Niech żyją fachowcy!
Nasz korespondent z Waszyngtonu donosi, że jest wreszcie szansa na zniesienie dla Polaków wiz do USA. Kilka dni temu prosiłem w tym miejscu, aby mnie nie denerwować tym tematem… Co mnie tym razem denerwuje? Otóż amerykańscy urzędnicy konsularni odmówili w tym roku wiz tylko 9.8% starającym się Polakom. Czyli była decyzja, że ma być mniej niż 10%, to jest mniej! Hurra! Ale zaraz, zaraz… jak już mamy mniej niż 10%, to okazuje się, że to nie wystarczy. USA nie wie, ile osób wyjeżdża z ich kraju i czy przypadkiem nie przedłużają swojego pobytu. Jest wojna z terroryzmem, Amerykanie podsłuchują cały świat rozmawiający telefonami, czatujący w Internecie, nawet jak na pustyni spotkają się dwaj Beduini – gdzieś w powietrzu krąży dron z mikrofonem kierunkowym. Ale biedacy nie są w stanie sprawdzić, kto przekracza ich granicę… A więc nie obowiązuje już granica 10% odmów, teraz jest 3%. Gdyby nasi politycy mieli jaja, to przywróciliby – po 20 latach czekania – wizy dla Amerykanów. Ale czy oni mają jaja? Może zresztą dlatego jedynym tematem, w jakim mają odwagę nie iść na pasku Kościoła, jest zapłodnienie in vitro… Benjamin Disraeli został kiedyś zaatakowany za stwierdzenie w parlamencie, że połowa rządu to dupki. Szybko za to przeprosił. Teraz modne jest przepraszanie za wszystko, więc ja też chętnie przeproszę i posłużę się tekstem Disraelego: „przepraszam i wycofuję się ze stwierdzenia, że połowa rządu to dupki. Wręcz przeciwnie – połowa rządu to nie są dupki!”. Ale jak my sobie możemy poradzić ze Stanami, skoro w maleńkiej Litwie robią sobie z nas jaja? Te wszystkie upokorzenia dla Polaków, te jawne złośliwości wobec polskich inwestycji… Polska mniejszość na Litwie postrzegana jest jako element pro-sowiecki. Prezydent Litwy udzielająca – jako jedyny polityk Unii – poparcia Łukaszence przed parodią wyborów, jest oczywiście patriotką i nowoczesnym politykiem. Ze Stanami nie można ostro, bo są duzi i silni. Z Litwą nie można ostro, bo jest mała i może się nas słusznie bać. To kiedy można? Zawsze można, tylko trzeba mieć…. Nie można poruszyć żadnego tematu, aby natychmiast życie nie dopisywało jakiejś puenty. Amerykanie nie zwolnią nas z wiz po przekroczeniu 10%, co podobno miało być automatem. Piszę, że – paradoksalnie w przeciwieństwie do milicji – trudno liczyć na życzliwość policjanta. Wczoraj dowiaduję się z radia, że – na co są dowody przynajmniej w Warszawie – policjantom zabrania się stosowania kodeksowo dopuszczalnych upomnień. W zamian mają lepić mandaty nawet za najmniejsze przewinienia. Podawane są przykłady – jak już złapano kogoś na przekroczeniu czasu parkowania o minutę, lub prędkość o kilometr – należy się mandat. To nic, że wszyscy przekraczają ile się da i są bezkarni – trzeb wyrabiać statystyki. Ratownik przez megafon do użytkownika basenu: „Pan w czerwonych majtkach! Proszę nie sikać do basenu?” Delikwent odkrzykuje: „Dlaczego? Przecież wszyscy to robią?” „Tak, ale tylko pan robi to z trampoliny!”