Komitet Honorowy
Mimo całej sympatii do Platformy, jest jednak jakiś zgrzyt przy prezentacji komitetu honorowego w Łazienkach. Czytałem listę uczestników z zaciekawieniem i rozbawieniem – nawet w polityce ludzie są gotowi kierować się opinią celebrytów. Stąd aktorzy ,sportowcy i wdowy po bohaterach. Szukałem ludzi biznesu, ale ich tam nie ma. Chyba że do takiej kategorii zaliczyć prof. Bliklego (młodzi mogą już nie pamiętać, że były to najsłynniejsze ciasta i najsłynniejsza ciastkarnia na Nowym Świecie – potencjał tej marki nie został jednak wykorzystany) czy Sobiesława Zasady (prezentowanego jednak jako kierowcę rajdowego – wyśmienitego, a nie jako dealera mercedesa).
Swoją drogą to straszne, że środowisko biznesowe nie ma nikogo, kogo można by było z czystym sumieniem zaprosić do Komitetu Honorowego! Ale od zarania wszystkie próby stworzenia reprezentacji tego środowiska były obciążone grzechem pychy, chciwości lub polityki.
Koło władzy kręcą się ci, którzy chcą z tą władzą coś ukręcić na boku. To widok żenujący… Pamiętam, jak na pewnym przyjęciu w Victorii za czasów rządów Millera (lewica ma sentyment do tego miejsca) pojawił się pan Doktor Kulczyk. Premier poprosił wódki, kelner (jak to w Victorii) nie pojawiał się przez chwilę, więc pan Doktor pobiegł do baru i po chwili wrócił z tacą. W każdym innym przypadku byłoby to przejawem grzeczności. W tym przypadku było jednak przejawem służalczości. Co gorsza, nie na wiele się ona wtedy zdała…
Język tego komitetu rzeczywiście straszny. Czy ja, jako zwolennik Platformy, brzmię czasem tak samo? Tak celne porównania (zwierzęta futerkowe, wojna domowa, psychopata) można z powodzeniem stosować na imieninach, ale nie w sferze publicznej. Najgorsze w tym to, że ewidentnie widzi w tym problem Tusk, a nie widzi Komorowski… Jego przyjaźń z Palikotem to musi być coś więcej wspólna pasja do polowań…
Dla równowagi czytam dzisiaj wywiad z Kaczyńskim. I widzę obłudę równie działającą na moje emocje. W pewnym momencie pisze o tym, że trzeba budować autostrady… Przypomina mi to jego tezę, że ważniejsze od budowania autostrad jest dopilnowanie, aby nikt na tym nie zarobił.
Tak naprawdę, to po co nam prezydent wybieralny w wyborach powszechnych? Po co nam Senat? Po co nam setki radnych – w Warszawie radni miasta, radni dzielnicy, radni powiatowi (powiat miasta stołecznego Warszawy)? W Nowym Jorku jest 14 radnych. Czy Nowy Jork jest miastem gorzej zarządzanym, niż Warszawa?
Wybory prezydenckie budzą takie emocje, a jakie emocje budzą wybory do sejmiku powiatowego i wojewódzkiego? A to przecież od tamtych wyborów zależą pieniądze na drogi, na szkoły, na infrastrukturę…
W komitecie kilku mieszkańców Podkowy Leśnej. Wieczorem słucham w TVN24 rozmowy dwóch autorytetów moralnych – do takiej roli w Polsce aspirują głównie aktorzy. Olbrychski prezentuje połączenie triumfalizmu i rewanżyzmu – to autorytet Platformy. PIS reprezentuje Zelnik. Zabawne, jak aktorzy których uczą przecież jak pracować ciałem – zachowują się przed kamerą. Olbrychski dynamicznie kiwa się w przód, uciekając wręcz z obrazu. To wprowadza u widza rozdrażnienie, jego przekaz brzmi w ten sposób jeszcze bardziej agresywnie, ale jeszcze trudniej się z nim utożsamić.
Zelnik prawie przez cały czas trzyma ręce skrzyżowane na piersiach. Prawie, bo czasem wyciąga rękę w stronę Olbrychskiego szukając aprobaty dla mało kontrowersyjnych stawianych przez siebie tez. Olbrychski te wycieczki w swoją stronę odrzuca ze wstrętem.
Jak uczono (ale nigdy nie nauczono!) mnie pracy ciałem na kursach korporacyjnych w CNN – pan Zelnik daje nie-werbalnie do zrozumienia, że się wstydzi tego, co mówi. Boi się swojego środowiska… jeśli to środowisko, to Olbrychski, to wcale mu się nie dziwię.
Słyszę w radio, że powódź może opóźnić wybory… świetny pomysł. Może ludzie przekonają się, że prezydent tak naprawdę nie jest do niczego potrzebny. Albo da to nam wszystkim szansę wejść do wyborów z nowymi, innymi kandydatami… mało to celebrytów, aktorów i sportowców? Słyszałem, że Stockinger traci pracę w Familiadzie i że nie został skazany za wypadek po pijanemu… a więc ma świetne kwalifikacje aby być drogowskazem Narodu.
Czy my zasługujemy na coś lepszego?