To nie Wasza zasługa
Tyle się dzieje, a ja nie mam ani czasu ani siły na komentarze. Z. pojechała dzisiaj rano do Trójki z kompletną pustką w głowie – jak komentować to, co wydarzyło się w Łodzi? Tym bardziej, że tak niewiele wiadomo.
Szaleńcy znajdują się zawsze. A uderzają na oślep, najlepiej na znane osoby. W tym przypadku, na razie nieśmiało, pojawia się trop Radia Maryja. Katolicki głos w twoim domu – niesie taki przekaz miłości, że może doprowadzić do mordu. A że akurat padło na PIS?
Pamiętam jak w 1989 roku premier Mazowiecki wprowadzał (tzn. przedstawiał urzędnikom) jednego z nowych ministrów. Jak wysiadał z samochodu rzuciła się na niego jakaś starsza kobieta. Została zatrzymana, ale zdążyła premiera opluć. Krzyczała przy tym strasznie, że nienawidzi tego Kiszczaka… Premier, znana twarz z telewizji – co za różnica kto jest kim?
Swego czasu przedstawiano księciu Radziwiłłowi lokalnego kupca:
„To pan Apfelbaum”.
„Miło pana poznać, panie Kohlbaum”.
„Przepraszam, ale nie Kohlbaum, tylko Apfelbaum”.
„Kohlbaum, Apflebaum – co to za różnica?”
„Jaśnie pan książę ma absolutną rację” – przytaknął kupiec – „Radziwiłł, Zdradziwiłł – to też w sumie to samo”.
Napisałem wczoraj, że kto sieje wiatr, tez zbiera burzę… zebrało się wcześniej, niż myślałem. Akurat tutaj wina jest ewidentnie po jednej stronie, po pełnych nienawiści wypowiedziach Kaczyńskiego, po podburzeniach ze strony kleru… Ale czy Platforma jest całkowicie bez winy? Nawet ja już nie mogę słuchać Niesiołowskiego. A niegdysiejsze wypowiedzi Wajdy (o wojnie domowej) czy Sikorskiego (tej o zarzynaniu watah) – są po prostu prymitywne i niesmaczne.
Oxfordczyk Sikorski zatrudnił właśnie 23-letnią absolwentkę angielskiego uniwersytetu. Pewno nie zdawał sobie sprawy, że jest to córka innego brytyjskiego dżentelmena – ministra Rostowskiego. Ot, takie wyższe standardy kultury politycznej wprowadzane do naszego dzikiego kraju.
Była taka anegdota o Lechu Wałęsie, że kiedy jechał karetą z królową angielską, nagle jeden z wierzchowców puścił głośnego bąka. Królowa zaczerwieniła się i powiedziała wobec swojego dostojnego gościa z Polski: „pardon!”.
Na to Wałęsa: „Nie ma sprawy, a swoja drogą ja myślałem że to koń…”
Swoją drogą jak niesamowicie układa się życie Jarosława K. Kiedy wydaje się, że jest już na dnie – los przynosi mu na tacy kolejną szansę. Historia jest oczywiście jak tragedia grecka, bo ta szansa okupiona jest krwią – brata lub niewinnej osoby. I po raz kolejny szansa nie zostanie wykorzystana. Gdyby zamilkł, to mogłoby mu towarzyszyć współczucie i sympatia. Ale on, jak kiedyś powiedział prezydent Francji o Polakach – nie wykorzystał okazji, aby siedzieć cicho.
Wszystko, co powiemy złego o PIS – to nawoływanie do mordu. Dotychczas krytyka prezydentury Lecha Kaczyńskiego powinna nas wyalienować z polityki. Teraz idziemy krok dalej – to już podpada pod paragraf. Co ten zapiekły kurdupel jeszcze będzie w stanie wymyślić?
Zastanawiałem się tutaj kiedyś, jaka jest metoda na chama. Uważałem otóż zawsze – na podstawie swoich doświadczeń – że z chamem się nie rozmawia. Że jeżeli nie można go wywalić za drzwi, to trzeba samemu wyjść i trzasnąć drzwiami.
Ale teraz patrzę na to, co się dzieje w Polsce i zaczynam mieć wątpliwości. Przecież nie trzasnę drzwiami i nie wyjadę z Polski zostawiając ją Kaczyńskim. Ale jeszcze trochę, a sam zacznę być chamem (swoją drogą – może już jestem?) i broniąc się przed chamstwem, sięgnę po chamstwo jako jedyną broń na nich…
Trzeba protestować przeciwko chamstwu, ale samemu w nie nie wpadać… Czy to się uda?
