Odszczepieńcy z Rzepy
Droga do pracy już drugi dzień zamiast dwóch godzin – tylko 30 minut. Pan za przeproszeniem Galas musiał wyjechać na urlop, bo sekwencja świateł na skrzyżowaniu Jerozolimskich i Łopuszańskiej, ku zdziwieniu wszystkich, logiczna. Galasku kochany! Odpoczywaj jak najdłużej!
Krótka droga do pracy pozwala na przeczytanie tylko jednej gazety. W tym tygodniu koniecznie trzeba przyjrzeć się Rzepie. To, obok gazet niszowych których – przyznaję ze wstydem – nigdy nie miałem w ręku dotychczas najwierniejszy sojusznik PIS-u. Ale jej redaktor naczelny pozwolił sobie na krytykę Jarosława. Dostał po głowie. Dotychczas taka bura natychmiast korygowała odszczepieńca. Ale teraz dzieje się coś ciekawego!
Rysunek Krauzego na drugiej stronie, głupi jak zawsze ale tym razem bez ostrza politycznego. A przynajmniej mój prosty umysł takiej politycznej interpretacji nie zauważa. Pod tym rysunkiem felietonik Zalewskiego. Teza, że współcześni politycy skupiają się na dniu dzisiejszym, i w przeciwieństwie do takiego na przykład Churchilla – nie myślą o przyszłości i nie pamiętają o przeszłości. To akurat prawda. Wielokrotnie wracałem do tej tezy. Churchill wypowiadał się wtedy, kiedy miał coś do powiedzenia i kiedy chciał coś powiedzieć. Nie musiał codziennie komentować najgłupszych sytuacji. Co pan sądzi o globalnym ociepleniu? Czy podoba się panu napis na tablicy przed pałacem? Co trzeba zrobić, aby naprawić polską piłkę? Czy należy finansować in vitro? Jaki powinien być podatek CIT w roku 2015? Kto powinien reprezentować Polskę na festiwalu Eurowizji? Jaki pana zdaniem wpływ na nośność samolotu ma położenie warstwy farby na płacie czołowej lewego skrzydła?
Co, nie wie pan?! Nie ma pan zdania!? I taki facet nami rządzi?
W takich warunkach trudno o zbudowanie autorytetu. I w sposób naturalny skłania to do skupienia na tym samym, na czym skupiamy się my, wyborcy. W powodzi informacji istotnych i mniej istotnych – nasza uwaga jest tak mało skoncentrowana, tak słabo sami rozróżniamy co ważne, a co nie, tak mało pamiętamy – że ta strategia z punktu widzenia pragmatyzmu politycznego ma niestety sens.
Swoją tezę Mazurek uzasadnia trzema przykładami. I tu niespodzianka. Raz przykłada (ale delikatnie, delikatnie!) Tuskowi, dwa razy Kaczyńskiemu. Rzepa odwija się panu Prezesowi!
Tusk – wg Mazurka – mówi wyborcom, że dla niego ważniejsze od tego, jak będą żyli nasi wnukowie jest to, jak będziemy my sami żyli za rok. Zarzut taki miękki trochę, bo powiedzmy sobie szczerze – czy my sami tak nie podchodzimy do życia? Ale szczerze proszę!
Kaczyńskiemu zarzuca, że zapomina co sam mówił. Że ZChN to najszybsza droga do dechrystianizacji Polski. Że kiedy pozbywał się Marka Jurka, że zaczniemy grzebać przy aborcji, to się odwiną i na dodatek prawo adopcji dla gejów przegłosują.
Kolejny haliograf Kaczyńskiego, Rafał Ziemkiewicz w swoim dużym tekście idzie jeszcze dalej… ni mniej ni więcej sugeruje, że Kaczyński zwariował. Kogoś, kogo trzy razy w życiu ratował cud (upadek komunizmu, powrót z niebytu po mianowaniu Lecha ministrem sprawiedliwości, katastrofa samolotu) trudno przekonać, że cudów nie ma… I złośliwości na poziomie Wybiórczej, np. że skargi na ataki ze strony Platformy przypominają skargę profesjonalnego boksera, że przeciwnik przyłożył mu w twarz.
Dla równowagi – tekst Krzysztofa Czabańskiego. Jeden z ostatnich wiernych, ale wybór też wiele mówi o Rzepie. Pan Krzysztof, człowiek wielkiej uczciwości osobistej, nie jest bowiem mistrzem myśli…
A może się mylę, może Czabański udaje tylko ostatniego wiernego i naiwnego pretoriana, a tak naprawdę krytykuje swojego mistrza? Bo jak rozumieć takie jego cytaty?
