Sezon ogórkowy
Sezon ogórkowy, rozumiem dlaczego wszyscy znajomi dziennikarze wyjechali na urlopy… ale przecież trochę się dzieje. W Gazecie Wyborczej ktoś się dziwi, dlaczego przy powrocie do miasta wpada się w korki. Co prawda korki przy weekendowych powrotach to rzecz w miarę normalna, ale przecież nasi wspaniali inżynierowie ruchu (z panem za przeproszeniem Galasem na czele) nie próżnują. Jechałem ostatnio przez Radom jakimś koszmarnym, nie oznakowanym objazdem i zastanawiałem się, skąd się biorą inżynierowie ruchu… Wyobrażam sobie to tak. Zastanawiamy się nad wyborem studiów. Nie znamy języków – więc filologie odpadają. Nie lubimy ludzi – więc te wszystkie pedagogiki, socjologie itp. też nie. Jesteśmy generalnie słabi, więc boimy się konkurencji na większości kierunków studiów… ale, ale. Może jest jakiś zawód, którego nie można wykonywać w sektorze prywatnym? Coś, co można wykonywać tylko w administracji samorządowej? A więc kierunek, którego nikt o zdrowych zmysłach nie będzie chciał studiować? Jest taki! Inżynieria ruchu! I mamy tego efekty…
Jeden wątek w tej prasowej dyskusji ciekawy – gdzie jest policja w trakcie weekendowych korków? Do lamusa odeszły czasy, kiedy policja – oprócz ścigania nas za prędkość – od czasu do czasu pomagała rozładować korki. Teraz przestała, zupełnie przestała. Pomoc kierowcom trudno zapisać w sprawozdaniach jako swój sukces, podczas gdy każdy mandat (pouczeń też już nie ma) pokazuje naszą skuteczność. To podobno „nasza” policja, nie ma być naszym wrogiem, ale sojusznikiem – jeśli tak, to gdzie są, kiedy są potrzebni?!
W prasie przewala się dyskusja na temat wyborów w PIS. Platforma nie mogła sobie wymyśleć lepszego scenariusza. Kaczor zrzuca maskę dobrotliwego staruszka tak szybko i tak gwałtownie, że nawet jego elektorat nie może tego nie zauważyć. Stąd teksty Karnowskiego, Staniszkis, Jankego.
Żeby już zupełnie się pogrążyć – mianowanie Macierewicza. Kilka efektów takiej decyzji – po pierwsze komisja sejmowa pod jego kierownictwem niczego nie znajdzie, do niczego nie dojdzie. Ten facet jest po prostu niezdolny do wykonania pracy kończącej się jakimś efektem. Po drugie, zamiast o Smoleńsku, będziemy mówić o Macierewiczu – bo on ustawi się na cokole i będzie skupiał na sobie uwagę. Dla większości ludzi widok jego faryzeuszowskiego uśmieszku już niedługo będzie nie do wytrzymania. To swoja drogą temat dla psychiatrów klinicznych. Tematem jest sam Macierewicz, ale także ten, który go wystawia w takiej roli.
Po co Kaczor to robi? Naprawdę uwierzył że to jest droga do sukcesu, czy zmęczył się w skórze baranka? Fakt, były upały…
Szkoda mi tylko Joasi i Pawła, Joasi nie awansowali, ale nie skrzywdzą. Ale przyszłość Pawła czarno widzę…
Dzisiaj w Rzepie (z kronikarskiego obowiązku odnotuję kolejny żałosny rysunek Krauzego – wyślijcie go może na urlop, co?) tekst Migalskiego. Facet przywołuje swoje doświadczenia z pracy akademickiej, w której raziła go niejednoznaczność kryteriów (chyba troszeczkę przesadził). I narzeka, że wbrew jego oczekiwaniom podobnie, jeśli nie gorzej jest teraz w PIS. Zgodziłbym się z nim, gdyby nie przekonanie (wiem, że nie wystawia to mojemu charakterowi dobrej oceny) że przemawia przez niego rozczarowanie. Przystąpił do nich wierząc, że zostanie to docenione – a teraz widzi, że nie ma szans z „twardym zakonem PC”.
W telewizji rodziny ofiar katastrofy. Nie ma dobrych zachowań medialnych. Oczywiście jest mi bliżej do tych, którzy apelują o ciszę (ale apelują publicznie – może nie można inaczej?) niż do tych, którzy jak żona wiceministra kultury wypowiada się w komisji i w różnych telewizjach, że wierzy iż jej małżonek został zamordowany.
Ma kobieta swoje 5 minut i postanowiła z nich skorzystać. Może to okrutne co powiem, ale patrząc na nią nawet ją rozumiem – nic (np. uroda lub intelekt) , poza śmiercią męża i tak głupimi, że aż ciekawymi wypowiedziami nigdy nie da jej szansy zaistnieć. A więc kiedy, jak nie teraz?
Córka Wassermana z poważną miną narzeka, że odezwali się do niej tylko trzej posłowie PIS. A kto miał jeszcze do niej dzwonić? Tusk z Komorowskim? A swoją drogą wymienia tych trzech, nie ma wśród nich Kaczyńskiego.
O zmarłych albo dobrze lub wcale… ale trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że wielu zmarłych było miałkimi i małostkowymi ludźmi. Dlaczego więc ich rodziny, wychowane na obraz i podobieństwo, miałyby być inne, lepsze?
Na tym tle bardzo pozytywnie wyróżnia się wdowa po ministrze Komorowskim. Dobry polski, intrygująca osobowość, ciekawa uroda. Ha, zaczynam myśleć stereotypami!
Czas przymierzyć się do wyborów samorządowych. Znalazłem kandydata (a w zasadzie kandydatkę) Platformy na burmistrza mojego miasta – i cały dumny sugeruję Z. że warto z nią porozmawiać. A Z. mi mówi, że nie ma zamiaru angażować się w wybory partyjnego kandydata. I że jak Platforma ma prezydenta, rząd, sejm i senat – to nie musi mieć i burmistrza, a w ogóle to następny w kolejce będzie proboszcz z Platformy. Hm, sam nie wiem. Polityka jest jedynym obszarem, w którym gotowy jestem ustępować Z., ale z perspektywy czasu przekonuję się, że nie zawsze ma rację.
Tak było w 2005, kiedy Kaczyńscy wygrali wybory i ja nie wierzyłem w koalicję z PO, a dla Z. była to oczywista oczywistość. Tak było nawet teraz, kiedy nieśmiało sugerowałem że na moje oko Joasia nie dostanie żadnej propozycji – a Z. mnie ofuknęła, że to jest moje życzeniowe myślenie, a Kaczor Joasię wynagrodzi… Więc może powinienem czasem także w polityce być bardziej asertywnym? Ale z drugiej strony, rzeczywiście – dlaczego mam popierać kogoś na burmistrza tylko dlatego, że jest z Platformy?