Pojawił się dowcip: gdyby w samolocie do Smoleńska zginęli obaj bracia Kaczyńscy, to kto by leżał na Wawelu? Prawidłowa odpowiedź: pilot.
Czy taki dowcip to już chamstwo, czy jeszcze nie?
Polska jest przecięta na pół. Widać to na każdym kroku. W statystykach dotyczących zarobków i infrastruktury. W wynikach wyborów prezydenckich. We wskaźnikach wykształcenia, aktywności zawodowej, emigracji.
Na pół przecięte jest też środowisko dziennikarskie. Politycy z różnych partii, no może poza kilkoma wybitnymi oszołomami (Kaczyński nie odzywa się teraz do Tuska) potrafią nawrzucać sobie na trybunie, a potem pogadać o dupie Maryni w kuluarach ze swoimi politycznymi przeciwnikami. Wielu dziennikarzy jest jak Kaczyński z Tuskiem - totalna alienacja, zero kontaktów. A politycy, już nie tylko PIS, zaczynają traktować ich twórczość przez pryzmat osobistych emocji. Dzisiaj „Wybiórcza” przynosi tekst byłego rzecznika prasowego policji – o zamówieniach polityków na inwigilację dziennikarzy. Nieważne kiedy się zaczęło, ważne – że się nie skończyło!
Niby nie jest jeszcze tak źle, jak na przykład w Rosji, gdzie właśnie zamyka się wydanie lokalnej wersji Newsweeka. Ale – ten (ten, tzn. polski) rząd chce przejąć kontrolę na anty-rządową Rzeczpospolitą. Ten rząd pozwala (podobno Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji nie można było rozwiązać bo protestował prezydent – co, Komorowski też jest przeciw?) na rozdzielanie łupów w mediach elektronicznych.
Istnienie krajowej rady jest kolejnym dowodem na niechęć Platformy do realizacji swoich własnych obietnic wyborczych! Ten skompromitowany model ma być powtórzony wobec państwowej gospodarki. Mianowany przez premiera, oczywiście „całkowicie apolityczny” organ będzie opiniował kandydatów do władz państwowych firm.
Jak to działa w mediach – widzimy. Jak to zadziała w gospodarce? Jeszcze gorzej zadziała!
Tu nawet nie chodzi o to, że tylko 15% firm pod państwowym zarządem nie przynosi strat. A wśród tych 15% mamy też monopolistów, to jak mogą przynosić straty? Tu gorsze jest traktowanie tych firm, jak łupy wojenne.
To jest obszar całkowicie nie zbadany. Ale możemy przez analogie oszacować wielkość zjawiska. Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, jak wygląda nabór do pracy w 45 gminach i starostwach w 8 województwach. Okazuje się, że ponad 70% naboru odbywa się wbrew wszelkim zasadom, poza jedną zasadą – dla swoich. Powszechne praktyki? Takie ustalanie zasad konkursu, aby spełniała je jedna osoba (NIK wyłapywał tylko takie sytuacje, kiedy oczekiwania były sformułowane już w sposób hucpiarsko widoczny), powierzanie obowiązków bez konkursu lub zatrudnianie na podstawie umów cywilno-prawnych.
W firmach państwowych jest jeszcze gorzej! I jak tu się dziwić emocjom ludzi, którzy usiłują się odnaleźć na rynku pracy?
Aby poprawić sytuację, premier ma powołać 10 osobowy zespół złożony z apolitycznych fachowców. Ciekawe, jaki będzie skład tego komitetu! Czy kompromitacja będzie widoczna od razu, czy część opinii publicznej będzie dopiero musiała się do tej kompromitacji przekonać?
Wpływ na skład będzie na pewno miał JKB. Jakbym się zachował, gdyby przypadkiem zaproponował mi udział w tym gronie? Czy starczyłoby mi asertywności, aby odmówić pracy w charakterze listka figowego? Na szczęście nie stanę przed takim wyborem, ponieważ mam jakieś dziwne, wewnętrzne przekonanie że skład tego apolitycznego grona od samego początku będzie zbudowany z polityków i dla polityków…
I gdzieś na końcu wszystkich gazet, po łódzkim mordzie, po rozliczeniach z kościołem, po przypomnieniu czym naprawdę jest „liberalny” rząd Platformy – pojawia się informacja, że w trzecim kwartale zdecydowanie poprawia się kondycja polskich przedsiębiorstw.
Koleżanki i Koledzy z Platformy! Uwierzcie mi, to nie jest Wasza zasługa!