Prasówka przed drogą
Mała prasówka po przyjeździe do pracy, bo za chwilę ruszam w drogę do Rzeszowa… tam będzie dzisiaj najgoręcej. Czego się nie robi, aby zarobić na miseczkę ryżu…
Siedlecka w „Wybiórczej” pisze o wypowiedzi prokuratora wojskowego Rzepki. Facet wypowiada się na temat Smoleńska i „obiektywnie” stwierdza, że na dzień dzisiejszy równie uprawnione jest zakładanie zamachu, jak i błędu pilotów. Kiedy będzie wiadomo więcej? Za kilka miesięcy, jeśli nie lat. Macierewicz na tej podstawie będzie więc mógł przez miesiące, albo i lata twierdzić, że może jednak był zamach… Skąd się bierze tak głupia wypowiedź? – pyta Siedlecka. To proste, pani redaktor, bo facet jest głupi. A jaki ma być w prokuraturze? Jakby był zdolny, to byłby radcą prawnym lub notariuszem. Jak byłby mądry, to by nie awansował – bo nie przedarł by się przez sita odsiewającego każdego z więcej niż jedną szara komórką. I uczciwie trzeba powiedzieć, to drugie jest chyba ważniejsze niż to pierwsze. Bo mogą być ludzie, którym zależy na prawdzie i na zrobieniu czegoś konkretnego, których może pociągać prokuratura. Ale tacy ludzie nie mają tam szans.
Mam stosunkowe słabe osobiste doświadczenia z prokuraturą. Raz złożono na mnie doniesienie o popełnieniu przestępstwa – chodziło o podpis pod protokołem posiedzenia rady nadzorczej jednej z naszych spółek. Młody prokurator już po dwóch-trzech godzinach zrozumiał mniej więcej o co chodzi, ale był zrozpaczony – musiałby podjąć decyzję, czego w swoim dobrze pojętym interesie bardzo chciał uniknąć. Dlatego skupił się na tym, co było bezpieczne – tak długo obracał papier, aż znalazł formalny powód aby sprawę odrzucić. Jak dobrze pamiętam, podpis na zgłoszeniu był niewyraźny, albo coś podobnego.
Kiedyś napadnięto na mój dom i obudziłem się o drugiej nad ranem z facetem w kominiarce nachylającym się nad moim nocnym stolikiem. Poderwałem się i rzuciłem na gościa. Sytuacja była dość komiczna, bo spałem nago. Napastnik bardziej się chyba przestraszył mojej nagości niż rzeczywistego zagrożenia, bo zwiał. Przedtem jednak zdążył wynieść z parteru różne rzeczy na kilkaset tysięcy. Prokuratura już po dwóch tygodniach umorzyła śledztwo, po wyczerpaniu wszystkich możliwych kroków. Wnerwiło mnie to mocno, bo po pierwsze nie wyeliminowano moich znaków papilarnych - co oznacza, że w przyszłości w podobnych sytuacjach moje ślady byłyby traktowane jako ślady podejrzanego do porównania. Nie mówiąc już o tym, że w tym przypadku nikt tych śladów nie porównywał. Ale ważniejsze było uzasadnienie, że trudno mówić o napadzie, skoro napastnicy (było ich dwóch) weszło do domu przez nieopatrznie zostawione przeze mnie uchylone okno na pierwszej kondygnacji. Faceci sforsowali ogrodzenie, podeszli pod dom, postawili drabinę, wypchali okno i weszli do środka w kominiarkach – ale według prokuratury było do tego zmotywowani faktem, że okno było uchylone. Jak rozumiem, zgodnie z myśleniem prokuratora faceci chcieli się zaopiekować porzuconym mieniem. No, bo skoro okno było uchylone…
W Rzepie znowu jakiś idiotyczny rysunek Krauzego. Odczuwam jakąś patologiczną przyjemność w wyczekiwaniu, co głupiego i zupełnie bez dowcipu tym razem namaluje. I duży tekst o pracownikach kancelarii prezydenta szukających pracy. Byłem kilka razy w takiej sytuacji (kiedy zmieniał mi się premier) i dlatego patrzę na to bez emocji, ze śladami sympatii. Bo to w końcu dla nich zwykła, ludzka tragedia. Ale jak czytam, że Waszczykowski chce zakończyć urlop bezpłatny i wrócić do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, to mi się scyzoryk otwiera. Jeśli ktoś nie pamięta, facet był w zespole negocjującym sprawę tarczy rakietowej z USA. W trakcie trwania negocjacji zaczął wypowiadać się publicznie, jakie jest stanowisko negocjacyjne polskiej strony i krytykował polski rząd za chęć wynegocjowania dodatkowych przywilejów! Rzeczywiście, genialny dyplomata i lojalny urzędnik państwowy! Żeby była jasność – nie powiedział tego składając dymisję, tylko oczekując że dalej będzie dopuszczony do tajemnic i wypełniać (sic!) wolę tego rządu, który krytykował publicznie! Dopiero jak go wyrzucono, odnalazł się – a jakże – w kancelarii Prezydenta. A teraz chce tam wrócić – bo nagle przypomniał sobie, że nie ma żadnego zawodu który może wykonywać poza administracją państwową. A ponadto w służbie zagranicznej jest tak przyjemnie…
Swoją drogą, jak trzeba się nie szanować, aby po tym wszystkim zapukać do drzwi MSZ!
I na koniec tekst o książce Zaremby nt. Lecha Kaczyńskiego. Że całkowicie obiektywna – ha! Nie będę się pastwił. Ale rozbawił mnie główny, wytłuszczony w lidzie komentarz – bez tej książki nie będzie można analizować najnowszej historii Polski. Chciałbym dożyć czasów, kiedy analiza najnowszej historii Polski będzie się odbywała bez egzegezy Lecha Kaczyńskiego – a skupi się na Wałęsie, Mazowieckim i Balcerowiczu, Janie Pawle II i Tusku… A Kaczory i Macierewicze pojawią się w zbiorach anegdot politycznych jedynie, bo rzeczywiście na to w pełni zasługują…