Z karabinem w ręku
Abordaż izraelski przy wybrzeżu Gazy… emocjonalna różnica zdań z Z. Ona uważa, że nikt nie ma prawa ograniczać pomocy humanitarnej. A ja uważam, że Izrael ma prawo sprawdzić, czy nie płynie tam broń. A generalnie uważam, że ludzie ponoszą konsekwencje swoich wyborów. Jeśli wybiera się w demokratycznych wyborach Hamas, którego celem jest zniszczenie militarne Izraela – to niestety trzeba się liczyć z tym, że będzie blokada.
Ta zasada odnosi się też do naszego kraju. W skrajnym przypadku, jeśli wybierzemy polityków którzy zechcą nas wyprowadzić z Unii i zmusić do próby aneksji Białorusi na przykład – to musimy się liczyć z wojną, bombami i izolacją. Ale najczęściej te wybory są mniej dramatyczne – wybieramy polityków zaściankowych, to żyjemy w zaścianku i nowoczesny świat się od nas oddala.
Ciekawy dwugłos w dzisiejszej Rzepie na temat myślistwa. Red. Bartosz pisze o romantyzmie tego hobby. Dochodzi, jak to myśliwy, to szczytu hipokryzji – zabijanie zwierzęcia nazwane jest „obdarowaniem go nieśmiertelnością”. Naprawdę!!! Czyli jak po pijaku wjadę kiedyś na wracającego z polowania redaktora Bartosza Marca, to go nie zabiję po prostu, ale obdaruję nieśmiertelnością. A wobec zrozpaczonej rodziny będę mówił o swojej bezgranicznej do niego miłości, o pięknie drogi zasnutej mgłą nad ranem, tuż przed świtem, o swoich emocjach i o jego zachodzących mgłą oczach. Kretyni.
Obok jakiś nieznanym mi Sowiński pisze o trzech rodzajach myśliwych. Zrozumienie dla tych, pogardzanych przez elitę, którzy zabijają dla mięsa i skór. Potępienie zwłaszcza artystów i ludzi pióra, którzy uczą rzesze z karabinami jak wspaniałe etycznie i estetycznie jest zabijanie zwierząt bronią z celownikami optycznymi.
Pamiętam swoją wizytę w Arłamowie, w ośrodku rządowym w Bieszczadach. Drugiego dnia po śniadaniu podjechał gazik żołnierzy z ochrony ośrodka z łanią upolowaną przez gen. Żytę, głównego prokuratora wojskowego. Widok zabitej łani nie należy do pięknych. Gdzieś ginie jej gracja i wdzięk. Leży po prostu kupa mięsa o wdzięku krowy. Generał Żyta puszy się jak paw, opowiada jak czekał na nią na drodze do paśnika (generał jest dużym i zapracowanym człowiekiem – nie będzie latał całą noc po lesie i szukał jeleni. Trzeba mu pokazać miejsce, którędy te zwierzęta idą codziennie). W tym momencie przed ośrodkiem pojawia się jakaś mała, kilkuletnia dziewczyna. Blond włoski, wzrost około metra. Staje przed brzuchatym i wielkim generałem i pyta : „Czy to pan zabił tę sarenkę!?”. Wybuchamy śmiechem na widok, jak generał się czerwieni i bąka coś pod nosem, że znalazł ją w lesie i przywiózł, bo może można było ją uratować.
Kiedy swego czasu Newsweek napisał coś krytycznego o myśliwych, to autor dostał rekordową liczbę obraźliwych listów. Krytyczna ocena myślistwa budzi więcej emocji niż wychowanie dzieci, służba zdrowia lub system emerytalny.
Nie jestem wegetarianinem, potrafię zabić karpia i kurczaka, kiedyś w Azji przekonałem się, że mogę także zabić w obronie własnej – ale zupełnie nie przemawia do mnie wizja polowania z nagonką, z celownikami optycznymi w gronie pijanych, nagrzanych, wulgarnych facetów.