Świadomie ani słowa o krzyżu
Zająłem się sprawą Zakajewa tylko jako ilustracji dla sposobu funkcjonowania polskiego państwa i naszego systemu sprawiedliwości. Zaraz znalazłem przyjacielski komentarz, że przecież już go kiedyś aresztowała Dania – i że my po prostu zrobimy to samo. Na dodatek, ze chociaż Zakajew bywał w Polsce i udzielał wywiadów m.in. dla telewizji, to przecież wtedy władze mogły nie wiedzieć o jego pobycie. Sic! Co ciekawe, tego samego argumentu użyły władze rosyjskie na pytanie brytyjskiego sędziego dlaczego same nie aresztowały Zakajewa, kiedy w 2001 i 2002 roku przylatywał do Moskwy negocjować układ pokojowy. Według przedstawicieli Rosji – władze nie zauważyły po prostu, że ten Zakajew który z nimi rozmawia, to ten Zakajew za którym wystawiły list gończy.
Skonfrontowany z taką opinią postanowiłem sprawdzić, kiedy i jak się to wszystko wydarzyło. Polecam przede wszystkim lekturę uzasadnienia wyroku sądu brytyjskiego z 2003 roku – można ją znaleźć pod adresem: zakaev.ru/turnover/papers/50592.html. Dla wszystkich, którzy zapoznają się z wyrokami polskich sądów – to piękna lekcja porównawcza. Sędzia brytyjski nie zajmuje się wyłącznie stroną formalną wniosku, ale dokonuje analizy i tłumaczy jak dochodzi do konkluzji! Polski sąd – tak to sobie potrafię wyobrazić – dokonałby następującej analizy. Czy oskarżony to ten Zakajew, którego poszukuje list gończy? Tak. Czy w Rosji grozi mu śmierć? Nie, bo realizowane jest moratorium na wykonywanie kary śmierci. Czy grożą mu tortury? Nie, bo Rosja jest sygnatariuszem umów wykluczających tortury. A więc należy deportować, aby bronił swoich praw przed rosyjskim sądem. Zgodnie z prawem.
Z uzasadnienia wynika, że Rosja oskarża Zakajewa o zbrodnie dokonane w latach 1995-96. List gończy wystawia latem 2002 roku, już po wystawieniu odbywa się przynajmniej jedno spotkanie w Moskwie z władzami. W październiku 2002 roku odbywa się Kongres Czeczenów w Danii. 23 października tego roku terroryści opanowują teatr w Moskwie, po katastrofalnej akcji władz kończy się to masakrą wśród zakładników. Wtedy Rosja powiadamia Interpol i oskarża Zakajewa o udział w tej zbrodni. Przywołuje 12 świadków, z których 11 składa zeznania (w tym wymuszone torturami) już po złożeniu wniosku.
Sąd duński oddala sprawę. Zakajew udaje się do Londynu i występuje o azyl. 13 lutego 2003 roku sędzia brytyjski oddala wniosek o ekstradycję, co otwiera drogę do przyznania azylu. Mija 7 lat, mamy rok 2010 i nagle Polska która najpierw zgadza się na zorganizowanie Zjazdu Czeczenów (to pewno był błąd) boi się własnej odwagi i ogłasza, że aresztuje Zakajewa.
Romanie Polański! Na wszelki wypadek niech pan nie przyjeżdża do Polski. Bo a nuż przyjedzie pan, jak polski premier będzie się udawał do USA i będzie mu zależało na uścisku dłoni z Obamą. Wtedy – oczywiście tylko dlatego, ze takie jest prawo – wsadzą pana do pierdla i ciupasem odeślą do USA.
Oni mogą przyjeżdżać lub nie, my musimy w tym kraju żyć. I dlatego trzeba protestować, jak robią nam wodę z mózgu. Bo tak, jak można ich aresztować lub nie zauważyć, tak samo można to zrobić z każdym z nas.
Dodaj komentarz