Gen. Zacharski
Dzień w samochodzie, z konieczności słucham radia. RMF przy każdej nowej piosence puszcza jakieś piski, więc przełączam na Trójkę. Generał Czempiński skonfrontowany z nazwiskami bohaterów wywiadu sprzed wojny gwałtownie protestuje. Po wojnie też mieliśmy wybitnych asów i patriotów, vide – Zacharski.
Pierwszym zagranicznym gościem nowo mianowanego premiera Mazowieckiego w 1989 roku był Kriuczkow, szef KGB. Trochę dlatego, że prosił go o to gen. Kiszczak, a głównie dlatego, aby rozpoznać sytuację na tym froncie. Kiedy kilka miesięcy później jedziemy do Waszyngtonu, dopilnowuję aby dla równowagi odbyło się spotkanie z szefem CIA.
Mazowiecki mieszka wtedy na wprost Białego Domu, w Blair House – oficjalnej rezydencji dla gości. Szef CIA go odwiedza. Mazowiecki spokojnie wykłada swoje oczekiwanie, że CIA cofnie swoje embargo na eksport nowych technologii do Polski. W atmosferze euforii i przyjaźni – odpowiedź nie może być negatywna. Ale jest! Zdziwiony Mazowieckie pyta – dlaczego? Bo w polskiej administracji pracują ciągle sowieccy szpiedzy, na przykład wiceszefem państwowego koncernu PEWEX jest Zacharski.
Po powrocie do kraju wysłałem stosowne pismo do ministra handlu wewnętrznego (był taki resort !). I wtedy się zaczęło. Mnóstwo osób z mojego otoczenia zaczęło mnie przekonywać, abym się od Zacharskiego odczepił. Pamiętam, jak jego patriotyzm był wysławiany z dużym dla mnie potępieniem przez Józka Oleksego. Biedak nie mógł wtedy przewidzieć, co mu kiedyś ten patriota (technologia rakietowa którą wykradł od razu została przekazana na Wschód, a nas poklepano po ramieniu) wywinie oskarżając o pracę na rzecz wywiadu rosyjskiego.
W pewnym momencie Zacharski postanowił zbliżyć się do premiera i do mnie. Zamówiłem w biurze administracyjnym URM komplet walizek dla premiera. Już następnego dnia wieczorem M. (która pracowała wtedy w Mitsubishi) opowiedziała mi, jak dostali z sekretariatu Zacharskiego telefon, aby kupiono w PEWEX-ie (sic!) trzy walizki i dostarczono do pana generała. Następnego dnia walizki zostały dostarczone premierowi. Poprosiłem grzecznie o kopię faktury i wtedy się dowiedziałem, że faktury nie ma, bo to” prezent od pana Zacharskiego”. Podziękowałem w imieniu Premiera za prezent i uparłem się, aby jednak walizki kupić z funduszu reprezentacyjnego.
Wtedy Zacharski zdecydował się mnie odwiedzić. Uroczy człowiek, zabawiał mnie opowieścią o tym, jak należy traktować Japończyków. „Tylko Amerykanie wiedzieli, jak to robić” – wykładał –„generał McArtur wprowadził flotę, wycelował armaty i od razu Japończycy przystali na wszystkie warunki”. Co ciekawe, miał dużo racji.
Niedługo po tym odwiedził mnie szef Mitsubishi (i szef M.). Miał problem – PEWEX zażyczył sobie dostaw sprzętu PANASONIC za kwotę 150 milionów dolarów. Na niczym nie zabezpieczony kredyt. Byłem w głupiej sytuacji. Nie chciałem działać na szkodę PEWEX-u, ale delikatnie zwróciłem uwagę na fakt, że właśnie skończył się monopol państwa na handel elektroniką.
Japończyk wysłuchał i na koniec powiedział: „Rozumiem, że raczej odwodzi mnie Pan od tej decyzji. Ale przecież pan Zacharski to taki wybitny człowiek, on już zaraz będzie polskim premierem. Jak mogę mu odmówić?!”. Osłupiałem.
Centrala zapowiedziała mojemu gościowi, że będzie tak długo w Polsce aż odzyska pieniądze. Nigdy ich nie odzyskał, w końcu się zlitowano i pozwolono mu odejść na emeryturę.
Ta historia ma ciąg dalszy… spotykamy się przyjacielsko z P., którego ojca poznałem w Mitsubishi właśnie. P. ma uroczą żonę – nie tylko piękną, ale i przesympatyczną. Co stwierdzam bez żadnych dwuznacznych podtekstów. Któregoś dnia rozmawiamy w większej grupie przy kawie i ona stwierdza: ”Mój ojciec też ciebie świetnie zna i opowiadał mi o tobie”. „Taak, a jak się nazywa twój ojciec?”. „Zacharski..”. Z. powiedziała mi potem, że nigdy nie widziała mnie z tak głupia miną….