. W Tok FM wypowiada się jakiś prawnik w Uniwersytetu Warszawskiego. Słucham go z rosnącym zniecierpliwieniem. Facet najwyraźniej nie zna kodeksu drogowego. Narzeka, że kierowca dostaje mandat bo niespodziewanie pojawią się jakieś zabudowania na prostej drodze (to relikt z filmów Barei – teraz teren zabudowany oznaczony jest znakiem i wcale nie potrzeba żadnych zabudowań); marudzi że przekroczenie o 20 km na autostradzie jest karane dwa razy drożej, niż o 10 km w terenie zabudowanym (nieprawda!); skarży się, że musiał zapłacić za znaczne przekroczenie, gdy śpieszył się na rozprawę do sądu (a co to ma do rzeczy?). Facet jest głupi, ale problem rzeczywiście istnieje. Aby uniknąć łapówek – powszechnych przecież – żąda się od policji wystawiania mandatów zgodnych z taryfikatorem. Przypadkowość takich sytuacji i brak zdroworozsądkowych ocen sprawia jednak, że ludzie mają poczucie bycia zwierzyną łowną. Jak się ma pecha, to akurat trafimy na sezon łowiecki (akcję na drodze), a jeśli mamy ładne poroże (dobre auto z warszawską rejestracją) to stajemy się atrakcyjnym celem. A potem widzimy tysiące ludzi stale przekraczających prędkość, jadących pasem dla autobusów, wyprzedzających na pasach, przejeżdżających na czerwonym – ale akurat nie ma sezonu…. Jest taka bardzo rasistowska anegdota. Cygan grzebie w śmietniku, zza rogu wysuwa się myśliwy i celuje do niego. Nagle pojawia się policjant i groźnie pyta: „Co pan najlepszego wyrabia?!” „Poluję na Cygana, oto proszę licencja”. Zdumiony policjant czyta licencję Polskiego Związku Łowieckiego na odstrzał Cygana.. Myśliwy z triumfem podnosi broń do oka, gdy policjant mu przerywa: „Zaraz, zaraz… jednak nie może pan strzelać. Tu wyraźnie jest napisane, że odstrzał nie może być dokonany w okolicach paśnika!”. Za taką anegdotę na pewno straciłbym pracę w amerykańskiej telewizji. Tam wyrzucono właśnie dziennikarza za sugestię, że zamachu 11 września dokonali muzułmanie. Sprzeciwianie się budowie w tym miejscu meczetu jest też dowodem na nasze moralne zniszczenie. Pytanie za dwa punkty – jaki jest najbardziej tolerancyjny kraj islamu? Chyba jednak Turcja, kiedyś siedziba drugiego Rzymu, kraj aspirujący do Unii Europejskiej. Właśnie odwiedza ten kraj prezydent Niemiec. Powód wizyty? Nawołanie do respektowania praw mniejszości chrześcijańskiej. Władze uniemożliwiają budowę kościołów, niedawno zamordowano katolickiego biskupa Anatolii, innego księdza, trzech pastorów protestanckich, księdza ormiańskiego. My będziemy poprawni politycznie, a oni mają nas w dupie. Zauważcie proszę – określenie że ktoś ma nas w dupie jest jak najbardziej poprawne politycznie. Po pierwsze – ktoś ma nas, a nie my go. Po drugie – jest to obojętne płciowo bo tę część ciała mają mężczyźni i kobiety. Po trzecie wreszcie – mają ją wszyscy bez względu na rasę, wyznanie i orientację seksualną. Dzisiaj najbezpieczniej jest używać wulgaryzmów. Próba wyrażania opinii może się dla nas skończyć źle. Kiedyś nie można było kląć w obecności kobiet. Dzisiaj nie można powiedzieć, że czegoś przy kobietach nie można… Można być głupim, ale nie wolno zgrzeszyć wobec politycznej poprawności. Można nas z pozycji tej poprawności i wynikającej stąd wyższości moralnej pouczać nas: jak żyć, jak pracować, jak kształtować nasze państwo. Lec napisał kiedyś, że zawsze znajdzie się jakiś Eskimos który będzie pouczał Murzynów jak radzić sobie z upałem. Kaczyński uczy nas, jak powinien wyglądać język polityki. Kościół uczy nas, jak powinno wyglądać nasze życie seksualne. Tusk uczy nas, jak powinno wyglądać reformowanie i zarządzanie państwem. Sami fachowcy! Cóż pozostaje nam, amatorom? Chyba tylko świadomość, że Noe który zbudował arkę był amatorem, ale Titanic został zbudowany przez fachowców…