Według Czabańskiego, Igor Janke w zdaniu: „Mamy polityczną wojnę o to, kto kogo bardziej upokorzy, a nie o to, kto zrealizuje swoją wizję państwa” atakuje Platformę (bo Kaczyński mówi stale o wizji państwa, a Platforma rzuca inwektywami).
Wg pana Krzysztofa Kaczyński chce poprawiać państwo poprzez działania w komisji hazardowej i naciskając w sprawie katastrofy smoleńskiej, bo tylko w ten sposób nie zdegradujemy się do poziomu afrykańskiego ksiąstewka…
Ciekawie będzie wyglądała nasza scena polityczna, kiedy od Kaczyńskiego odwróci się Rzepa, Ziemkiewicz i Zaremba; Kluzikowa i Hofman – a zostaną z nim Czabański, posłanka Kempa i poseł Kuchciński. A Ziobro zabawi się w Brutusa.
W International Herald Tribune ciekawy tekst o rosnącej grupie nowych konsumentów: muzułmanów. Światowe korporacje zauważyły już gejów, teraz zaczynają przygotowywać produkty dla islamu. Unilever promuje szampon dla kobiet chodzących w kwefach i burkach. Włosy mają wtedy tendencję do przetłuszczania się.
Jeszcze kilka lat temu za niepoprawne politycznie uchodziło sugerowanie nawet, że ludzie się od siebie różnią i że mają różne potrzeby. Wtedy dominował koncept Coca-Coli – ten sam produkt dla różnych ludzi. W domyśle – ludzie powinni dopasować się do produktu, a nie produkt do ludzi. Po cichu jednak produkt ten zmieniano. Coca-Cola nie jest taka sama na całym świecie. Największa różnica – to poziom koncentracji koncentratu. Nota bene największy w Niemczech, daleko mniejszy w Polsce. Nie jest to nota bene uzasadnione innym smakiem Polaków i Niemców, ale ceną koncentratu.
O tym, że w każdym kraju istnieje inny smak przekonali się też producenci czekolady. Próby wchodzenia do Polski przez czekolady szwajcarskie czy belgijskie okazały się niepowodzeniem.
W ramach mojej pracy w N. odpowiadałem kiedyś za globalny rynek leków OTC. Nasza operacja w RPA miała kilka przejętych lokalnych marek nastawionych na czarnych mieszkańców tego kraju. Herbatka ”Czarny Las” sprzyjała łagodnemu wypróżnianiu. Murzyni wierzą, że objawem zdrowia jest codzienne rano solidne opróżnienie. Bez tej herbatki było trudno o taką regularność.
Leki dermatologiczne są przygotowane dla białych ludzi. W największym skrócie – biali mają problemy ze skórą w procesie dojrzewania. Czarni – jako osoby dorosłe. Jest oczywiste, że powód tych problemów jest inny i kuracja musi być oparta na innym składniku.
Przedstawiłem kiedyś na zarządzie projekt przygotowania produktów dla czarnych mieszkańców USA. Wniosek odrzucono z pogardą – ludzie są jedni, nie możemy wychodzić z tak rasistowskimi pomysłami. Moje nieśmiałe uwagi, że rasistowskie jest przekonanie, że co dobre dla białego człowieka jest dobre dla czarnych – tylko pogorszyły sytuację.
Pocieszam się, że równie krytycznie odniesiono się kiedyś do pomysłu wprowadzenia na rynek produktu identycznego do viagry (ale przed viagrą) – bo to niepoważne pomagać ludziom w erekcji. Jak patrzyłem w oczy moim kolegom przy stole, oni po prostu wstydzili się przyznać że mają z tym problem. W szwajcarskiej globalnej korporacji (przynajmniej wtedy) posiadanie jaj było podejrzane… dzisiaj ma odwagę wypowiedzieć się w sprawie produktu, jutro (nie daj Boże!) wypowie się na temat Prezesa!
Wypowiadanie się na temat prezesa w N. było obciążone takim samym ryzykiem, jak krytykowanie „naszego” Pana Prezesa.
To wbrew pozorom pesymistyczna konstatacja. N., która za moich czasów była największą firmą farmaceutyczną świata – dziś oscyluje gdzieś koło dziesiątki. Ale jest, trwa, a prezes ciągle masuje swoje ego. PIS, kiedyś samodzielnie rządzące, ciągle ma notowania na poziomie sytuującym go na solidnym drugim miejscu. Czeka nas jeszcze wiele lat wysłuchiwania starczych narzekań i gderań…