O wszystkim, byle nie o polityce! Ciekawe, czy starczy mi konsekwencji do końca wpisu… Wczoraj wieczorem postanowiłem po raz pierwszy skorzystać z oferty Cyfry Plus video on demand (VOD). Wybrałem film i zgodnie z instrukcją wysłałem sms. Była 22:30. Już po 40 minutach dostałem odpowiedź, że mogę ściągać uprawnienia. Postąpiłem zgodnie z instrukcją , przez kilka minut coś się działo na ekranie aż pojawił się komunikat, że uprawnienia nie zostały ściągnięte i abym skontaktował się z działem obsługi klienta. Powtórzyłem tę czynność pięciokrotnie, ale uprawnienia się nie ściągały. Zadzwoniłem na podany numer – okazało się, że dział obsługi funkcjonuje w godzinach dziennych tylko. Jak wiadomo, ludzie ściągają filmy do oglądania między 8 a 15-tą… Spróbowałem jeszcze raz ściągnąć – tym razem się udało! Spojrzałem na zegar – zbliżała się północ. Nie miałem siły oglądać filmu przez kolejne dwie godziny. Może o to chodzi?
Jak przystało na pieniacza, dzisiaj zadzwoniłem do działu obsługi z zapytaniem, o co w tym wszystkim chodzi. Pani zbeształa mnie, że nie dzwonię stojąc przy dekoderze. Starałem się wytłumaczyć, że kiedy oni pracują, to ja też. A kiedy ja jestem przy dekoderze, to znaczy że akurat nie pracuję. Ale oni też wtedy nie pracują. „No to jak mam panu pomóc?!” – mówi panienka z wyrzutem. Ja nie chcę żadnej pomocy (wyleczono mnie już skutecznie z chęci wynajmu filmu, zresztą oferta jest gówniana). Ja po prostu zwracam delikatnie uwagę na fakt, że jeśli im zależy na sprzedaży tej usługi, to coś warto zmienić. Może Cyfrze Plus zależy, ale panience z Działu Obsługi Klientów w żadnym wypadku nie…
Przed przyjazdem do pracy wizyta u fryzjera. Mój ulubiony urzędnik samorządowy, pan za przeproszeniem Galas (przepraszam, bo nazwisko Galas stało się synonimem niekompetencji i złośliwości) zatwierdził nowe pasy na jezdni na moście Łazienkowskim. Duży znak informujący o pasie dla autobusów. Nie można zjechać. Nagle się bus pas kończy, ale wtedy pojawia się linia ciągła. Aby skręcić w prawo, w Saską Kępę, trzeba złamać przepisy lub pojechać jakieś 5 kilometrów do przodu. Mówiłem to już i powtórzę – dam maksymalną przewidzianą prawem ilość pieniędzy na kampanię wyborczą tego kandydata na prezydenta Warszawy, który zagwarantuje mi, że pierwszą swoją decyzją (no, już nie będę tak drobiazgowy – nie musi to być pierwsza decyzja, wystarczy mi jak zrobi to w ciągu 24 godzin) wyrzuci pana za przeproszeniem Galasa z pracy.
A więc jednak pieniactwo zaprowadziło mnie znowu do polityki. Słucham rano w radio (kierowca na urlopie, więc przeprosiłem się z radiem) analizy socjologów. Największa frekwencja wyborcza w Polsce jest w najmniej ważnych wyborach prezydenckich. Najmniejsza, w najważniejszych – samorządowych. I znowu ponowimy wybór prezydenta miasta, a następnie zagłosujemy na listy partyjne w samorządach powiatowych i wojewódzkich. I będziemy mieli taką samą jakość tych samorządów.
Pracownicy administracji wszystkich szczebli to pól miliona osób. Ci ludzie żyją innym rytmem niż większość z nas – nie martwią się o wyniki swojej pracy. Nie są rozliczani z efektów, ale z przestrzegania głupich przepisów, co do przecinka. Uniemożliwią realizację wielomilowego projektu? Cóż, wykazali się starannością. Ale pomylą się w numeracji strony, ooo – to znaczy że są złymi urzędnikami.
Aby uzasadnić tak dużą armię urzędników – mamy durne prawo, jedno z najbardziej głupich na świecie. Zrobiono zestawienie gdzie najdłużej na świecie trwa uzyskiwanie zgody na postawienie sklepu. Polska zajmuje 163 miejsce na świecie. Ale nie wzięto pod uwagę czasu na rozpatrzenie protestów – w tej kategorii zajmujemy chyba ostatnie miejsce na świecie.
Grycan stara się od roku postawić lodziarnię na Nowym Świecie. Nie udało mu się uzyskać wszystkich zezwoleń. Dla niego to będzie lokal numer 150, niech ktoś spróbuje postawić swój lokal po raz pierwszy.
Czy znajdziemy w sobie tyle samo energii, co w wyborach prezydenckich – aby spróbować odszukać dobrych kandydatów, przekonać ludzi że warto kandydować, wesprzeć ich? Ja zaczynam dzisiaj wieczorem!