Cholera, może jednak?
Wszystkie znaki w przyrodzie sygnalizują, że wiosna tuż tuż. Dzięcioły podzieliły między siebie samiczki i terytorium, a policja właśnie otrzymała zimowe sorty mundurowe.
Dzisiaj dzień kobiet. Z. rano w radio grzmi na temat wykorzystywania kobiet (nie mamy w Polsce parytetu, tylko ustawę kwotową!), a ja grzecznie ubieram i rozwożę do szkół naszą gromadkę.
Z okazji dnia kobiet szef warszawskiej giełdy, Ludwik Sobolewski, chwaląc się parytetem (w czteroosobowym zarządzie są dwie panie i dwóch panów – ale prezesem jest facet, więc może by tak rotacyjnie prezesem została teraz kobieta, a pan Ludwik do rondla?) wypowiada się dla Gazety: „U mężczyzn dominuje chęć rywalizacji i pokazania własnego ja, u kobiet – nastawienie na osiąganie celu i współpracę”. Oj, oj pachnie mi to uleganiem stereotypom, panie prezesie! Skąd zresztą takie przekonanie? Jako ojciec dzieciom widzę, że synowie grają w piłkę i nastawieni są na zwycięstwo drużyny, a córki uprawiają sporty indywidualne i mają w nosie współpracę i wspólny cel.
Obserwując kobiety w życiu publicznym można zauważyć, że podporządkowują się regułom gry obowiązującym w polityce. Socjolog Ireneusz Krzemiński definiuje, także w Gazecie, obowiązujący obecnie wzorzec konkurencji: „dążenie do sukcesu, zdobycie uznania, zajęcie stanowiska czy władza oznacza dążenie do tego, by podporządkować sobie innych. Dopiero wtedy – także jako przywódca – mogę czuć się bezpiecznie , kiedy wszystkich sobie podporządkuję”.
Umiejętność współpracy, bez konieczności podporządkowania, określana jest pojęciem kapitału społecznego. Kraje, lub (jak we Włoszech) regiony, gdzie ten kapitał jest wysoki – rozwijają się szybciej, niż tam gdzie ten kapitał jest niski. Dlatego za przekleństwo Polski uważam obowiązujący obecnie w polskiej polityce system wodzowski. Można go złamać wprowadzając np. okręgi jednomandatowe. Rozmawiam na ten temat w weekend z KP, który jest zdecydowanie przeciw – bo grozi to chaosem. Nie mam w sobie daru przekonywania. Może dlatego, że moja ocena świata i mechanizmów nim rządzących jest niestety spłycona, nie podparta solidnymi przemyśleniami a intuicyjna. Pocieszam się, że najlepsze obecnie systemy operacyjne działają na zasadzie intuicyjnej właśnie… Północne Włochy rozwijają się solidnie, a ludzie żyją tam szczęśliwie. Południowe Włochy są tego pozbawione, ale nie ma tam przecież chaosu. Jest mafia, która wprowadza porządek rzeczy.
U nas porządek rzeczy ustalają charyzmatyczni przywódcy. Dopóki ktoś nie wygra wewnętrznych wyborów w Platformie, to Tusk osobiście ustala co jest szkodliwe dla tej formacji. A inny geniusz, Jarosław Kaczyński wie, czym jest dyskusja o Dubienieckim. To akcja dyfamacyjna! Dzięki panu prezesowi poszerza się zakres naszego słownictwa. Zamiast powiedzieć „zniesławianie”, można użyć mądrego słowa.
„Panie kapralu! Uprzejmie melduję, że mam migrenę!”
„Migrenę, Kowalski, to ma żona pana porucznika. A was po prostu łeb napierdala!”.
Dyfamacja czy defloracja – jeden czort. Słyszę, że nie ma afery z ułaskawieniem kumpla Dubienieckiego, bo w chwili kiedy jego sprawa trafiła do kancelarii prezydenta – nie był on jeszcze partnerem zięcia. Zawsze miałem niskie mniemanie o sprawności urzędniczej zaplecza Kaczyńskiego – dlatego nie jestem zaskoczony poziomem argumentacji. Gdyby prezydent ułaskawił wspólnika zięcia – cóż, nie jest to może szczyt etyki, ale przecież po ludzku zrozumiałe i co najważniejsze, zgodne z prawem. Skoro jednak sekwencja działań była inna – to znaczy, że zięć prezydenta został wspólnikiem skazanego w nagrodę za perspektywę ułaskawienia. A to już korupcja, która jest karana prawem.
Red. Klich w Gazecie szukając pozytywnych przykładów budowania kapitału społecznego wskazuje na akcję budowania orlików. Z jednej strony – ma rację. Budowa stadionów piłkarskich wymaga współdziałania wielu podmiotów. Nie wiem co prawda czy miecz Damoklesa (w postaci tarczy antykorupcyjnej) jest najlepszym mechanizmem kształcącym wzajemne zaufanie… Ale w kontekście dzisiejszego święta, zwracam grzecznie uwagę na fakt, że w piłkę nożną, póki co, grają głównie chłopcy. A dziewczynki? Niech haftują po domach!
Boiska piłkarskie budują hart ciała i ducha. Efekty można zobaczyć na trybunach wspaniałego stadionu Legii. Widok piłkarzy tego klubu kłaniających się wdzięcznie po meczu trybunie ryczącej, że Polonia jest, zawsze była i zawsze będzie kurwą – to wspaniała lekcja kapitału społecznego. Mamy i współdziałanie, i strukturę, i wodzów jednoczących młodych ludzi wokół wspólnego celu. Partie polityczne mogą być spokojne o narybek. Młode kadry czekają, aby wejść do polityki i gospodarki.
Cholera, może ten parytet to nie jest taki głupi pomysł?
Zabieram Z. na dwa dni do Nowego Jorku. W jej obecności nie mogę siąść do bloga (to taka nasza wewnętrzna dyskusja o parytecie), więc do zobaczenia w poniedziałek!