Powrót z wakacji
Wakacje się skończyły … nawet szybciej, niż planowałem (śmierć w rodzinie). I powrót do zaśnieżonej Warszawy.
Trudno wrócić do reżymu pisania J. Zacznę więc od wizyty w sklepie, aby dobrze wypełnić profil sfrustrowanego konsumenta. Od pewnego czasu mam problem z zakupem szamponu. Półka pełna dobrych marek. Olbrzymia ilość sku’s. Tyle tylko, że każdy szampon jest na coś. Na włosy kolorowe i z pasemkami. Na włosy zniszczone. Na włosy płaskie. Na włosy przetłuszczone. Brakuje czegoś, co jest zwykłym szamponem na zwykłe włosy.
Przypomina to anegdotę o miejskim dziecku na wsi. „To koń?” pyta. „Nie, to ogier”.”A tamten?”. „To klacz?”. „A to małe?”. „To źrebię” – pada odpowiedź. „To straszne”- konkluduje dziecko – „to już nie ma w ogóle koni ? Co się z nimi stało?!”.
Z nauki o ergonomii pamiętam wysiłki naukowców, aby uczynić wydajniejszą rękojeść do młotków. Okazało się jednak, że od wszystkich dopasowanych kształtów lepsza jest prosta rączka, pasująca do każdej ręki. Czy tej wiedzy nie mogliby sobie przyswoić producenci szamponów?
Poddałem się i wziąłem przeciwłupieżowy, chociaż nie mam łupieżu. Ale przecież zawsze mogę mieć…