Nierychliwa sprawiedliwość
Czytam wywiad Z. z Kaliszem i po raz kolejny zastanawiam się, dlaczego tak często sukces jest niesprawiedliwy. Ale może jednak w długim okresie czasu można liczyć na nierychliwą, ale jednak nieuniknioną boską sprawiedliwość?
Francja opuszcza RPA upokorzona. Nie tylko przegrywa wszystko z wszystkimi, ale także brzydko się kłóci. Pamiętam, jak wyeliminowali Irlandię. I znowu sprzeczka z Z. – ona uważała, że zagranie ręką jak nikt nie zauważył mieści się w regułach gry. Cóż, ktoś na „górze” uznał że się nie mieści i ich pokarałJ
Pamiętam pychę ekipy Kaczyńskiego po swoim dublecie wyborczym. Wtedy (też wbrew Z.) uważałem, że ta pycha nie pozwoli im się zgodzić na podzielenie się władzą z Platformą. I pocieszałem się, że każdy (każdy!) kto tak zaczyna, brzydko kończy. Powiedziałem też wtedy, że jedynym ratunkiem przed takim końcem jest śmierć w trakcie sprawowania władzy. Sprawdziło się bardziej, niż mogłem przewidzieć…
A teraz za co karana jest Platforma? Za chęć przypodobania się wszystkim. I za brak chęci sięgnięcia po władzę. Ludzie po prostu wyczuli, że Komorowski uważa wygrane wybory za coś co mu się należy. A Kaczyński i Napieralski walczyli wbrew wszystkiemu…
A więc w sumie wynik jest dość optymistyczny w sumie – walka i determinacja, czymkolwiek motywowana, jest nagradzana. Może ta demokracja nie jest taka głupia, jak się wydaje?
W Financial Times krótki tekst na temat wyborów. I teza, którą zawsze stawiałem – wygrana Kaczyńskiego nie oznacza jakiejś szczególnej tragedii. Po prostu będzie mniej estetycznie…
Ale tu idzie o coś więcej, niż estetykę polskiej sceny politycznej. Ja oczywiście, na co dzień i w sprawach obyczajowych „ocean tolerancji”, w sprawach politycznych zamieniam się w pieniacza. Ale obiektywnie rzecz biorąc czy naprawdę trzeba być Einsteinem, aby powiązać ze sobą kilka podstawowych faktów. Gdzie jest dobrobyt, a gdzie bieda. Przypadkowe sytuacje czy wynik wyborów cywilizacyjnych? Czy lepszą przyszłość zbudują ludzie wykształceni, czy nie wykształceni? Aktywni czy żyjący na garnuszku państwa? Czy lepiej zmierzyć się z wyzwaniami globalizującego się świata w ramach coraz bardziej zintegrowanej Europy, czy samodzielnie, mając po jednej stronie Rosję a drugiej Niemcy.
Patrzę na mapę Polski po wyborach i mam przed oczami obrazki ze szkoły. Infrastruktura w Polsce: kolejowa, drogowa, wodociągowa itd. Itd. Na lewo od Wisły zbliżona do Europy, na prawo od Wisły oddalona o lata świetlne. Tam, gdzie ludzie mają wodę w wc, tam głosują za Europą. Tam, gdzie srają za przeproszeniem do wychodków – tam wygrywają ci, co im mówią że sławojka jest dowodem polskości i wyższości moralnej.
W odnowionym Wprost dobry tekst, w którym przywołuje się postać z filmu Barei, która badała poziom cukru w cukrze. Im większy poziom polskości w Polsce, tym działo się nam gorzej. Ale czy nasi patriotyczni patrioci uczyli się historii? Czy znają i pamiętają z niej coś więcej niż nazwę bitwy pod Grunwaldem czy obronę Westerplatte? Czy potrafią coś powiedzieć o Polsce czasów, kiedy rzeczywiście była potęgą europejską? Jaki był wtedy poziom polskości Polski? Ale ta Rzeczypospolita wielu narodów, zaludniana przez innowierców (nie tylko Żydów, ale także protestantów), wchłaniająca włoskie wzory (zaczynając od kuchni) i przyciągająca studentów z całej Europy – potrafiła stworzyć potęgę, która jako jedyna siła w dziejach dała łupnia Moskwie.
Nieważne, kto historię tworzy, ale kto ją zapisuje. Ta wspaniała epoka nie doczekała się pióra na miarę Sienkiewicza. I dlatego teraz tym łatwiej nam głosować za tymi, którzy nas obronią przed obcymi… bo to z obcymi się nawet nie dogadasz (jak nie znasz języków).
Jak otwieraliśmy się na Europę, to dominowało przekonanie że nas Niemcy wykupią. Teraz częściej my kupujemy u nich, niż oni u nas. Potem mieli zniszczyć polskie rolnictwo – które dzięki dotacjom powoli staje się coraz bardziej konkurencyjne.
Teraz nie chodzi już o ekonomię, ale o godność. Niech nas Niemcy i Francuzy proszą, jak chcą coś zmienić w Europie. Bo my potęga i autorytet moralny. W efekcie oni zrobią wewnętrzny krąg, aby nie mieć naszego weta dla swojego dobrobytu. My znowu zostaniemy na zewnątrz – i do kogo będziemy mieli pretensje?
Dodaj komentarz