Liczba pojedyncza
Dzisiaj KP gościł u siebie rano Rostowskiego. Zapomniałem i włączyłem radio dopiero pod koniec rozmowy. Oczywiście bagatelizuje on wpływ reformy OFE na emerytury, a na pytanie o słowa premiera (3.8 zamiast 3 procent) – zarzuca KP, że premiera nie zrozumiał. Generalnie jacyś ci ludzie są dziwni, nie rozumieją albo nie wierzą co do nich mówi władza.
Pisałem, że w czasie spotkania z komisją trójstronną Boni coś zbyt łatwo na wszystko się zgadzał, i że według mnie nikt po prostu nie wie co rząd pokaże Sejmowi. Nie raz miałem okazję obserwować jego styl negocjacyjny. Dzisiejsza rozmowa to potwierdza. Rostowski nie tylko trzyma sztamę z Fedakową – nie ma mowy o powrocie z 2.3 do 5 procent - ale dodatkowo protestuje przeciwko uldze podatkowej przy dobrowolnych składkach w wysokości 4%. Nie tylko w pierwszym roku, ale w ogóle! Skandalem jest już nawet nie to, że mieszają w emeryturach i przy okazji nam w mózgach – ale że jak zawsze, robione to jest po partacku. Nikt nic wie, każdy ma inne zdanie, powstanie z tego jakiś potworek!
Jeszcze niedawno byliśmy zaniepokojeni, że przekroczymy 55% długu i że trzeba będzie coś zrobić. Dzisiaj mówimy – no i co z tego, że przekroczymy 55%? Przecież to TYLKO zapis w naszej konstytucji, jakoś damy sobie z tym radę.
Damy sobie radę, czemu nie? Nasze prawo jest tak skonstruowane i interpretowane, że jeden mądrala wioskowy może paraliżować przez lata (jak w Warszawie) ruch na centralnych skrzyżowaniach, a dyskusja na temat jednego czy dwóch dniach wyborów angażuje konstytucjonalistów – którzy dowodzą, że jak w naszej ustawie zasadniczej wpisano liczbę pojedynczą, to rozłożenie wyborów na dwa dni będzie złamaniem podstaw naszej państwowości. Podpowiadam – w konstytucji jest napisane, że obywatel ma prawo do paszportu (a nie – paszportów), więc trzeba zlikwidować paszporty dyplomatyczne. Obywatel polski ma prawo do udziału w referendum. Podkreślam – referendum, a nie referendach. Jedno (w sprawie Unii) już się odbyło. Następne – jak wymrą ci, którzy w nim głosowali. Cytować dalej?
A zresztą, to tylko nasza konstytucja – zawsze można przy niej pomajstrować!
Na szczęście nie jesteśmy częścią strefy euro i nie musimy 11 marca dyskutować o przyszłości Europy. Nic o nas bez nas! Ale my suwerenni jesteśmy, mamy naszą własną, narodową walutę. Złotym już przecież Mieszko płacił hołd lenny… że złoty wprowadził Grabski przed wojną na miejsce marki polskiej? Co to za różnica! Nasza to, narodowa waluta! Za prawo jej posiadania możemy sobie odpuścić udział w integracji Europy! Jak nam ustalą harmonizację podatku CIT i inne tego typu pomysły, to wtedy się dopiero obejrzymy! Ale może przy odrobinie szczęścia, to będzie już ból głowy innych polityków.
Taki Kaczyński na przykład podobno jest w stanie wpływać na kurs wymiany i zrobić ze złotówki regionalną walutę rezerwową. Rezerwową dla euro. Jak ktoś mu się sprzeciwi, to jak miś Paddington – surowo spojrzy. Tylko dlaczego polska, narodowa, nasza złotówka ma być rezerwową dla szwabskiej forsy? Czy nie za nisko pan sobie poprzeczkę ustawił, panie prezesie?
Jutro dzień kobiet, już wczoraj przez kraj przewaliły się Manify. Parytet to za mało! Drogie Panie! Jest Was więcej, niż nas, samców. To może zacznijcie od tego, żebyście głosowały same na siebie? Powinno wystarczyć.
I poczytajcie sobie konstytucję: „Kobieta i mężczyzna w RP mają równe prawa (…), w szczególności równe prawo do kształcenia, zatrudnienia i awansów, do jednakowego wynagrodzenia”.
Zgodnie z logiką naszego prawa – dotyczy to JEDNEJ kobiety i JEDNEGO mężczyzny, szkoda że w konstytucji nie napisano o kogo chodzi?
Ale czy to ważne? Co zresztą tak naprawdę jest ważne, wszystko można zrelatywizować. Kadaffi jak już zmiecie z powietrza swoich oponentów, będzie mógł wrócić do Komisji Praw Człowieka ONZ i znowu zabawić się bunga bunga z premierem Włoch. A prezydent Kaczyński ułaskawił kolegę swojego zięcia, bo przyjazny ludziom był po prostu. Poprzednicy robili to za kasę, a on po prostu dobry człowiek. Znowu w liczbie pojedynczej.