Wyliczać dalej?
Wizyta w radiu, krótki wypad do biura i na lotnisko. Wczoraj rząd podjął próbę dogadania się z Komisją Trójstronną w sprawie OFE. Widać olbrzymią presję czasu, min. Boni zgadzał się na wszystkie postulaty. Od razu 4 procent (zamiast dwóch) w ramach ulgi na indywidualne oszczędzanie? Proszę bardzo! Wypłata gotówki w razie śmierci? Co prawda to raczej niemożliwe, ale jak państwo sobie życzycie – to nie ma sprawy! Wracamy z 2.3 do 5 % (zamiast 3.5%)? Jak najbardziej! Dopiero wtedy obecna na spotkaniu min. Fedak zaprotestowała, że to nie przejdzie. To nie jest różnica zdań między dwoma członkami rządu świadcząca o tym, że oni sami nie wiedzą co zgłoszą do Sejmu – byle szybko. To jest różnica zdań w koalicji. A to oznacza, że jak już projekt ustawy znajdzie się w Sejmie, to może powstać egzotyczna (czy tak bardzo egzotyczna?) koalicja PIS-SLD-PSL, która zrobi z tego jeszcze większy potworek, niż jest teraz. A swoją drogą, to dlaczego nie? Niech się spóźnią, niech dojdzie do progu 55% i dopiero wtedy trzeba się będzie trzeba do tego zabrać na poważnie. A dzisiaj trudno ich traktować poważnie. Czytam na żółtych stronach dyskusję między główną inspekcją pracy a ministerstwem pracy – co to jest komputer. Po co ta dyskusja? Pracodawcy muszą zapewnić odpowiednie warunki pracy z komputerem, w tym oświetlenie i okulary korekcyjne. Ale teraz dwa urzędy administracji centralnej zastanawiają się nad definicją i wychodzi im, że komputerem jest to, co już nie występuje w przyrodzie. To, co mamy na biurkach (laptop) w każdym razie komputerem nie jest. Galasizm w pełnym blasku! I ci sami ludzie majstrują przy naszych emeryturach… Inny geniusz polskiej polityki przedstawia scenariusz dochodzenia do oczekiwanego poziomu deficytu finansów publicznych. Musi zejść z – bagatela – prawie 8% do 3% w dwa lata. Piszę „geniusz” bez przekąsu. Na całym świecie jest to proces żmudny, wymagający poświęceń i wyrzeczeń. A w Polsce nic wielkiego się nie dzieje. Rozwalamy system emerytalny, zabronimy samorządom brać długi pod inwestycje (co m.in. zmniejszy wykorzystanie dotacji unijnych – ale to w końcu ich, a nie rządu problem) i… zmniejszymy zasiłek pogrzebowy. I mamy 3%! Może trochę niepokoić, że wszystkie trudne elementy tego scenariusza odbywają się nie teraz, a za rok. Moglibyśmy szukać łatwych wytłumaczeń, że odbędzie się to po wyborach. I że prawdopodobnie będzie to musiał realizować inny minister finansów (bez względu na wynik wyborów). Ale to byłoby zbyt proste wytłumaczenie. Wbrew pozorom reformy nie udają się w czasach prosperity. Ani władza, ani społeczeństwo nie widzi wtedy potrzeby zmian. Reformy są możliwe tylko w czasie kryzysu. No to będziemy mieli kryzys, który umożliwi zrealizowanie niezbędnych reform. Skąd kryzys w oazie stabilizacji i wzrostu? Załamią się ceny żywności i paliw. Kocioł arabski zachwieje zaufaniem do rynków wschodzących. Wyczerpią się silniki wzrostu (w Polsce jest to głównie konsumpcja indywidualna). To wszystko razem zrobi z Polski łatwy cel spekulacyjny, co zachwieje kosztem spłaty długu publicznego. Wyliczać dalej?