Winni powodzi
Przewala się powódź i już zaczęło się szukanie winnych.
Pierwszym podejrzanym są ekolodzy… Mimo całego mojego pro-przyrodniczego nastawienia, nie mam sympatii do ekologów. Albo raczej do pseudo-ekologów. Z jednej strony drażni mnie ich radykalizm. Stosunkowo niedawno uznali np. że Novartis korzysta z badań na zwierzętach przy wprowadzaniu nowych leków. I z zemsty wykopali na cmentarzy zwłoki matki prezesa, Daniela Vaselli. To już trzeba być chorym…
Chociaż badania na zwierzętach do miłych nie należą… pamiętam, jak przymierzałem się do kupna Jelfy i zwiedzając zakład w Jeleniej Górze natknąłem się na dział nowych produktów dermatologicznych. Zakład kupował koty z całego miasta. Jedynie rude były bezpieczne (z jakiś powodów eksperymenty na nich nie wychodziły). Obóz koncentracyjny i doktor Mengele, brr…
Z drugiej strony pod ekologów podszywa się wielu ludzi chcących ugrać swój interes. Wszyscy inwestorzy wiedzą, że budując drogę czy centrum handlowe – w pewnym momencie trzeba przekupić stowarzyszenia ekologiczne, które powstały tylko po to, aby przeciągać budowy.
Ale zwalenie na ekologów jest za proste. Po prostu nasze państwo jest niewydolne. Dlaczego rozpatrywanie skarg administracyjnych trwa latami? Dlaczego nie ma zatwierdzonych planów zagospodarowania przestrzennego?
To ostatnie to największy skandal. On sprawił, że zabudowywane są poldery zalewowe. Ale on też sprawia, że musimy mieszkać w niechlujnym otoczeniu.
Moja Podkowa powstała kiedyś na jasnym planie, który był w miarę konsekwentnie przestrzegany. Dzisiaj nikt tego nie sprawdza, a jeśli już to robi – to aby wziąć łapówkę. Nie ma żadnych zasad – można postawić blok w zabudowie wiejskiej… słyszałem, jak Małysz się skarżył że obok jego górskiego domu w Wiśle powstał apartament owiec reklamowany jako: mieszkania z widokiem n a Małysza. Nie ma żadnych zasad dotyczących wielkości działek, rodzaju ogrodzenia, kolorystyki. Można wybudować sobie cichy dom za miastem, aby po roku znaleźć się między warsztatem samochodowym i ruchliwą hurtownią.
Rząd chce regulować wszystko w naszym życiu. Na prawie wszystko są licencje i zezwolenia. Ale tam, gdzie akurat powinien działać – zostawia chaos, który czasem czyni nasze życie mniej estetycznym, a czasem – jak w czasie powodzi – niebezpiecznym.