Może nie jest tak źle?
Jak nie wycieki z Wikileaks, to nagranie pana Senatora z Wałbrzycha. Język jak język (czy można spodziewać się czegoś lepszego po naszej politycznej elicie?), ale poraża głupota – po aferze Rywina i bliżej - Chlebowskiego, czy to naprawdę tak trudno sobie wyobrazić że wszystko i wszędzie ktoś nagrywa? Tutaj zresztą nie wystarczy przeprosić i zawiesić członkowstwo w Platformie, tutaj musi wejść prokurator.
Teodor Roosevelt, prezydent USA sprzed wieku, powiedział kiedyś, że jak się odczytuje listę obecności w Senacie, to senatorzy mają kłopot czy odpowiadać „ Obecny!” czy od razu „Jestem niewinny!”.
Polityka jest zajęciem dla snobistycznych mądrali nie tylko w naszym kraju!
Potwierdzają to zresztą przecieki z Wikileaks. Podzielam gdzieś przeczytany pogląd, że w sumie pokazuje on spójność tego, co amerykańska dyplomacja mówi publicznie i o czym szepcze do siebie. Olbrzymia sprzeczność wychodzi z co bardziej zakłamanych reżymów. Pakistan protestuje przeciwko atakom samolotów bezzałogowych, a po cichu prosi o jeszcze. Arabia Saudyjska, strażnik wiary, chce aby Ameryka ucięła łeb węża, jakim jest Iran. Częściowo ich tłumaczy, że Irańczycy to nie Arabowie, a ich islam w wersji szyickiej mocno różni się od wahabitów. Ale to jednak jedna wielka rodzina!
Szkoda tylko, że widać z tych przecieków gdzie jest nasze państwo na liście globalnych interesów. Choćbyśmy się nie wiem, jak nadymali.
Już za kilka dni druga tura wyborów lokalnych. Jak to jest, że na szczeblu centralnym chcemy zazwyczaj zmian, a na szczeblu lokalnym – oczekujemy kontynuacji. Spotkałem się z interesującą opinią że to efekt braku lokalnych mediów i w efekcie, brak kontroli nad poczynaniami władzy. Kiedy w mojej Podkowie w biuletynie miejskim ukazał się wywiad z urzędującym (i wtedy jeszcze kandydującym) burmistrzem, na moje pytanie o konkurentów otrzymałem odpowiedź, że jak chcą to sobie mogą wydać własne biuletyny. Co zresztą, poza kandydatką Platformy, zrobili.
Byłem kiedyś z premierem Rakowskim w Iraku i czekałem na ważną korespondencję. Została mi dostarczona przez szyfranta ambasady w otwartej kopercie z nadrukiem „ściśle tajne”. Kiedy zrobiłem awanturę odnalazł się towarzyszący naszej delegacji szef Biura Ochrony Rządu gen. Darżynkiewicz, który przyznał się do otwarcia koperty. Spytany jakim prawem - roześmiał się i odpowiedział, że jak chcę zachować tajemnicę, to muszę sobie sprawić własny system szyfrantów. Niewiele mogłem mu wtedy zrobić jako że Darżynkiewicz był idealnym podwładnym Jaruzelskiego – głupi poniżej wszystkich standardów, lojalny do bólu. Dzisiaj zrobiłby karierę w PIS, wtedy był nie do ruszenia. Trochę mnie to kosztowało wysiłku i inwencji, aby następne informacje przychodziły do mnie poza systemem szyfrantów MSW i poza kontrolą Darżynkiewicza.
Kandydatka Platformy nie miała własnego biuletynu, ale dzisiaj w prasie całostronicowe ogłoszenie Donalda Tuska. Jego przesłanie – nie głosujcie na lokalne komitety obywatelskie, głosujcie na rządzącą partię. Ja na szczęście i tak tego nie mogę zrobić, w moim okręgu na szczęście nie ma partyjnego kandydata.
Mam uraz do ogłoszeń i nekrologów. Czy jak umiera matka lub teściowa ministra, to muszą mu składać kondolencje podlegli urzędnicy? Za czyje to się dzieje pieniądze?
Za dawnego systemu facet codziennie kupuje Trybunę Ludu, spogląda na pierwszą stronę i rzuca do kosza. Po jakimś czasie zaciekawiona kioskarka pyta, czego tak bezskutecznie szuka.
„Nekrologu” – pada odpowiedź.
„O, proszę pana” – śpieszy wyjaśnić kioskarka – „nekrologi to nie w Trybunie Ludu, ale w Życiu Warszawy i na ostatnich stronach”.
„Proszę pani” – wyjaśnia klient –„ten, na którego czekam będzie w Trybunie Ludu na pierwszej stronie”.
Swoją drogą to dobrze, że my nie musimy czekać na nekrologi… Może więc nie jest tak źle?