Wielkim człowiekiem był...
Ciekawy tekst Majcherka w Wybiórczej na temat parytetów w polityce. Określam go nieobiektywnie jako ciekawy, bo zgadzam się z wieloma tezami. Żeby nie było, że powoduje mną wyłącznie samczy anty-feminizm, to nie zgadzam się generalnie z zasadą parytetu. Demokracja przedstawicielska generalnie nie polega na tym, że kobiety reprezentują kobiety, chłopi – chłopów, inwalidzi – inwalidów, niewykształceni – niewykształconych, głupi – głupich... no, tu może się za bardzo rozpędziłem.
Ale prawdziwe jest też pytanie, co mianowicie poprawiło w polskiej polityce większe wprowadzenie kobiet do Sejmu? Nelly Rokita jest nosicielem spokoju, mądrości i cnót wszelakich? Pamiętacie Hojarską i Begier? Czy wiecie, jaka partia miała największy odsetek kobiet w parlamencie? Nie wpadniecie na to, więc od razu podpowiem – LPR. Czy była to partia najbardziej merytoryczna, spokojna, nie agresywna?
Słucham w radio posłanki Kempy. Nie jest nawet ważne, co mówi... miód i kobieca łagodność. Sama rozkosz. Akurat odnosi się do opinii formułowanych pod adresem świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego. I kończy – po 10 kwietnia NARÓD przemówił. A więc ja nie jestem częścią narodu. Definicja narodu wg posłanki Kempy to ci, którzy krzyczą teraz, że – trzeba to koniecznie powiedzieć! – świętej pamięci prezydent RP Lech Kaczyński wielkim człowiekiem był. I na tym samym wydechu – że Bronisław Komorowski (koniecznie nie wolno powiedzieć, że prezdynet RP) będzie prezydentem żałosnym. A jaka jest Kempa?
Ci ludzie mają zresztą pokopane w głowach. Wyobraźcie sobie, że w pokoje osób z kancelarii, które zginęły – są zostawione w stanie nienaruszonym. Niedopałki papierosów w popielniczce, marynarka na krześle. I codziennie świeży znicz...Kancelaria prezydenta czy mauzoleum? Tak długo, jak nie siedzi tam kaczor, tak długo nie można tam normalnie działać, tylko przemykać się między zniczami i krzyżem.
Dlaczego Kaczor wielkim człowiekiem był? Na pewno nie fizycznie, bo niestety kurdupel raczej. Może wspaniały charakter? No, matka Teresa to on nie był – ciągle się o coś i na kogoś gniewał. To w takim razie dokonania miał wielkie... tylko jakie? Co można zapisać na jego konto, co zapamiętają potomni? Oczywiście, nie dano mu, nie pozwolono, utrudniano. Ale historia pamięta o tych, którzy coś dokonali, a nie tych, którym utrudniono skutecznie coś osiągnąć...
Wczoraj wieczorem spotkanie grupy przyjaciół aby zastanowić się nad tym, jak przygotować się do 20 rocznicy wydarzeń, jakie miały miejsce w czasie premierostwa Jana Krzysztofa Bieleckiego. Rozwiązanie RWPG i układu warszawskiego, podpisanie umowy o wyjściu armii radzieckiej i układu stowarzyszeniowego z Unią Europejską. Powstanie Giełdy Papierów Wartościowych, usamodzielnienie wojewódzkich oddziałów NBP w banki komercyjne.. Układ pokojowy z Niemcami... jest tego trochę. To tylko część listy...
I bardzo niepolityczne pytanie – co jest ważniejsze dla nas, załatwienie takich podstawowych spraw czy śmierć w wyniku źle przygotowanego, inspirowanego chorą ambicją wylotu?
Ciągle docierają do nas nowe szczegóły tych śmierci... Podobno tylko jeden człowiek był na tyle uparty, że mimo dwóch skreśleń wpisał się na listę po raz trzeci. Skuteczność, zawsze silna cecha Gosiewskiego, w końcu go zabiła. I Nurowski, podzielił się z prezydentem najlepszymi okazami ze swojej piwniczki – aby tylko załapać się na śmierć.
A zresztą, i tak nas wszystkich w końcu dopadnie...
Ha, udało mi się dzisiaj nic nie napisać o panu za przeproszeniem Galasie !