No kto?!
Wyborcza pisze o pogromie posłów w wyborach samorządowych. Cytują posła Sekułę, byłego szefa NIK i przewodniczącego komisji naciskowej, którego w Zabrzu promowała cała wierchuszka Platformy. Facet przy takim wsparciu uzyskał 13.5%, przegrywając z lokalną Ślązaczką Szulikową w pierwszej turze. Sekuła nie ma poczucia porażki, ani obciachu. Mówi, że mógłby przecież zostać wojewodą, a on mimo tego postanowił wystartować w wyborach. Łaskawca! Bardzo dziękujemy Panie Pośle. My wiemy, na ile pana stać.
Nauczycielka wbiega z płaczem do gabinetu dyrektora:
„Szefie, weszłam do klasy a tam uczeń woła do mnie, abym wypieprzała bo mnie walnie w kufę!”.
„Zaraz, zaraz, a który to uczeń?” – pyta zafrasowany dyrektor.
„Kowalski!”.
„Kowalski?” – jeszcze bardziej zafrasował się dyrektor szkoły – „obawiam się, Koleżanko, że on rzeczywiście może przywalić w kufę…”.
W Rzeczpospolitej i w radiu Tok FM Piotr Semka krytykuje Tuska za nieśmiałą próbę wsparcia (a w zasadzie – wycofania sprzeciwu) wobec kandydatury Karnowskiego w Sopocie. W swoim rewolucyjnym zapale Semka pyta, co takiego się stało że przed drugą turą Tusk powrócił z gdańskiego do sopockiego koła Platformy. Skoro pan redaktor nie zauważył – to nieśmiało zwracam uwagę, że coś się jednak wydarzyło. Otóż sąd odesłał do prokuratury wniesiony przez nią akt oskarżenia. A więc może jednak Karnowski jest niewinny?
A swoją drogą wzrusza wiara red. Semki, że poparcie premiera ma taką silną moc sprawczą. W Zabrzu ewidentnie nie miało.
Swoją drogą to miłe, że już po kilkunastu miesiącach mamy pierwszą decyzję sądu w sprawie Karnowskiego. Grobelny w Poznaniu nie ma takiego szczęścia. Jak słusznie piszą w tym samym numerze gazety państwo (małżeństwo pisze razem!) Elbanowscy - w naszym kraju sprawiedliwości prędzej można się doczekać na Sądzie Ostatecznym niż w sądzie rejonowym. A piszą w kontekście ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, jaka weszła w życie w tym roku.
To poważna sprawa, która ginie nam z pola widzenia przykryta rozłamem w Pisie, katastrofą smoleńską czy też breweriami Palikota. Elbanowscy piszą: „ wszyscy obywatele mają teraz wiedzieć, że nie wolno żałować kobiecie pieniędzy (bo to przemoc finansowa), dzieci muszą mieć czyste paznokcie i ubranie dobrane stosownie do pogody. Nigdy nie wolno karać klapsem. Matka nie może mieć depresji. Ojciec musi być zdrowy jak byk, łagodny jak baranek i dzielić czas równo między pracę (jeśli ją ma) i rodzinę. Okna mają być szczelnie, a kuchnia lśnić porządkiem”.
Co się stanie, jak tak nie będzie? W wyniku donosu sąsiadów i opinii opieki społecznej dzieci zostaną odebrane rodzicom i trafią pod opiekę państwa. Piszą autorzy: „a dorośli zostaną na swoim kartoflisku w strukturalnej biedzie. Kobiety się wysterylizuje, a ojców pośle na wszelki wypadek na przymusowy odwyk”.
To już sama w sobie straszna perspektywa, ale przecież jest jeszcze gorzej – narazimy się komuś w lokalnym układzie i każdego z nas może spotkać taka ingerencja państwa w nasze życie rodzinne. Gdyby ktoś wziął moje dzieci na spytki, to przecież szczerze by mu powiedziały:
„Czy tata pije alkohol?”
„Tak, tata uwielbia bourbona, a mama lubi szampana”
Aha, alkoholicy.
„Czy rodzice was biją?”
„Dostaliśmy kilka razy klapsy”
Aha, przemoc w rodzinie.
„Czy w domu macie porządek?”
„szczerze mówiąc nie…” – zabawki nigdy nie są przecież na własnym miejscu…
No, to ewidentnie rodzina patologiczna. Trzeba natychmiast zabrać dzieci – dla ich dobra przecież – do domu dziecka.
Państwo nie potrafi zrealizować większości swoich zadań, ale wpieprza się wszędzie tam, gdzie jego obecność jest niepotrzebna i zbędna.
Jadę dzisiaj przez Polskę i widzę ślady walki wyborczej. W Częstochowie Platforma buńczucznie zapowiada, że w tym mieście Czerwony może być tylko święty Mikołaj. Gratuluję poczucia humoru. Autorom tego hasła musi być szczególnie miło po wynikach drugiej tury. Okazuje się, że w Częstochowie obok świętego Mikołaja – także prezydent jest czerwony.
Ale największe moje emocje wzbudził plakat, co tam plakat – olbrzymi bilbord kandydatki na radną w Bielsku Białej z – jakżeby inaczej – Platformy. Kobieca twarz w okularach i hasło rzucające na kolana: „Mniej krytykujmy, więcej pracujmy”.
Czy wam się w głowie po…ło?! My mamy prawo krytykować, a wy – jak się rwiecie do służby publicznej – macie obowiązek pracować. A jak się nie podoba, to z powrotem za ladę… chociaż nie wiem, czy z takim nastawieniem jest dla pani miejsce w usługach…
Wczoraj wieczorem telewizja pokazała demonstrację przeciwko obecności w Polsce prezydenta Miedwiediewa. Na pierwszym planie hasło: „gdzie są ranni z katastrofy w Smoleńsku?”. Głupie i prowokacyjne pytanie. Jak to gdzie? Na Łubiance proszę szanownej pani. Ma pani jakieś wątpliwości?
I w tym samym duchu, stylu i klasie rysunek Andrzeja Krauzego. Orzeł w koronie śpiewa pod dyktando misia w czapce czerwonoarmisty. Fakt, śpiewamy (cienko oczywiście) jak nam w Moskwie zagrają.
Zaskoczę Was. Ja się z tym zgadzam! Ja też uważam, że osoby poszukujące rannych z wypadku we Smoleńsku, cały fenomen radia Maryja i rysunki Krauzego w Rzeczpospolitej – to pomysły, jakie mogły powstać tylko w głowach sztabowców w Moskwie. Bo komu innemu mogłoby zależeć na krytyce integracji europejskiej? Kto innym miałby pomysł, że rozwój cywilizacyjny jest wrogiem tradycji narodowej ? No kto?!