Delektujcie się każdą chwilą
W piątek po całym dniu biegania chciałem zobaczyć wieczorem migawki z zaprzysiężenia. Jedyny program, który wieczorem nie nadaje filmów to TVN 24. O 23-tej jest podsumowanie dnia, a wiec na pewno pokażą to w końcu najważniejsze, przynajmniej w piątek 6 sierpnia, wydarzenie… Zaczynają od widoku statycznej kamery ustawionej na trasie Toruńskiej. Widać autobus stojący po podłogę w wodzie i pustą drogę za dużą kałużą. Zaczynają się komentarze, pełne emocji i przerażenia: czy ewakuowano pasażerów? Fakt, konieczność wyjścia w sierpniowy, ciepły wieczór z auta po kolana w wodzie to wydarzenie traumatyczne. Co będzie dalej? Kolejno wypowiadają się strażacy, metereolodzy, pracownicy kanalizacji. Jak długo będzie tam stała kałuża? Nie wiem, o jakiej kałuży pan mówi, jest dużo teraz kałuż w Warszawie… Ta na trasie Toruńskiej. A głęboko tam jest? Jakieś pół koła autobusu. Aha, to potrwa z kilka godzin aż woda wyparuje. Czy będzie dzisiaj padać? Może będzie, ale na pewno już nie tak gwałtownie.
Nagle ekscytacja – pierwszy TIR przejeżdża przez kałuże. Za nim następny. Gapimy się z Z. na wolno sunącą kawalkadę ciężarówek i boimy się na chwilę odejść od telewizora, bo przecież nie mogą tego pokazywać przez godzinę. Zaraz będzie o zaprzysiężeniu prezydenta… Mogą jednak, otóż mogą. Po 60 minutach podsumowanie dnia się kończy i wracamy do powtórek rozmów przeprowadzonych w ciągu dnia. Pierwsza telewizja informacyjna pokazuje przez godzinę kałuże na trasie Toruńskiej. Aby zobaczyć migawki z zaprzysiężenia muszę przełączyć się na… Al. Jazeera i Rosja24.
W ten weekend najbardziej ekscytuje mnie polemika Kaczyńskiego z Lisickim. Gwałtowny atak na redaktora naczelnego Rzeczpospolitej, bo najbardziej boli krytyka z własnych szeregów. Także słuszna krytyka jest najbardziej boląca. Stąd mocne epitety. Migalski zachowuje się „niegodnie”, Lisicki prowadzi się niemoralnie… ciekawe, co dokładnie robi Lisicki, że zgorszyło to prezesa PIS? Dzisiaj Lisicki na całą stronę odpowiada. Mimo deklaracji na wstępie, przypomina to jednak okładanie się cepami w błocie po wiejskiej zabawie… ku uciesze tłumu. No cóż, szczerze – mam z tego uciechę!
Jeśli się kogoś krytykuje, paradoksalnie najgorszą rzeczą może być jeśli krytykowany udowodni swoim postępowaniem, że krytyka była niesłuszna. Mówimy, że Kaczor zachował się w kampanii nieszczerze i obłudnie, że naprawdę nic się nie zmienił i że ciągle jest to ten sam zawistny, spocony facet w pogoni za władzą. A tu po wyborach okazuje się, że jednak może nie, że jest to odpowiedzialna opozycja konstruktywnie krytykująca złe posunięcia rządu. Przykro przyznać się do błędu.
Ale nie. Zaskakując nawet swoich przyjaciół, Kaczor natychmiast zrzuca maskę. „Ten pan” Komorowski wygrał przez nieporozumienie. Rządy platformy to zaprzeczenie suwerenności, demokracji i sprawiedliwości. Dla przeciwników politycznych Kaczyńskiego nie ma miejsca w polskiej polityce… Jak muszą się czuć ludzie w tej partii, którą ich wódz wiedzie na zatracenie?
