Aby zasłużyć na miano pieniacza, znowu trochę narzekań konsumenta.
Usiłuję dokonać rezerwacji samochodu w Mediolanie na drugi czerwcowy weekend. Już dawno się nauczyłem, że nie należy tego robić (poza Stanami) w Hertz – nie mają dobrych aut. I rzeczywiście, na lotnisku Malpensa nie ma ani jednego w ofercie z automatyczną skrzynią biegów. Próbuję więc, mimo odrazy, w Avisie. Jest interesujący mnie pojazd. Ale z chwilą kiedy podaję kraj pochodzenia, na stronie pojawia się duży czerwony napis, że muszę zagwarantować rezerwację kartą kredytową, co można zrobić dzwoniąc na numer w Stanach na który nie można dodzwonić się z zagranicy. Miłe.
Dzwonię do polskiego Avisa, przedstawiam cały problem, tam proszą abym zadzwonił pod inny numer, tam mnie przełączają między działami. W końcu – czwarta! – osoba jest kompetentna aby wysłuchać mnie do końca.
Zaczynam więc historię od początku. Nie mam dobrych doświadczeń z AVISEM. Kilka lat temu chciałem zabrać Z. na romantyczny weekend do Nicei. Z. chciała przejechać się kabrioletem. W swojej ofercie miał go tylko Avis. Po przylocie na miejsce widzimy pół parkingu zastawionego kabrioletami. Ale kiedy pokazuję polskie prawo jazdy – nagle okazuje się, że mam złudzenie optyczne. Nie ma kabrioletów. Długa awantura, ostatecznie musimy awaryjnie wypożyczać auto z Hertza. I długa korespondencja z francuskim AVIS’em. Piszą do mnie, że moje polskie karty kredytowe były problemem, bo nie można się było dodzwonić do Polski. Takie kłopoty – odpowiadam – z dodzwonieniem się do Polski występują od czasu, kiedy polską telekomunikację kupiła francuska firma. Ale sęk w tym, że dla potwierdzenia kart nie były potrzebne telefony do Polski. Karta American Express (wystawiona w UK) i karta Visa (wystawiona w USA) mają swoje centra autoryzacyjne we Francji. Nikt nie dzwonił do nich tego feralnego wieczora. Po czasie dowiaduję się, że po prostu jacyś Rosjanie uszkadzali kabriolety, więc na wszelki wypadek nie wynajmowano ich nikomu z Europu Wschodniej.
Czy teraz jest podobne nastawienie w Mediolanie? Bo jeśli tak, to oszczędzę sobie problemu i jednak wynajmę, jak nie z Hertza to może z Sixta?
Pani pyta, w czym obecnie problem. Problem w tym, że moja karta preferowanego klienta w tym akurat miejscu nie chce zadziałać, a system nie pozwala mi wprowadzić już numeru karty kredytowej. Pani radzi, abym wszedł do systemu bez podawania numeru karty. Robię tak i pokazuje mi się cena dwukrotnie większa, niż z kartą. Nie należę do osób przesadnie oszczędnych, ale nie lubię jak się mnie robi w konia.
Pani na zakończenie twierdzi – to już pana problem i pana decyzja. Nie wiem, dlaczego system nie chce uznać pańskiej karty klienta (podobno jest w porządku), jeśli nie chce pan robić rezerwacji bez swojej zniżki – to już pana problem. Może i mój problem, ale jednocześnie bezczelność Avisa.
Cóż, nie kupię sobie już nic Montblanca, nie dam się namówić na szycie garnituru w Zegnie, muszę sobie znaleźć inną wypożyczalnię aut… bo jednak Avis przegina.
A potem będziemy czytać o kryzysie, o nieuczciwej konkurencji tańszych lokalnych dostawców, o mniejszej gotowości konsumentów do wydawania pieniędzy…
To trochę tak, jak ze sprzedażą mieszkań. Dwukrotnie pytałem się o możliwość zakupu mieszkań w Holland Park obok placu Trzech Krzyży. Raz mnie zignorowano, za drugim razem posłano mnie na drzewo – bo tylko wynajem.
Teraz dostaję piękną kopertę, folder nieruchomości i indywidualne zaproszenie do zakupu dowolnego mieszkania. Dziękuję. Jakoś straciłem ochotę na nich.
Chciałem kupić synowi mieszkanie w Eco Park obok pól Mokotowskich. Skusiły mnie piękne, całostronicowe ogłoszenia. Okazało się, że mogę zapisać się na listę rezerwową. Pytałem po co im w takim razie ogłoszenia? Do dziś tego nie rozumiem, przez pół roku po zamknięciu list duże kolorowe ogłoszenia w Gazecie Wyborczej. Potem byłem na parapetówce i zobaczyłem, że napaćkano dom obok domu i że to wcale nie jest fajne miejsce.
Teraz znowu indywidualne zaproszenie… jak na rasowego pieniacza przystało, jak raz się sparzę, to nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Teraz wy spadajcie na drzewo… snobistyczni sprzedawcy mieszkań, nadęci i niekompetentni sprzedawcy luksusowej odzieży i dodatków, chamscy urzędnicy firm wynajmujących samochody… Na szczęście jest konkurencja. A wy lądujcie w kasach hipermarketów, ale tam chyba są ciut wyższe standardy…