Z drogi...
Wróciłem z drogi, zmęczony jak cholera i z głową bolącą jak druga cholera... Zmiana ciśnienia, ale także co miasto to jakieś olbrzymie objazdy, do tego źle oznakowane.
W Tok FM, którego na szczęście przez większą część drogi nie słuchałem rozmawia Passent ze Skwiecińskim (Rzeczpospolita). Skwieciński ma długi wywód o tym, że nie powinien być premier i prezydent z jednej formacji, bo wtedy... mają ciągoty korupcyjne! Ale wymyślił. Ja już nie mówię o tym, że jak władzę podzielili między siebie bliźniacy, to dla redaktora Skwiecińskiego nie stanowiło to problemu. Ale cały cywilizowany świat uważa, że jak ktoś bierze władzę, to dobrze kiedy ma pełną odpowiedzialność. We Francji kiedy po raz pierwszy okazało się, że premier i prezydent są z innej bajki – powstała panika, że uniemożliwi to sprawne funkcjonowania państwa. Tam wtedy powstała idea trudnej koabitacji. Ale w Polsce ważniejsze od skuteczności państwa jest to, żeby nie było pokus. Bardzo to przypomina tekst Szczęsnego z tej samej gazety, że od modernizacji państwa jest troska o zdrowie moralne obywateli.
Ja bardzo proszę redakcję Rzeczypospolitej, aby o moje zdrowie moralne się nie martwiła!
Cały dzień w radio dyskusje na temat wzrostu podatku VAT. Ja jestem całym sercem za zmniejszeniem podatków i jednoczesnym ograniczeniu wydatków. Ale to jest jedyna możliwość poprawy bilansu budżetowego. I nie ma co się roztkliwiać.
Dobre sobie! Teraz wypomina się Platformie odejście od podatku liniowego, a jak atakowano ją za to w kampaniach wyborczych – to ci sami wylewający teraz krokodyle łzy stwierdzali że tak, że owszem, że podatek liniowy premiuje najbogatszych, a gdzie ci biedni? No, ci najbogatsi i tak płaca podatek liniowy (ale nie w Polsce), a ci biedniejsi zapłacą teraz drożej za wszystko.
Trzeba żyć ze skutkami swoich wyborów. Jak się nie zgadzamy na reformę finansów, bo bolesna, kosztowna. Jak za próby takiej reformy karzemy polityków – to rzeczywistość ukarze nas.
Drugi temat – to zmiana szefa GROM. Mnie tu zainteresował jeden tylko aspekt. Część komentatorów twierdzi, że to nie honorowo rezygnować, kiedy nie chce się pracować z nowym szefem. Inni – że właśnie tak trzeba robić. Kilka razy w życiu sam miałem ten dylemat. Z biegiem lat coraz bardziej jestem przekonany, że trzeba rezygnować ze współpracy z toksycznym szefem. Aby podjąć taką decyzję, trzeba mieć poczucie własnej wartości i ni bać się zmian. Jak się jest tchórzem, jak nie ma się pewności czy uda się w innym miejscu – zostajemy i czekamy. A może się uda? A może facet wpadnie pod tramwaj?
Z mojego doświadczenia znowu – toksyczni szefowie nigdy nie wpadają pod tramwaj.
Z. była rano w Trójce i komentowała zmiany w budżecie (no,no,no!), a także zmiany w Hiszpanii, gdzie Katalonia zakazała walk byków. Porównała to do zakazu łowienia ryb w Polsce. Zadzwoniłem do niej po audycji i zasugerowałem inne porównanie – do zabijania wigilijnego karpia. Po raz pierwszy od dawna moja sugestia związana z jej życiem zawodowym została przyjęta.
Cóż, nikt nie jest prorokiem we własnym domu!
Okrucieństwo wobec zwierząt - też świete słowa! A co do wyzwań i czcigodnych starców, to nie jest tak źle :)
Dodaj komentarz