Nie ustają komentarze na temat zmiany prezesa BRE banku. Jako zagorzały liberał jestem zdania, że właściciel ma prawo dokonać zmiany prezesa. Ale nie mogę tego zostawić bez komentarza. Czy rada nadzorcza banku jest właścicielem? Nie, to wynajęci przez akcjonariuszy urzędnicy, którym się wydaje że są właścicielami – ale którzy nie działają na własne ryzyko i za własne pieniądze. Taki pseudo-właściciel ma psi obowiązek poinformować właścicieli (a więc akcjonariuszy) a także tych ludzi, którzy im powierzyli pieniądze – z jakiego powodu dokonuje się takiej operacji. Operacji która kosztuje pieniądze (wypowiedzenie i odszkodowanie) oraz wprowadza zawsze do banku zamieszanie. Z pewnością jest dobry powód – ale trzeba powiedzieć jaki.
Do Warszawy wraca Cezary Stypułkowski… pamiętam, jak zjawił się w moim gabinecie po radę w sprawie wyboru drogi życiowej. Dostał jednocześnie dwie propozycje – zatrudnienie w Citibanku oraz kierowanie Bankiem Handlowym. To na początku lat dziewięćdziesiątych był trudny wybór. Citi zapewniało dobrą pensję i inwestycję w wykształcenie (powiedzmy sobie szczerze – na początku lat 90-tych nie było w Polsce nikogo, kto miał kwalifikacje na prezesa banku). Ale Czarek zadał sobie pytanie – kiedy w Citi (i czy w ogóle) dadzą mu szansę na kierowanie dużym bankiem z ponad 100-letnią tradycją? Na to pytanie była tylko jednak odpowiedź – i Czarek został w Polsce.
Ja niedługo potem stanąłem przed podobnym dylematem. Przyjąłem propozycję pracy w Coca-Coli, która dla mojego szefa wydawała się za mało ambitna. W pewnym momencie zjawił się u mnie szef Citibanku właśnie, który rozpoczynał swoją działalność w Polsce. Rozmowa się nie kleiła, aż okazało się, że mój gość dostał wyraźną sugestię ze strony premiera, aby zachęcił mnie do zmiany branży ze słodzonej wody na finanse. Moim celem wtedy było wybranie takiej drogi życiowej, aby na poszczególnych etapach nie zależeć od polityki i zmian ekip rządzących. Nie dałem się przekonać i nie szukałem pracy w instytucjach w jakikolwiek związanych z polityką. To była jedna z lepszych decyzji w moim życiu.
Komorowski wprowadził się do Belwederu, bo nie zdążono z remontem pałacu Namiestnikowskiego. Nie można było przeprowadzić remontu, bo córka pp. Kaczyńskich korzystała z tego pałacu aż do drugiej tury wyborów. Czytam w jakimś tabloidzie jej pełne oburzenia słowa, że nikt jej wyraźnie nie powiedział że się ma wyprowadzić. To oczywiste, że córka prezydenta po jego śmierci korzysta z pałacu, z jego obsługą i administracją, aż ktoś się odważy i delikatnie zwróci jej uwagę, że to nie ona była (jest?) prezydentem. Bo na tej funkcji to, co państwowe i służbowe tak bardzo miesza się z tym, co prywatne.
Pamiętam jak Premier Mazowiecki złożył dymisję i czekał, aż powołany będzie nowy premier. Trwało to kilka miesięcy. Bielecki dostał już nominację i tworzył rząd oraz pisał expose siedząc gościnnie w malutkim pokoiku Jurka Koźmińskiego. Przyszedł w końcu dzień, kiedy stworzył rząd i miał o 11 pojawić się w Urzędzie Rady Ministrów… O 10 rano siedział tam jeszcze przy nie uprzątniętym biurku Tadeusz Mazowiecki. Na moją nieśmiałą uwagę, że za godzinę pojawi się Bielecki i że warto do tego czasu uprzątnąć biurko – spojrzał na mnie z uśmiechem i politowaniem: „gdzie jemu tak się strasznie śpieszy?”.
Fakt, nie ma się do czego śpieszyć… to wszystko tak szybko przemija, delektujcie się każdą chwilą!