Szczypińska w Jerozolimie
Wielkie halo z powodu przetrzepania na lotnisku w Tel Aviwie kilku posłów z panią posłanką Szczypińską na czele. Lotnisko to rzeczywiście nie należy do najłatwiejszych. I nie będę tu się odnosił do tego, czy delegacja była zgłoszona, czy nie. Czy nie wpuszczono ich na pokład Austrian Airlines bo był overbooking, czy była to złośliwość administracji izraelskiej po wizycie posłów na terenach Autonomii Palestyńskiej.
Co mnie osobiście denerwuje – to krzyk, że nie szanuje się polskich parlamentarzystów. Problemem jest potraktowanie trzech posłów, ale już nie towarzyszącej im pracownicy kancelarii Sejmu.
Dla mnie ewentualnym problemem mogło by być potraktowanie obywateli Polski. Dla nich zdumiewające jest to, że gdzieś na świecie poseł do polskiego Sejmu musi przechodzić przez kontrolę bezpieczeństwa jak każdy inny pasażer.
Zdumiewająca jest arogancja naszych parlamentarzystów. Ich poczucie swojej wyjątkowości. Kto śmie nawet pytać ich o cel wizyty, dokonać sprawdzenia bagażu… autorytet Rzeczypospolitej wystawiony na szwank.
Nawet pobieżny obserwator życia widzi gołym okiem, że zjawiska korupcji są w środowisku parlamentarzystów częstsze niż w całej populacji. Ich dostęp do broni jest o wiele łatwiejszy, niż dla ogółu. Poziom wykształcenia – niższy. Ego i związane z tym zaburzenia osobowości – większe i częstsze.
W sumie – ja boję się, kiedy obok mnie siada w samolocie polityk. Tym bardziej, że z przesadnej reakcji na procedury bezpieczeństwa w świecie można wyciągnąć wniosek, że na polskim lotnisku traktowani są jak święte krowy.
Moje doświadczenia z tamtym kierunkiem są mieszane. Na lotnisku w Warszawie bardzo grzecznie, ale stanowczo. Okazuje się, że moja kosmetyczka nie może lecieć w mojej walizce razem z innymi rzeczami. Dlaczego? Bo nie mogą być razem. Rozwiązaniem jest wyjęcie kosmetyczki i wysłanie jej w osobnym pudełku, które linie lotnicze dostarczają.
Za pierwszym wylotem z tamtego kraju szok poziomem dociekliwości. Najpierw gdzie dokładnie byłem – musiałem pokazywać na planie Jerozolimy dokładnie trasę, którą szedłem. Wyobrażam sobie Z. jak usiłuje się zorientować na planie! I skoro byłem służbowo – to uwiarygodnienie mojego pobytu. Młoda dziewczyna (w większości są to młode dziewczyny – one są z reguły bardziej bezwzględne) przegląda wydruki prezentacji, loguje się do mojego komputera. Rozpogadza się, kiedy przekonuje się że pracuję (pracowałem) dla Gerbera. Używa tych odżywek wobec własnego dziecka… dzięki temu ja zdążyłem na samolot.
A wracając do polityki – co tym ludziom zostanie, jak przestaną być posłami? Bez wykształcenia mogą liczyć jedynie na łaskawość swoich partyjnych kolegów. Posłanka Szczypińska jeśli nie dostanie się do Sejmu, będzie mogła liczyć na stanowiska w państwowych firmach. Czy nie dlatego PIS jest przeciwny prywatyzacji?
Na szacunek społeczny trzeba zasłużyć… jak w tej anegdocie o rebie Apelfaumie w Nowym Jorku. Umówiony z nim stary znajomy zagubił się na uliczkach Brooklynu. Pyta przechodnia w mycce, jak trafić do rebego Apelfauma.”Do tego złodzieja i chama? Prosto i w lewo”. Ale ciągle nie może trafić. Kolejny starozakonny: „Do tego prostaka i kłamcy? W prawo”. I tak po kolei wszyscy napotkani używają coraz gorszych epitetów. Wreszcie znajduje rebego i pyta: „a dużo jako ten rebe zarabiasz?” Oburzenie rebego: „No wiesz, ja to robię za darmo”. „Ale dlaczego??!!” bezgraniczne zdumienie. „jak to dlaczego?” – pada spokojna odpowiedź – „dla powszechnego szacunku i akceptacji”….
No, ja mam naszych polityków w takim samym szacunku…J