Niepokojące sondaże
Na szczęście są ważniejsze rzeczy na świecie, niż polityka. Pytałem kiedyś K. dlaczego zaprasza na rozmowę w telewizji wyłącznie polityków, że ja chętnie posłuchałbym np. genetyka, etyka lub historyka. Okazuje się, że K. też by chętniej z kimś takim porozmawiał – ale decyzje telewidzów są miażdżące: tylko polityka potrafi ich zatrzymać na dłużej niż minutę przed ekranem.
Coś w tym jest, że mimo iż pomstujemy na nich, lubimy jednak patrzeć na te walki buldogów pod dywanem- jak pisał Kisielewski. Teraz zresztą te buldogi walczą na naszych oczach, nie muszą się chować pod dywan. To jeden z pozytywnych wyników demokracji.
A więc mimo, że biegam negocjując umowy i staram się domknąć inwestycję – zauważam w biegu wyniki sondaży z dużym wzrostem PIS i się martwię.
A właściwie czym się martwię? Z jednej strony jak patrzy się na Ukrainę czy Białoruś, to jednak widać związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy tym, na kogo głosujemy, a jak żyjemy. Jeszcze lepiej to widać na przykładzie krajów Azji i Ameryki Południowej, które 50 lat temu miały porównywalny poziom bogactwa. Z perspektywy lat widać, że kraje, które otworzyły się na świat i które poszły drogą demokracji i wolnego rynku – wygrały. Poziom patriotyzmu na Kubie jest na pewno większy niż w Chile, ale to na Kubie ludzie nie mają podstawowych dóbr.
My na szczęście jesteśmy w Europe, w Unii, NATO, Schengen. Grozi nam najwyżej brak estetyzmu naszej władzy. Przynajmniej tak się pocieszam. Kaczyński u władzy nie wykorzystał koniunktury, ale niewiele zepsuł. Że powołał swoich ludzi na stanowiska w gospodarce i instytucjach państwowych? Niestety, przyznaję to z dużym osobistym bólem, Platforma robi to samo. Że zdominował wiele instytucji? Wysoki poziom dominacji w Polsce – Bogu niech będą dzięki! – przyśpiesza tylko upadek polityka.
Pozostaje retoryka. Cóż, będziemy znowu słuchać tyrad, które denerwują – ale bądźmy szczerze, także śmieszą.
I tak z dystansem trzeba do tego podchodzić. I robić swoje, a kiedy tylko to jest możliwe – krok po kroku zabierać Państwu jego zabawki. Przedsiębiorstwa, banki, telewizję, radio… Państwo zamiast produkować strzykawki, niech lepiej poprawi kwalifikacje regulatora. Tylko regulator telekomunikacyjny, przypadkiem zresztą, wie co może zrobić i chce to zrobić. A inni? Gdzie jest nadzór finansowy na przykład??
A jak już prywatna sfera wygra z koncepcją utrzymania strategicznych bastionów gospodarki (nasiona w Błoniu, herbatki w Pruszkowie, osłonki białkowe w Jarosławiu, lotnisko w Bydgoszczy - można ciągnąć listę zakładów niezbędnych dla naszej suwerenności narodowej), jak stworzy się silnych regulatorów – to niech sobie Kaczyński wygrywa wybory. Drugiego brata nie ma, ewentualna śmierć kota nie wzbudzi porównywalnej fali sympatii i solidarności przy kolejnych wyborach.