Przyszłość private equity
Odwiedził mnie red. F. porozmawiać na temat perspektyw branży private equity. Strasznie się (jak zwykle) wymądrzałem, ale chyba coś jest na rzeczy. Dwie tendencje są nieuniknione: na świecie nastąpi poważne przeobrażenie branży, a w Polsce wróci ona do korzeni.
Ta branża w Polsce koncentrowała się na finansowaniu rozwoju. Transakcje były stosunkowo małe (Lower mid-cap), poza prywatyzacjami koncentrowano się na przejęciach mniejszościowych udziałów. Ponieważ banki nie były do tego przygotowane, większość transakcji była nie lewarowana. Potem wszyscy oszaleli, zaczęły powstawać dedykowane na nasz rynek mega-fundusze. Mid-Europa rozrósł się do 1.5 mld Euro, Advent tracąc całą kadrę wyciągnął rękę po 1 mld, EI wzięło z rynku 658 mln. Z takimi pieniędzmi muszą iść po duże transakcje, nie mają czasu ani kadry aby przejmować udziały mniejszościowe, muszą się prosić o lewar. Jak się pojawia taka transakcja, to przynosi ją londyński bankier inwestycyjny, interesują się nim fundusze londyńskie – i nie ma żadnej przewagi dla lokalnych funduszy.
Można zaryzykować tezę, że pojemność tego rynku jest mniejsza niż ilość skumulowanej gotówki (ja oceniam pojemność na 1 mld Euro). I że przyszłość przed funduszami skupionymi na finansowaniu rozwoju w dostosowanej do tego wielkości – max. 500 mln Euro.
W świecie – następna fala zbierania funduszy odbędzie się według innych reguł. Nie będzie tego wyścigu aby ulokować jak najwięcej u tych, którzy już i tak mają dużo. Nikt nie będzie chciał płacić 2% rocznie za zarządzanie. Może zamiast inwestycji w fundusze, będą inwestycje w konkretne projekty? Zdecydowanie będzie popyt na ludzi, którzy mogą przynieść wartość dodaną. Z rynku zniknie wiele firm żerujących na tej swoistej piramidzie finansowej.
Nie ma wątpliwości – będzie ciekawieJ