć wniosek. Pozostaje jeszcze trochę województw w kraju…. Jeśli strony się nie dogadają, sprawa pozostanie sporna przez następne lata. Kto chce się założyć, że nie poznamy wyroku przed Sylwestrem?
Dodaj komentarz