Stereotypy o islamie...
Jako pieniacz nie tylko walczę z firmami i dostawcami usług, ale także z głupotami w mediach. Jestem nie tylko pieniaczem, ale także leniem – i często po prostu mi się nie chce interweniować. Ale wczorajsza audycja o stereotypach w rozumieniu islamu (TOK FM, wtorek 26 stycznia) po prostu zmusiła mnie do kontaktu. Rozmowa z panią doktor z Uniwersytetu Warszawskiego (Boże! Kto uczy naszą młodzież!!!) na temat, który znam i tym bardziej cierpię. Rozumiem polityczną poprawność prowadzącego, ale jak można – i to do tego w tym feministycznym radiu!!! – pozwolić komuś stawiać tezę, że jak się ma kilkoro dzieci, to przecież nie warto marnować środków na edukację dziewczynek, tylko trzeba inwestować w edukację synów. Prawdziwe także wtedy, kiedy rodzina lata własnym jumbo jetem.
Albo że w żadnym kraju muzułmańskim (sic!) nie ma obowiązku chodzenia przez kobiety z zakrytą twarzą. I mówi to osoba profesjonalnie zajmująca się tym zagadnieniem. Częściowo tłumaczy ją fakt, że jak sama się skarżyła na antenie – świat muzułmański nie jest objęty wymianą naukową, np. Erasmusem (ciekawe dlaczego?) i w związku z tym kontakty z tym światem Pani Doktor ograniczyły się do wizyty w Jordanii. Może zresztą była na urlopie w Tunezji, tego nie dosłyszałem…. Ale gdyby pojawiła się, ja już nie mówię że w Afganistanie, ale np. w Arabii Saudyjskiej albo w Omanie – to co by zobaczyła? Nic by nie zobaczyła, bo jako kobieta podróżująca jak się domyślam samotnie, nie mogłaby tam wjechać.
Ja nie jestem kobietą, byłem w tych krajach i proszę mi nie wmawiać, że świat islamu jest pełen tolerancji dla kobiet! Ma inne zalety (choć szczerze – zbyt dużo ich nie widzę), ale tolerancja w ogóle, i dla kobiet w szczególności – do nich nie należy.
Pani doktor tłumaczy swoim studentom w ramach walki ze stereotypami, że chodzenie z zakrytą twarzą jest takim samym wolnym wyborem kobiety w tamtym kręgu kulturowym, co ładne ubranie się do kościoła na niedzielną mszę w naszym kręgu. Rozumiem, że studenci aby otrzymać zaliczenie muszą tego słuchać z kamienną twarzą…. Ale w radiu mógłby się znaleźć ktoś przytomny, który nie pozwoliłby sobie – i przy okazji nam, bogu ducha winnym słuchaczom - robić wodę z mózgu w sposób obrażający inteligencję.
Współczuję dylematowi prowadzącego – z jednej strony mówienie o muzułmanach jako o miłujących pokój, tolerancyjnych ludziach jest polityczne poprawne. Feminizm jest drugim przykazaniem w TOK FM. I nagle dochodzi do konfrontacji tych dwóch paradygmatów. Co zrobić w takiej sytuacji? Chyba rzeczywiście strategia pana redaktora była jedyną możliwą – udać idiotę, który wierzy we wszystko co mówi Autorytet.
Tylko, że przy okazji wszyscy słuchający czujemy się idiotami…
Z innej beczki – odwiedził mnie P. porozmawiać o projektach medycznych. Zdecydowanie mu odradzam angażowanie się w projekty prywatyzacyjne szpitali. Zbyt wiele tu nieprzewidywalnej zależności od NFZ i generalnie władz. Do tego środowisko medyczne ma swoją niepowtarzalną specyfikę. Opowiadał mi znajomy chirurg, który wspólnie z kilkoma kolegami założył klinikę chirurgii jednego dnia, że wielu jego kolegów tak się przyzwyczaiło do brania kopert od pacjentów, że ciągle to robią. W swojej własnej, prywatnej klinice!!! Od szpitali jak najdalej – i jako pacjent (oby!) i jako inwestor.