Stadion
Już zastanawiałem się nad losem mojego ulubieńca z Rzeczypospolitej, red. Feusette – ale nie, nie odszedł. Po krótkim niebycie wraca w wielkim stylu, od razu dziesięć bajek na dzień dobry. Staram się przebrnąć, ale to nie na moją głowę… W bajce o królewnie Śnieżce (rozłamowej posłance dwojga nazwisk) miarą zaprzaństwa krasnoludów są ich czerwone czapeczki. Przez chwilę próbuję zrozumieć metaforę, ale nie – za głupi jestem na te intelektualne wyżyny.
Droga do pracy trwa dzisiaj krótko, nie mam czasu na zbyt długie dywagacje – stąd szukam mniej wyczerpujących wyzwań intelektualnych.
Prof. Opolski w Polska The Times w ciekawym wywiadzie twierdzi, że ekonomiści mówiący o zagrożeniach traktowani są przez premiera niemal jak „wykształciuchy” u Dorna.
Pamiętam swoje początki pracy w gabinecie premiera, lata świetlne temu. Urzędnik którego tytuł zawodowy brzmiał „doradca premiera” referował mi opinię do dokumentu jaki miał stanąć na posiedzeniu Rady Ministrów. Bolał mnie ząb, nie zapanowałem nad bólem – i zaraz usłyszałem jak całkowicie zmienia swoją rekomendację: „ma pan świętą rację, panie dyrektorze! Jak teraz o tym myślę, to widzę że to po prostu głupi pomysł”. Pomysł był mądry, tylko doradca… hm.. dyspozycyjny. Zanim natknął się na mnie, pracował tam trzydzieści lat i wszystkim pasował!
Nie można znać się na wszystkim. Ale oczekiwanie od doradców, aby mówili nam tylko rzeczy miłe i spodziewane jest wyrazem –nie będę oceniał mądrości takiej taktyki - jest wyrazem braku przezorności.
Ta sama gazeta krytykuje rozpasanie unijnej dyplomacji. Że 136 ambasadorów Unii pracuje za 220 tysiące euro rocznie. Wiarygodność tego tekstu jest podważona przez fotografię pełno-oceanicznego jachtu pod francuską banderą (tak na oko jakieś 200 milionów euro) z podpisem: „Pensje dyplomatów UE pozwalają im na wiele, niektórzy inwestują np. w eleganckie jachty”. Furda wszystko inne. Proszę mi powiedzieć, jak z taką pensją można sobie pozwolić na taką inwestycję?!
Unii chyba stać na taki wydatek. Problem w tym, aby Unia potrafiła mówić jednym głosem i aby stała się istotnym bytem w światowej polityce. A ile kosztuje nas nasza, polska dyplomacja? Czy to są dobrze wydane pieniądze?
Czy właściciel Polonii dobrze ulokował swoje pieniądze? Czytam „wywiad tygodnia” z Józefem Wojciechowskim. Pisze, jak zatrudnia trenerów (ktoś mu polecił, ale nie zdążył sprawdzić), skąd wie co się dzieje w drużynie (na wyjeździe na szczerą rozmowę zdobył się piłkarz Mierzejewski), co się dzieje jak ktoś ma słabszą formę (zniechęca go do wypełnienia kontraktu zmuszając w ramach „indywidualnego treningu” do biegania po schodach). Z wywiadu wychodzi człowiek, który kupił sobie drogą zabawkę i któremu sprawia frajdę, że może nią krzywdzić ludzi. Jak on doszedł do pieniędzy? Bycie deweloperem wymaga innych umiejętności – tam nie trzeba umieć zarządzać ludźmi, tworzyć strategie, budować zespoły wokół tych strategii. Tam trzeba umieć kupić działkę, załatwić zgody na budowę i dług w banku. Do tego wystarczy być osobą o kwalifikacjach lewego obrońcy, a nie właściciela klubu.
„Nie po to wydaję na Polonię takie pieniądze, aby się o niej nie mówiło”.
Tytuł wywiadu: „Treningi? Szok. Gra? Brak słów”. Czy o takie mówienie panu chodzi, panie prezesie?
Właściwy człowiek na właściwym miejscu.
Anglicy będą próbowali walczyć z korupcją w FIFA, która obraziła się na Albion i nie przyznała im organizacji mistrzostw świata. Próba zorganizowania reprezentacji odrzuconych chyba jest skazana na porażkę. Dlaczego problemu tej korupcji nie może załatwić prokurator?
Bo wszyscy uznaliśmy, że piłka jest ponad prawem. I nasza krajowa, i międzynarodowa. Jaka jest najwyższa forma bytu we wszechświecie? Federacja piłkarska. A materialna forma bytu? Stadion.